🥀~Rozdział 17~🥀

312 33 1
                                    

🥀~Rozmowa z Larysą~🥀

Perspektywa Ray

Spojrzałam ostatni raz w stronę korytarza, gdzie zniknęli mężczyźni, po czym od wróciłam się do Larisy. Uśmiechnęłam się lekko.

— Kochasz go — powiedziała, a ja otworzyłam szeroko oczy.

—Ja,ja..—zaczęłam się jąkać i bawić palcami. — Ja nawet nie wiem, co to znaczy kochać — wyszeptałam i spuściłam głowę.
Usłyszałam jak kobieta wstaje i siada obok mnie.

Ray..., wiem, że przeżyłaś wiele, jednak pozwól, żeby on też Ci pokazał, co to za uczucie.

— Ale ja nic nie robię, to Aiden pokazuje mi ten świat — wyznałam, bo nie wiedziałam, o co chodzi.

— Promyczku, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego. Aiden odkąd pamiętam wybraniał się, że nigdy nie będzie mieć kobiety od feralnego dnia, jednak o nim powinien powiedzieć Ci sam, ale wracając..., był strasznie porywczy, a kiedy nie szło coś po jego myśli, chodził po domu cały na buzowany — wyznała, a ja nie miałam pojęcia o tym.

— Naprawdę? — zapytałam nie odwiedzając.

— Oczywiście, widać to gołym okiem. Życie jako zastępca dowódcy w cale nie jest prosta. W dzieciństwie wszyscy bracia byli poddawani próbom i to nie takim łatwych. Musieli się uczyć strzelać z broni i być bezlitosnym dla wrogów. Kiedy poznałam Samuela nie było łatwo na początku, pamiętam jak miał problemy z agresją — wyznała, a mój podziw dla niej coraz bardziej rósł. — Każdą noc budził się z koszmarami, albo zalany potem. Nie umiał wyzbyć się, tego że  zabija ludzi. Jednak poradziliśmy sobie, dzięki zaufaniu.

— Nie miałam pojęcia o tym — powiedziałam. W tym momencie naprawdę współczułam im. Nie powinni jako dzieci tyle przechodzić.

— To czas leczy rany. Chociaż myślałam na początku, że to tylko brednie i puste słowa, one naprawdę działają. Widzisz bałam się trochę powiedzieć Samuelowi, że jestem w ciąży, bo wiesz tyle się tego dzieje..., jednak gdy o tym się dowiedział był naprawdę szczęśliwy.

— Naprawdę się cieszę. Będziesz świetną mamą — uśmiechnęłam się szeroko. — Jak się czujesz?

— Dziękuje, nawet dobrze — zachichotała — Może czasami kopie.

Uśmiechnęłam się szeroko. Nagle znów poczułam to dziwne uczucie i kolejne wspomnienie wleciało mi do głowy.

Mała dziewczynka uciekała przed swoim tatą, który próbował ją złapać, żeby wykąpać swoją córeczkę.

— Promyczku, proszę — zaczął, gdy już nie miał siły. Musiał na chwilę usiąść by nabrać energii.

— Wszystko w porządku, tatusiu? — zapytała z troską mała Ray.

Rodzic wykorzystał to, że szatyneczka zbliżyła się do niego i wziął ją na ręce.

— I mam Cię — uśmiechnął się.

— To nie fair — zaś miała się.

— Wybacz, myszko, ale już nie mam siły, żeby Cię gonić.

Dziewczynka wtuliła się w swojego tatę i już nie biegała. Chciała jak najlepiej dla niego. Strasznie się o niego martwiła. Miała tylko jego, a on ją...

******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek ❤️

"𝐙𝐣𝐞𝐝𝐧𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz