16. Powrót do domu

171 10 2
                                    

Pov. Sky Afton

- Skup sie Sky, jeszcze raz- powiedział Golden. Zamknęłam mocniej oczy.- Dasz rade, wierze w ciebie- znowu usłyszałam.

Poczułam mrowienie w palcach rąk. Moje myśli były wypełnione tym jednym miejscem, do którego chce sie przeteleportować.

Po chwili poczułam mrowienie po całym ciele. Poczułam też nagłą zmiane powietrza i ból w klatce piersiowej.

- Udało sie!- krzyknął uradowany Golden, a ja powoli otworzyłam oczy. Centralnie przed moją twarzą była uśmiechająca sie twarz Goldena.

- Brawo Sky!- Vanny przytuliła mnie od tyłu.- Aaa, dziewczyno! Nawet nie wiesz jaka ja dumna jestem z ciebie!-

- Vanny, dusisz- mruknęłam ze śmiechem.

- W takim razie skoro umiesz już sie teleoortować musimy odkryć twoją "funkcje"- za nami pojawił sie Glitch.

- Funkcje?- odwróciłam sie do niego.

- Każda marionetka ma jakąś funkcje- obok mnie ustał Golden, chiwając ręce do kieszeni.- Ja jestem takim jakby opiekunem większości animatroników-

- Ja musze ochraniać ciebie i twoje rodzeństwo, ale tą funkcje nabyłam gdy umarłaś i spotkałam sie z tobą pierwszy raz- powiedziała Vanny na jednym wydechu.

- A ja pilnuje twoich rodziców, Scott'a i Henry'ego- odpowiedział Glitch, zakładając ręce na piersi.

- Moment, mam teraz dużo pytań- zaśmiałam sie lekko. Odwróciłam sie do Goldena.- Jak to "większości animatroników"?- spytałam.

- Drugim opiekunem jest Marionetka- mruknął, wbijając wzrok w ziemie.

- A gdzie jest Marionetka?- popatrzyłam na reszte.

- Nie wiemy- Vanny położyła dłoń na moim ramieniu- zniknęła razem z Nightmare'ami- również wbiła wzrok w podłoge.

- Jak to nie ma Nightmare'ów?- coraz bardziej mnie to wszystko zastanawia i przeraża jednocześnie.- Z kim jest Chris?- spytałam odchodząc do tyłu dwa kroki.

- Spokojnie Sky, Chris cały czas jest z twoimi rodzicami i resztą- uspokoił mnie Glitchtrap.

- Dobrze, kolejne pytanie- spojrzałam na wszystkich pokolei. Mój wzrok zatrzymał sie na Glitchtrapie.- Jak moge dostać sie do domu?-

- O, i tu zaczynają sie schodki- powiedział królik. Zrobił sie jakoś tak bardziej wesoły, to raczej dobrze.- To my musimy cie przenieść, bo ty dopiero "zapoznajesz sie z nowym ciałem"- poszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich ramionach.

- Więc prosze, róbcie to co trzeba bo stęskniłam sie za domem- uśmiechnęłam sie do niego.

- Najpierw zamknij oczy i rozluźnij mięśnie- powiedział Glitch, co zrobiłam posłusznie.- Teraz poczujesz zmiane powietrza, może zakręcić ci sie w głowie, palce u rąk mogą ci zdrętwieć, albo możesz stracić równowage- wsłuchiwałam sie w głos królika przdemną.

Po chwili poczułam tą zmiane powietrza, a jedyną rzeczą która mi sie stało z tych co wymienił Glitch to lekkie zdrętwienie palców.

- Jesteśmy w twoim pokoju, możesz otworzyć oczy- powoli zrobiłam wymienioną przez Glitch'a czynność i od razu spostrzegłam, że nie ma z nami Goldena.

- Gdzie Golden?- spytałam, jeszcze raz oglądając sie dookoła siebie by sie upewnić że go tu nie ma.

- Cóż, jeśli dobrze pamiętasz leży pod kroplówką w Pizzeri- powiedziała Vanny, podchodząc do mnie od tyłu i przytulając sie lekko.

- A, no tak- mruknęłam spuszczając wzrok na podłoge.- Zapomniałam- westchnęłam.

- Dobra koniec tych smutków, idź odwiedzić rodzinke- zaśmiała sie Vanny, wbijając lekko w moje żebra palce. Zaśmiałam sie, odskakując od niej.

- Chodź Vanny, niech sobie sama ogarnie to wszystko- powiedział Glitch, i zamin zdążyłam cokolwiek dopowiedzieć przyciągnął Vanny do siebie i znikli obydwoje.

Westchnęłam z uśmiechem i spojrzałam po sobie. Byłam ubrana w to samo co rano. Znaczy, chyba rano, lepszy określeniem będzie "w ubraniach w których spałam". Podszedłam do lustra, i przeglądnęłam sie w nim.

Biało-zielone włosy do ramion, królicze uszy, cera jakoś sie nie zmieniła, oczy też sie nie zmieniły, no chyba że te zielone stało sie jaśniejsze. Przeczesałam włosy, czując jak one zaczepiają sie o uszy. Poprawiłam je i skierowałam sie do szafy. Wyjęłam z niej jakąś czarną bluzke i białą spódnice, naprawde nie wiem skąd ją mam.

Przebrałam się w to szybko, zostawiając kabaretki, i wyszłam z pokoju. Na korytarzu było cicho. Wręcz zbyt cicho. Weszłam spowrotem do pokoju i spojrzałam na zegarek na szafce nocnej. 17.42. No nie było aż tak późno.

Właśnie, mój telefon. Ogarnęłam wzrokiem pokój i dostrzegłam mój telefon chowający sie pod papierami. Wzięłam go do ręki i odpaliłam, znaczy próbowałam bo był rozładowany. Westchnęłam kolejny raz tego dnia i podłączyłam go pod ładowarke.

Wreszcie wyszłam na korytarz. Pierwsze miejsce do jakiego sie skierowałam to był pokój Chrisa, ale tam go nie było. Następnie skierowałam sie do pokoju Elizabeth, ale tam też nikogo nie było.

Został mi pokój Micheal'a. Delikatnie otworzyłam do niego drzwi. Od razu zauważyłam śpiącą trójke rodzeństwa, wszyscy na podłodze przy łóżkh na którym leżał... Ennard. Był nieprzytomny, nie wiem skąd to wiem ale może to efekt bycia marionetką.

Moim mastępnym celem był pokój rodziców. Przed wejściem zapukałam do drzwi, ale nikt mi nie odpowiedział. Niepewnie weszłam do pokoju, zastałam tam mame śpiącą na łóżku. Uśmiechnęłam sie i wyszłam z pokoju.

Następnie udałam sie do biura taty. Zapukałam do drzwi, i usłyszałam ciche "prosze". Powoli otworzyłam drzwi.

Widziałam tam tate i Scott'a. Oboje stało przy biurku, tyłem do mnie i coś tłumaczyli sobie nawzajem. Chyba o animatronikach.

- Nie przeszkadzam?- spytałam, a oni odwrócili sie do mnie gwałtownie. Tata popatrzył na mnie pełen zdziwienia, jednak po chwili na jego twarzy widziałam uśmiech. To samo moge powiedzieć o twarzy Scott'a.

Weszłam głębiej do pokoju. Mój rodzic od razu mnie przytulił.

- Moje słońce wróciło zza światów- zaśmiał sie tata, a ja i Scott razem z nim.

~~~~~
Ohajo ogl nudno w życiu 💃🕺

~𝚂𝚣𝚘́𝚜𝚝𝚊 𝚣 𝙰𝚏𝚝𝚘𝚗𝚘́𝚠~Where stories live. Discover now