8.

172 6 2
                                    

— To było dokładnie to samo! — powiedział Luke z uporem maniaka.

— Mimo to się nie zgadzam — oświadczyłam ze skrzyżowanymi na piersi ramionami.

Luke prychnął głośno i z pozoru mnie ignorując, ruszył do łazienki.

— Możesz się nie zgadzać, ale jestem dorosły, w pełni świadomy umysłowo i mnie od tego nie odwleczesz, bo to jest najlepszy pomysł, na jaki mogliśmy wpaść.

— Chyba jaki mogliśmy powtórzyć — powiedziałam z drwiną. Luke oparł się o klamkę i westchnął.

— Co ci tak naprawdę nie pasuje w tym planie? Bo raczej nie fakt, że to był kiedyś twój pomysł i go powtarzamy. — Tym razem ja prychnęłam i otworzyłam lodówkę, szukając tam prędzej spokoju niż jedzenia. — Czyżbyś się o mnie martwiła i nie chcesz, żebym się narażał?

Trzasnęłam drzwiami.

— Bo nie chcę, żebyś się narażał! — krzyknęłam.

— To nie mogłaś tak od razu, zamiast robić zbędne afery? Chloe, musisz sobie uświadomić, że nie jesteś jedyną osobą w tym wszystkim, która może grać bohaterkę!

— Jestem i będę jako jedyna grać bohaterkę!

Staliśmy z Luke'iem naprzeciwko siebie w odległości kilku metrów, oboje z zaciśniętymi ustami i skrzyżowanymi na piersi ramionami, dysząc ze złości.

— Nie, nie będziesz — oświadczył, tym razem już spokojnie, Luke. — Nie pozwolę na to.

— Tak samo, jak ja mogę nie pozwolić, żebyś ty grał bohatera.

— Ale zrozum, że mnie nikt nie zna od strony, po której teraz jestem, a jedynie znają jakieś wydarzenia z mojej przeszłości. Jestem jedyną osobą, która może to zrobić, nie wzbudzając w żadnym z nich podejrzeń. Zróbmy coś w tym kierunku zanim będzie za późno.

Westchnęłam i potarłam twarz.

— Zgoda — powiedziałam w końcu. — Jedno „ale": nie pozwolisz, by tobą to zawładnęło. Nie zrób tego błędu, co ja i nie da się całkowicie omamić, okej?

Objęłam Luke'a w pasie i oparłam brodę na jego klatce piersiowej. Blondyn pokiwał głową.

— Okej. Obiecuję, że nie dam się omamić. Co dzisiaj jemy? Jakiś kurczak, ryba? Klopsiki w sosie?

— Cokolwiek, aby tylko niesmażone. Niemiłosiernie mnie ostatnio mdli od tego zapachu.

— Gdzie zginęła twoja miłość do głębokiego tłuszczu? — zażartował Luke.

— Moje serce chyba zaczyna chronić mnie przed zawałem — odparłam również żartem, kierując się w stronę sypialni. — Obudzisz mnie na obiad?

— Nie, zjem sam — odpowiedział z ironią Luke, aby chwilę później odwrócić się w moją stronę i ujrzeć moje zmrużone oczy, na których widok cicho się zaśmiał. — Oczywiście, że tak. Wiesz, że się głupio czuję, jak jem sam.

— Jakbyś był najsamotniejszym człowiekiem na świecie? Jakbyś już oczywiście nim nie był — podpowiedziałam, końcówkę zdania mówiąc jakby w przestrzeń, kątem oka obserwując reakcję mojego chłopaka. Tym razem jego twarz przybrała obrażony wyraz, który tylko bardziej mnie rozbawił. Podeszłam do blondyna, składając szybkiego całusa na jego policzku. — Oczywiście tak nie jest, jeszcze nigdy nie byłeś mniej samotny niż teraz. Idę na drzemkę, obudź mnie i nie zjedz wszystkiego!

Ledwie włączyłam muzykę cicho w tle i przyłożyłam głowę do poduszki, a już odpłynęłam, przytulając do siebie jaśka, bo moja żywa przytulanka była właśnie zajęta. Liczyłam na spokojny sen, taki sam jak przez ostatnie kilka miesięcy. Wszystko zapowiadało się na to, że nasze życie jest w granicach normy, bez żadnych problemów psychicznych, problemów ze snem, koszmarami i dość przykrymi wspomnieniami i nawet przyzwyczaiłam się do tej świadomości i sprawiała, że było mi lżej na sercu, bo wiedziałam, albo też łudziłam się, że teraz to może być już tylko lepiej.

Double Game // l.h.Where stories live. Discover now