03

760 29 5
                                    

Dzisiaj już czułam się delikatnie lepiej niż wczoraj. Na pewno nie jest jakoś zajebiście, ale też nie jest źle. Zjadłam normalne śniadanie, a worki pod oczami ukryłam resztkami korektora. Kiedy jak zwykle miałam się już szykować na wyjście z kotem na dwór, usłyszałam jakieś uderzenie w drzwi balkonowe. Trochę przestraszona podeszłam do nich, jednak gdy nic nie zauważyłam otworzyłam je i wyszłam na balkon. Obok mojej głowy przeleciał mały rozpędzony kamień.

- Kto kurwa próbuje mnie zabić w poniedziałek o 8:00 rano? - zapytałam samą siebie i spojrzałam przez balkon.

- O nie śpisz! - krzyknął zadowolony.

- Czy ty próbujesz mnie zabić?! I w ogóle skąd wiesz, który balkon jest mój?!

- Nie narzekaj, tylko zejdź na dół!

- Japierdole - mruknęłam.

Ubrałam kurtę, szalik, buty i szybko wyszłam z mieszkania. Zbiegłam schodami na dół, po czym opuściłam budynek.

- Ty mnie prześladujesz czy jaki chuj? - powiedziałam, podchodząc do chłopaka.

- Hej, ciebie też miło widzieć. Bo tak pomyślałem, że ty w sumie to biedna jesteś i jeszcze masz na utrzymaniu kota, więc Cię poratuje.

- Nie widzę, żebyś miał na czole napis "Opieka Społeczna"

- Kupiłem twojego kotu kuwetę i żwirek, żeby nie musiał wychodzić na mróz, w dodatek z tobą - uniósł te dwie rzeczy w górę.

- Martwisz się o mojego kota? Nie dawno nazwałeś go cytuje pchlarzem.

- Tak, ale ogarnąłem, że jednak nie jest taki zły jak jego właścielka i zrobiło mi się go żal.

- Ale ty miły jesteś, nie jestem wcale złą właścicielką, nie wiem o co Ci chodzi - zaśmiałam się i wzięłam od niego kuwetę i żwirek - Dzięki. Jutro jest koniec miesiąca, więc dostanę wypłatę i wtedy Ci oddam kasę za to.

- Najpierw to ty zapłać wiesz komu, szkoda by było gdybyś ucierpiała, nie że Cię lubię czy coś, tylko czuł bym się odpowiedzialny za kota i był jego właścicielem, a tego byśmy raczej oboje nie chcieli.

- Po pierwsze jest to kotka, a po drugie masz rację. No nic, wracam do środka potem lecę na studia. Pa Igor - pożegnałam się z nim i wróciłam do środka.

Ten chłop jest nie możliwy. Wróciłam do mieszkania, myśląc o chłopaku. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam się samoistnie uśmiechać. Skarciłam się do razu w myślach i przygotowałam Arti kuwetę. Ubrałam się, spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do torebki i byłam gotowa do wyjścia. Szybko jeszcze pokazałam kotce gdzie może załatwić swoje potrzeby.

- Okej, jedzenie masz w misce, tak samo jak picie, możesz się bawić czymkolwiek, a i mam nadzieję że moje instrukcje Ci pomogą. Wrócę za 4 godziny zobaczyć czy wszystko dobrze i posprzątać Ci kuwetę, bo mam okienko - Wytłumaczyłam jej, tak jakby mnie rozumiała. 

Wyszłam z mieszkania owijając się szalem. Ludzie patrzyli na mnie niczym na kosmite, zdawałam sobie sprawę, że wyglądałam źle, ale że aż tak? Weszłam do budynku, siadając na ławce, wyciągnęłam książkę i zaczęłam powtarzać materiał. Zobaczyłam jakąś dziewczynę zmierzającą w moją stronę, szczerze pierwszy raz ją tutaj widziałam.

- Cześć, wiesz może, gdzie jest sala 126?

- Hej, wiesz co... Kurde byłam tam tylko raz, ale zaprowadzę Cię - wstałam z ławki.

- Dzięki Ci, jestem tu dopiero drugi dzień i jeszcze wiem dokładnie co gdzie jest.

- Na spokojnie - szłyśmy przez długi korytarz, aż w końcu dotarłyśmy do odpowiedniej klasy.

- Super. Kiedy kończysz zajęcia?

- O 16:00.

- Dasz się wyciągnąć na kawe, herbatę, alkohol? Tak w ogóle, Karolina jestem - wystawiła rękę.

- Magda - uścisnęłam ją - Jeśli będę miała czas to możliwe.

- Okej, to ja lecę. Znajdź mnie potem na messie, Karolina Mila - weszła do sali.

Czy ja właśnie przeprowadziłam z kimś normalną rozmowę? Na to wygląda. Uśmiechnęłam się w duszy i wróciłam pod swoją sale.
Wykłady strasznie mnie męczyły, mimo to siedziałam i uważnie słuchałam wykładowcy. Kiedy tylko mogłam opuścić studia, szybko poszłam do swojego mieszkania. Odetchnęłam z ulgą, gdy wszystko było na miejscu. Posprzątałam tylko kuwetę i dołożyłam jej jedzenia.
Korzystając z wolnego, ogarnęłam jakieś papiery do pracy, które musiałam zanieść do biura. Wsadziłam je do torebki, po czym wyszłam. W między czasie dostałam przelew, była to moja wypłata. Poraz kolejny, poczułam ulgę. Byłam prawie, że pod moim biurem, musiałam tylko przejść na drugą stronę ulicy. Nie było nigdzie pasów w pobliżu, więc upewniając się, że nie jedzie żaden samochód, przeszłam przez jezdnie.

- Witam Panią - usłyszałam głos za moimi plecami, nie chętnie się obudziłam - Starszy aspirant Marcin Kędzierzyn. Poproszę Pani dowód tożsamości.

- Jasne, już daje - wyciągnęłam portfel z torebki i podałam facetowi dowód - Co się stało? - Udawaj głupią Magda.

- Nie zauważyła Pani, że nie ma pasów - wskazał na ulicę - Jestem zmuszony wystawić mandat.

- Panie władzo, spieszyłam się, a poza tym nawet żadne auto nie jechało. Nie mógłby Pan dać mi chociaż ostrzeżenia?

- Przykro mi. Niech Pani usiądzie do auta, zanim wypisze mandat.

- Nie, dziękuję. Nie mam ochoty - skrzywiłam się.

W końcu wypisał mi ten jebany papierek i wręczył. Zrobił jeszcze jakiś wykład, o tym jakie to niebezpieczne i odszedł. Fajnie, kolejny wydatek. Podkurwiona weszłam do biura i podeszłam do recepcji.

- Cześć - przywitałam się z koleżanką, kładąc papiery na blacie.

- Źle wyglądasz, wszystko dobrze?

- Tak, dobrze. Mandat dostałam.

- Trzeba uważać bo ostatnio lubią tutaj te kurwy stać.

- No szkoda, że nie wiedziałam tego wcześniej - westchnęłam - Lecę bo spóźnię się, na razie.

- Pa.

~§~

Kolejny raz wyszłam z budynku i od razu pokierowałam się na dobrze mi znane miejsce. Piździło. I to niewyobrażalne mocno. Spuściłam głowę w dół, chcąc ochronić się trochę przed wiatrem.

- Masz szczęście - dobiegł mnie głos starszego faceta.

- Nie wątpię - westchnęłam, podając mu pieniądze.

- Posłuchaj, przez najbliższy czas nie będzie u mnie możliwości kupienia czegokolwiek. Psy siedzą nam na ogonie.

- Co? To skąd wezmę jak będę potrzebowała?

- Nie masz kogoś innego zaufanego?

- Nie, stary. Biorę tylko od Ciebie.

- Przykro mi, jesteś dobrą klientką - po tych słowach odszedł.

Zrobiłam to samo pisząc do Karoliny. Umówiłyśmy się w jakieś kawiarni w centrum Warszawy. Nie przepadałam za takimi miejscami, ale co mi tam. Niedługo potem byłam już na miejscu.

Cała Ty ~ Igor "ReTo" Bugajczyk *ZAKOŃCZONA 1/2*Where stories live. Discover now