Rozdział 10

116 2 4
                                    

Minęło kilka miesięcy, aż w końcu nastał grudzień a w raz z nim przyszły święta Bożego Narodzenia które, Langa tak bardzo uwielbiał. Chłopak jeszcze przed nadejściem świąt Wiele dni spędził w szpitalu a do domu wychodził tylko na kilka dni za zezwoleniem lekarza, ten czas wykorzystywał na spędzaniu go z Rekim oraz odwiedzenie ich matek.
Stan Langi niestety nieco się pogorszył... Nie miał już tyle siły co kiedyś i odrobinę spadł z wagi, a skóra stała się biała jak śnieg, chłopak często odczuwał zmęczenie nawet po niewielkim wysiłku co strasznie utrudniało mu życie codzienne.

Nastał ranek bardzo śnieżny ranek, gałęzie drzew uginały się od nadmiaru śniegu, który nie przestawał sypać, drobne śnieżynki spadały na parapet a mróz zdobił szyby okien malując na nich rozmaite szlaczki.

Reki otworzył powoli oczy a pierwsze co zobaczył to niebieskie włosy znajdujące się tuż obok niego, delikatnie się uśmiechnął i objął Lange wtulając twarz w błękitne kosmyki.

Niebieskooki po chwili także się obudził i delikatnie odchylił głowę żeby móc spojrzeć na Rekiego.

- dzień dobry kochanie - odparł spokojnym głosem Reki, czule się uśmiechając.

- dzień dobry słonko - odpowiedział z poranną chrypką .

- jak się czujesz ? - zapytał trochę zmartwiony po, czym przeczesał ręką włosy chłopaka.

- średnio...- głos lekko mu się przytłoczył tak samo jak wyraz twarzy.

- oh biedactwo moje..- reki objął chłopaka następnie okrywając go kołdrą, Langa wtulił się w ukochanego i pociągnął nosem.

- Kocham cię Reki ... Najbardziej na świecie - dodał chowając twarz w zagłębieniu szyi czerwonowłosego.

- ja ciebie też skarbie- uśmiechnął się lekko i ucałował czubek głowy niebieskowłosego.

- Reki...- zaczął niepewnie- ja tak strasznie zaczynam się bać...- głos mu zadrżał na co Reki mocniej go przytulił i pocałował w czoło, a następnie wsunął dłoń w włosy chłopaka.

- wiem, że się boisz... Ja też strasznie się boję... Nie chce cię stracić... Nawet sobie tego nie wyobrażam...

Langa na te słowa uronił kilka łez.

- hej słonko, tylko nie płacz proszę, pamiętaj że jutro Wigilia a dzisiaj idziemy po prezenty.

Niebieskowłosy spojrzał na chłopaka i delikatnie się uśmiechnął.

- w takim razie zbierajmy się - Langa powoli podniósł się do siadu i usiadł po turecku na łóżku przeciągając się, następnie wstał i podszedł do okna.

- zima jest taka piekna - dodał z iskierkami w oczach.

- masz rację- powiedział promiennie Reki i ruszył w stronę szafy.

Dwie godziny później, chłopcy wyszli z domu i ruszyli w stronę centrum miasteczka, by kupić prezenty dla znajomych oraz rodziny.

W drodze do sklepów Reki nabrał do rąk śniegu uformował z niego kulkę i rzucił nią w Lange.
Niebieskowłosy zdezorientowany odwrócił się i spojrzał na śmiejącego się Rekiego .

- Osz ty tak się bawisz tak ?! - Langa szybko zlepił Śnieżkę a że mieszkał kiedyś w Kanadzie był bardzo dobry w bitwach na śnieżki, wycelował idealnie za kołnierz Rekiego, który aż podskoczył gdy śnieg wdarł mu się pod bluzę.

- AAAA ZIMNE ! WEŹ MI WYJMIJ TEN ŚNIEG !

Langa dusił się ze śmiechu nie zauważając kiedy Reki podszedł do niego i razem wpadli do wielkiej zaspy śmiejąc się, kiedy wstali ostrzepali się ze śniegu i ruszyli przed siebie po drodze rozmawiając.

Cz.2 Miłość która przetrwa wszystko/ renga Where stories live. Discover now