Rozdział 8

40 3 6
                                    

Dni mijały, a Light czuł się coraz mniej bezpiecznie w towarzystwie Mikamiego. Prawie każdy dzień wyglądał tak samo - przynajmniej raz Teru musiał go pobić, zgwałcić, albo w inny sposób skrzywdzić.

Chłopak miał już dość. Z jednej strony nadal kochał mężczyznę, ale z drugiej nie wytrzymywał już zarówno psychicznie jak i fizycznie. Więc zaczął rozmyślać nad ucieczką z domu. Niestety nie było to takie proste.

Mikami był bardzo inteligentny i sprytny, dlatego zawsze gdy zostawiał Light'a samego w domu, najpierw upewniał się, że wszystkie drzwi i okna są szczelnie zamknięte. Tak, aby chłopak nie miał jak uciec.

Lecz pewnego dnia nadarzyła się ku temu idealna okazja. Light siedział na kanapie w salonie oglądając telewizję, a Mikami robił porządki na strychu. I tak się złożyło, że akurat tego dnia mężczyzna zapomniał zamknąć drzwi wejściowych na klucz.

- To moja jedyna szansa... - pomyślał Light patrząc na niezamknięte drzwi. - Musi się udać!

Powoli wstał z kanapy, aby upewnić się, że brunet jest jeszcze na strychu.

- Droga wolna... - szepnął sam do siebie. - Tylko błagam, nie spierdol tego!...

Najciszej jak mógł udał się w kierunku drzwi. Niestety po drodze zahaczył niechcący o buty stojące w przedpokoju, ale wciąż miał nadzieję, że starszy tego nie usłyszał.

Serce waliło mu jak szalone. Udało się! Doszedł już do samych drzwi. Wyciągnął przed siebie drżące ręce i nacisnął klamkę. Drzwi powoli się otworzyły, niestety strasznie przy tym skrzypiąc.

- Hej! Co to za hałasy tam na dole?! - krzyknął Mikami.

Po chwili dało się usłyszeć jak mężczyzna zbiega po schodach.

- O kurwa... - pisnął Light.

Wybiegł z domu na podwórze, po czym zorientował się, że znajduje się w samym środku jakiegoś lasu, na totalnym zadupiu.

- Kto normalny stawia dom w takim miejscu?! - zirytował się, bo nie wiedział nawet dokąd ma teraz uciec.

- Wracaj tu natychmiast! - usłyszał za sobą jego głos, więc zaczął pędzić przed siebie ile sił w nogach.

Teru ruszył w pościg za nim.

- Stój do cholery, słyszysz?! - wrzeszczał cały czas.

Chłopak biegł tak przez jakieś dobre kilka minut, ale w końcu zaczęło brakować mu sił. Na dodatek potknął się o wystający korzeń drzewa i upadł na ziemię. Niestety, nie dał rady się już podnieść.

Straszy i silniejszy mężczyzna szybko go dogonił i złapał.

- Mam cię! - powiedział biorąc go na ręce i kierując się w stronę domu. - Teraz już przedemną nie uciekniesz!

Młodszy nie miał już siły, żeby się wyrywać i próbować dalej uciec. Strasznie kręciło mu się w głowie, aż w końcu zemdlał z nadmiaru emocji.




✧・゚: *✧・゚:*✧・゚: *✧・゚:*✧・゚: *✧・゚:*✧・゚

Jeszcze krótkie info!

Niestety, zostały mi już tylko 2 rozdziały do końca tego opowiadania, więc stwierdziłem, że nie ma sensu tego dzielić i że za tydzień wstawię oba rozdziały od razu.

I to tyle na dziś! Pa pa! <3

Ostatni Wieczór [Light Yagami x Teru Mikami]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz