6.

102 7 1
                                    

Przewróciłam się na drugi bok, sięgając ręką, by objąć Luke'a, lecz jedyne, co dotknęła moja dłoń, to pustego miejsca na łóżku. Otworzyłam oczy, delikatnie unosząc głowę, próbując zlokalizować swojego chłopaka, pomimo faktu, że tak naprawdę byłam jeszcze zaspana. Powoli zaczynały dochodzić do mnie odgłosy rzeczywistości, dające się słyszeć, dość mgliście, poprzez zamknięte drzwi od sypialni. Obróciłam się na plecy, odgarniając włosy z twarzy, dając sobie jeszcze chwilę, zanim całkowicie podniosę się z łóżka.

— Kto by się spodziewał, że z ciebie taki ranny ptaszek — powiedziałam, pojawiając się w kuchni, gdzie Luke robił jajecznicę na śniadanie.

— Jeśli dla ciebie wstawanie o dziewiątej jest równoznaczne z byciem rannym ptaszkiem, to nie wiedziałem, że zmieniłaś punkt widzenia.

Spojrzałam ze zmarszczonym czołem na godzinę w telefonie Luke'a leżącym na blacie. Na widok naszego wspólnego zdjęcia z urodzin Caluma automatycznie się uśmiechnęłam.

— Dziewiąta trzydzieści siedem? Mam wrażenie, że ostatnio strasznie dużo śpię.

— Mnie bardziej zaskakuje, że chodzisz wcześniej spać, patrząc na to, że masz dość zajmującą sprawę. O której się wczoraj położyłaś?

— Po jedenastej? Tak mi się wydaje? Gdzie położyłeś te wszystkie papiery z laptopem, skoro już o tym mówimy?

— W sypialni na komodzie — odparł, nakładając jajecznicę na talerze. Wstałam, by na nowo je przynieść, ale Luke od razu wycelował we mnie łopatkę. — Stój.

Skrzyżowałam ręce na piersi.

— Chyba sobie żartujesz.

— Nie. Najpierw siądziesz i zjesz.

— Luke, nie mam pięciu lat i nie jestem przedszkolakiem.

— Naprawdę?

Wróciłam na krzesło.

— O co chodzi? — zapytałam prosto z mostu. Blondyn nie odpowiedział, odwrócony do mnie tyłem skupił się na smarowaniu chleba masłem. — Luke, mówię do ciebie.

Tym razem zamiast ciszy odpowiedziało mi westchnięcie.

— Wiem, że tego nie lubisz, ale gdzieś podświadomie się o ciebie martwię. Tak jakbym wyczuwał, że coś jest nie tak, inaczej. Fizycznie, nie psychicznie.

— Więc doszukujesz w moim zachowaniu zapewnienia, że nie jest to tylko twój wymysł? — dopowiedziałam, chwytając za widelec i zabierając się za jedzenie.

— Coś w ten deseń, tak. Co nie zmienia faktu, że dość dziwne jest, że pod koniec dnia wyglądasz, jakby ktoś cię odłączył od zasilania, gdzie normalnie potrafiłabyś wytrzymać dwadzieścia cztery godziny bez snu.

— Może po prostu mój organizm jeszcze nie doszedł do siebie po tym intensywnym czasie pracy?

— Mało jesz...

— Głównie dlatego, że nie jestem po prostu głodna, a na siłę jeść też nie będę. Zresztą niejedzenie śniadań nie jest u mnie niczym nowym.

— Na dodatek odnoszę wrażenie, że schudłaś.

— Czyli ty jesteś tym typem, który zamiast mówić „przytyłaś" mówi „schudłaś"?

Luke spojrzał na mnie znacząco ze skrzyżowanymi na piersi ramionami. Tym razem sama westchnęłam.

— Co ja mam ci powiedzieć? Jak powiem, że wszystko w porządku, dobrze się czuję, to i tak nie sprawi, że przestaniesz się martwić.

Double Game // l.h.Where stories live. Discover now