Rozdział 41

332 33 4
                                    

Od rozmowy z Syriuszem minęły jakieś trzy tygodnie. Kaysa poznała już trochę ludzi z pracy. Miała okazję pośmiać się z Moody'ego po akcji ze śmietnikami.

Szalonooki myślał, że ktoś się wkrada na jego posesję, przez co zareagował dosyć agresywnie i narobił trochę bałaganu, który musiał zostać sprzątnięty przez Ministerstwo.

Tego wieczoru w końcu znalazła trochę czasu dla siebie i Remusa. Razem leżeli sobie w łóżku i jedząc owoce rozmawiali na różne tematy. Dużo myśleli o przyszłości po spotkaniu z Syriuszem. Jednak było to tylko gdybanie, ponieważ patrząc na świat polityczny i to co się działo w magicznym świecie, przyszłość nie malowała się w jasnych barwach.

- Musimy pomóc Syriuszowi w jego uniewinnieniu.- mruknęła Kaysa, gdy zeszli na tematy przygarnięcia Harry'ego.- To on jest jego prawnym opiekunem.

- Racja. Czasami o tym zapominam. W ogóle czy Syriusz nie może wprowadzić się do swojego rodzinnego domu? Chyba nikt tam już nie mieszka.- zapytał Remus. Chcieli w jakiś sposób pomóc Blackowi, ale to nie było takie proste.

- Niestety nie. Ministerstwo stale obserwuje okolicę.- wyjaśniła dziewczyna.

- Kayso!- z salonu rozległ się krzyk. Kaysa w zdziwieniu spojrzała na Remusa, który także nie wiedział o co chodzi. Razem udali się w stronę źródła dźwięku. W kominku lewitowała głowa Kingsley'a.- Jesteś potrzeba. Remusie, też możesz pomóc. Im więcej rąk, tym lepiej. Na igrzyskach pojawili się Śmierciożercy.- wyjaśnił.- Pośpieszcie się.- dodał i jego głowa zniknęła.

Kaysa bez namysłu chwyciła Remusa za rękę i deportowała ich na miejsce zdarzenia. Wylądowali w pobliskim lesie. Między drzewami było widać kolorowe światła. Zaklęcia latały we wszystkich stronach.

- Co robimy?- zapytał Remus wyciągając swoją różdżkę z kieszeni.

- Pakujemy się w wir walki. Spróbuj rozpoznać jak najwięcej osób.- powiadomiła go i razem ruszyli na pola namiotowe. Sytuacja nie malowała się zbyt dobrze. Pracownicy Ministerstwa nie chcieli rzucać silnych zaklęć, ponieważ Śmierciożercy mieli zakładników. Cała rodzina mugoli lewitowała kilka metrów nad ziemią.

W tłumie Kaysa dostrzegła Charliego Weasley'a, który miotał zaklęciami na prawo i lewo. Musiałą się do niego dostać, więc sama zaczęła torować sobie drogę do chłopaka. Tuż za nią szedł Remus, który także miotał zaklęciami w każdego napotkanego Śmierciożercę.

- Charlie!- krzyknęła Trust, gdy była już wystarczająco blisko.- Co z Harrym?- zapytała, stojąc już obok rudzielca i walcząc z nim i Remusem ramię w ramię.

- Bezpieczny. Schowali się w lesie. Percy, tata i Bill też walczą. Zgubiliśmy się w tłumie.- odparł.

Tyle Kaysie starczyło, aby w całości skupić się na walce. Musiała po prostu wiedzieć, że Harry jest bezpieczny. Skoro był, mogła skupić się na wyeliminowaniu jak największej liczby przeciwników i dostarczeniu mugoli bezpiecznie na ziemię.

Na całe szczęście Remus doskonale wiedział, co dziewczyna zaplanowała i był gotowy na złapanie zakładników. Trust zaczęła atakować tych, którzy za pomocą zaklęcia trzymali mugoli wysoko nad ziemią. Musieli zerwać czar, aby obronić się przed jej serią zaklęć. Dziewczyna miotała kolorowymi promieniami na wszystkie strony. Do łapania zakładników przyłączył się Charlie, a gdy wszyscy stali już bezpiecznie na ziemi, rudzielec deportował ich do lasu, gdzie później Ministerstwo się nimi zajmie.

- Uciekają!- krzyknął Remus do Kaysy, która stała od niego kilka metrów dalej. Trzeba przyznać, że zarówno Trust jak i Lupin w pojedynkach byli niesamowici. Kaysa często trenowała z Remusem, więc ich reakcje były szybkie, uniki idealnie zgrane, zaklęcia dobrane, a ich praca zespołowa działała wręcz nienagannie.

Animag 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz