Z czystą fascynacją patrzyłam na siedzącego naprzeciwko Luke'a, który wciąż pracował nad swoją pracą zaliczeniową. W pewnym momencie jednak uniósł na mnie wzrok, posyłając lekki uśmiech.
— Mogę wiedzieć, dlaczego mi się tak przyglądasz?
Wzruszyłam ramionami.
— Bo jesteś piękny — powiedziałam prosto z mostu.
Luke oparł brodę na złożonych dłoniach.
— I tylko tyle?
Dałam mu pstryczka w nos.
— I momentami narcystyczny.
— Momentami? To ugodziło moje serce.
— Niedługo będziesz jak Narcyz wpatrywać się w swoje własne odbicie w jeziorze — powiedziałam z rozbawieniem, rzucając szybkie spojrzenie na telefon.
— To, że jeszcze nie dzwonią, nie znaczy nic złego, już ci o tym kiedyś mówiłem.
Sapnęłam z irytacją.
— Momentami bywasz wkurzający.
— A ty uparta i władcza.
Zmarszczyłam czoło, patrząc na blondyna z niezrozumieniem.
— No co? Myślałem, że wymieniamy swoje największe wady.
Kopnęłam go pod stołem, blondyn za to wysłał mi po prostu całusa. W końcu telefon wydał dźwięk przychodzącej wiadomości. Od razu chwyciłam telefon, wchodząc w wiadomość. Luke pokręcił głową z uśmiechem.
— Mamy adres tamtej dziewczyny, raport z sekcji, jej dane do kont społecznościowych i... — Przesunęłam palcem na sam dół. — I login i hasło do twojego fałszywego konta na Instagramie z notatką od Caluma: „Im szybciej, tym lepiej" i „Sorry, ale moja piękna żona zażyczyła sobie tortu czekoladowego"
Luke pokręcił głową z uśmiechem, biorąc swój telefon do ręki.
— Wow, zadbali już o to, bym wyglądał wiarygodnie.
Nachyliłam się, by zerknąć na ekran. Fałszywy profil Luke'a posiadał tylko Luke'a. Nic nie było o jego prywatnym życiu, a wszystkie zdjęcia okraszone były życiowymi cytatami.
— Jeszcze pomyślą, że jesteś jakimś filozofem.
— Mogą myśleć wszystko, aby tylko nie widzieli prawdy — stwierdził. Blondyn spojrzał na zegarek. — Nie masz wykładu za pół godziny?
— Mam — odparłam. — Chcesz się mnie już pozbyć?
Odwróciłam jego laptopa do siebie, zaczynając czytać to, co już nabazgrał.
— To jest ostatnia rzecz, jakiej bym chciał. Jak bardzo beznadziejne to jest? — zapytał, wskazując głową na esej.
Uniosłam delikatnie brwi do góry.
— A od kiedy to jesteś taki krytyczny wobec siebie? Po moich poprawkach będzie jeszcze lepszy, ale już teraz jest całkiem niezły.
— Od kiedy muszę pisać pracę na ten gównianozapychaczowy przedmiot. Gotowa na weekend w Seattle?
Skrzywiłam się, odwracając laptopa do pozycji początkowej.
— I tak i nie. Owszem, fajnie będzie z tobą wyjechać, ale gdyby to były wakacje, a nie przesłuchanie rodziców i znajomych zmarłej dziewczyny, a także poznanie jej środowiska.
— Gdy już to wszystko się skończy, to musimy się wybrać na wakacje. Najlepiej za granicę. Wyłączyć wszystkie urządzenia elektroniczne i odciąć się, chociaż na tydzień od świata.
CZYTASZ
Double Game // l.h.
Fanfiction„Z pozoru prosta gra zaczyna skręcać, zwężać swoje drogi, dodawać kolejne, tworzyć przejścia, których wcześniej nie było. A wszystko po to, żebyśmy zaczęli błądzić, szukać pomocy tam, gdzie jej nie znajdziemy, aż finalnie poddać się, odpuścić, dać i...