Część poprawiona <3
***
Z kawiarni wyszliśmy dopiero po godzinie 21.Przez całą drogę Shawn walił jakimiś nieśmiesznymi sucharami, z których i tak się śmiałam. Te cringowe żarty wypowiadane przez jego osobę brzmiały wręcz komicznie, a ja już wtedy mogłam zrobić wiele by usłyszeć jego śmiech.
W końcu dojechaliśmy pod dom, a to co tam zobaczyłam sprawiło, że uśmiech niemal od razu zrzedł z mojej lekko zaróżowionej twarzy.
- Co tu się stało ? - Spytał brunet był równie zszokowany co ja. Gdy pierwszy zaskoczenie ze mnie zeszło, poczułam prąd przebiegający po całym moim ciele. Drzwi od domu były otwarte na oścież i to nie możliwe by była w nim moja przyjaciółka, bo przed domem nie widziałam jej auta.
Gdy po mini transie ogarnęłam co się stało, szybko wyślizgnęłam się z auta i niemal biegiem ruszyłam w stronę domu.
-Alice czekaj! – słyszałam za sobą głos Shawn'a , ale nie słuchałam go. Przekroczyłam próg stając w przedsionku. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to, to...że nic się tam nie stało, wszystko było na swoim miejscu. Pomrugałam powiekami biorąc głęboki oddech, starałam się uspokoić rozszalałe serce. Weszłam w głąb przechodząc do salonu. Tam też nic się nie zmieniło. Rozglądnęłam się wokół starając sobie uzmysłowić co tak naprawdę się tam stało. Nagle usłyszałam za sobą czyjeś kroki, ale nie zareagowałam na nie, wiedziałam że to Shawn. Poczułam jego obecność obok siebie, ale nie dotknął mnie – Włamanie? – mruknął opanowanym i poważnym tonem. Westchnęłam po czym skinęłam głową.
-Najwidoczniej – szepnęłam, przegryzając dolną wargę.
-Nie pozwolę ci tu zostać samej –rzucił luźno, tak jakby wcale go to nie obchodziło. Spojrzałam na niego z ukosa, ale on spojrzenie miał wbite w okno, którego tam nie było? Co? - Zresztą nie ma okien – przerwał na chwilę – A zamek jest uszkodzony – westchnęłam – Nie ma opcji abyś tu została – mówił dalej, ale ja bardziej skupiałam się na tych cholernych szybach.
-To gdzie mam iść? - spytałam odwracając się w stronę chłopaka, syknęłam pod nosem – kto normlany robi włamania i zabiera ludziom szyby? – warknęłam pod nosem zaciskając ręce w pięści na co chłopak się zaśmiał. I dlaczego ja tego do cholery nie zauważyłam? Jakim jebanym prawem nie zobaczyłam braku szyb?
-Do mnie – uśmiechną się, zmarszczyłam brwi – a jeśli chodzi o drugą sprawę – zrobił krótką przerwę, w przeciągu której przeciągnął dłonią po sowich, idealnie ułożonych, włosach – są różne fetysze na tym świcie – puścił mi oczko na co prychnęłam pod nosem.
-Po pierwsze nie – spojrzałam mu w oczy – nie ma takiej opcji już i tak dość namieszałam w twoim życiu –przewrócił oczami i już chciał coś powiedzieć, ale weszłam mu w słowo – a po drugie, fetysze można mieć w łóżku a nie – parsknęłam. Zachichotał pod nosem, a ja, choć zdałam sobie sprawę z tego, co powiedziałam, jedynie przewróciłam oczami ponownie odwracając się do niego plecami. Zignorowałam róż na policzkach, musiałam zastanowić się co ja mam do cholery jasnej teraz zrobić.
Chłopak oczywiście uwielbiał zaskakiwać, więc wcale nie powinno zdziwić mnie, że po minucie milczenia splótł nasze palce razem, całkowicie ignorując mój zdziwiony wzrok na jego osobie. Jedynie uśmiechnął się pod nosem.
-Prowadź do twojej sypialni – jeszcze bardziej się zdziwiłam nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi – ktoś cię musi spakować, bo z tego co widzę to sama tego nie zrobisz a zresztą trzeba zobaczyć czy tam nic nie zginęło – odburknęłam mu coś niezrozumiałego pod nosem po czym mocniej zacisnęłam palce na jego ręce i poprowadziłam gościa do mojej sypialni.
Nie mieliśmy zbyt dużo czasu i to że w mojej głowie pojawiło się pewne nazwisko, które wyjaśniłoby ten dziwny fetysz szyb.
Miałam tylko nadzieję, że to nie był on...
Przekroczyliśmy próg mojej sypialni gdy chłopak puścił moją dłoń, a ja poczułam w tamtym miejscu dziwne zimno.
-Gdzie masz walizkę? – spytał od razu stając na środku pokoju zakładając ręce na piersi.
- Na szafie – odpowiedziałam wskazując brodą na wcześniej wymienione miejsce, sama podeszłam do jednej z szuflad otwierając ją i wyjmując z niej wszystkie znajdujące się w środku rzeczy. Shawn w tym czasie otworzył jedną z moich największych walizek kładąc ją otwartą na łóżku. Przeszukiwałam kolejno każdą z szafek przy czym ich zawartość wkładałam do poszczególnych kieszonek walizki. Nie widziałam co brunet wrzucał do bagażu, ale mało mnie to obchodziło, bylebym miała w czym chodzić.
Nadal nie wierzyłam, że się na to zgodziłam, miałam przeprowadzić się do praktycznie obcego mi mężczyzny.
-Shawn a jakieś buty wziąłeś? – spytałam patrząc wymownie w jego stronę. Ja zajmowałam się pakowaniem jakiś potrzebnych pierdół, a z tego co przyuważyłam on zajął się szafą.
-Nie – odparł, pokręciła głową wyciągając z pod łóżka moją ostatnią walizkę, było w niej większość moich butów, oprócz tych które miałam na sobie, brunet westchną biorąc do rąk obydwie walizki z łóżka ja wzięłam jedynie tą z butami. Zeszliśmy na dół i dosłownie w tamtej sekundzie przypomniałam sobie o mojej przyjaciółce. Stanęłam jak wryta powoli mrugając powiekami. Ona też nie mogła tu zostać, po prostu nie mogła.
-Co się stało ? - spytał chłopak gdy skapną się, że nie idę za nim.
-Madison - wyszeptałam.
-Ta twoja współlokatorka? - zdziwiłam się lekko. Choć nie wpadło mi do głowy, że po prostu mógł się tego łatwo domyślić. Skinęłam głową.
-Tak – mruknęłam krzywiąc się nieznacznie. Ona nawet o Shawn'ie nie wiedziała! Jak miałam jej powiedzieć, że miałyśmy włamanie, najprawdopodobniej wiem kto to był, i ma nie wracać do domu?
- Po prostu do niej zadzwoń, uprzedź co się stało i powiedz żeby tutaj nie przyjeżdżała – polecił, to było logiczne ale i tak bałam się że dziewczyna zacznie węszyć, a tego nie chciałam. Bardzo nie chciałam.
-Zadzwonię jak będziemy w drodze aucie – mruknęłam, po czym z powrotem zaczęliśmy kierować się w stronę samochodu chłopaka. Wyszliśmy z posesji domu a gdy miałam wsiadać do auta poczułam na sobie czyiś wzrok, bardzo dobrze poznałam kto to był, tylko gdy on na mnie patrzył dostawałam dreszczy, tych nieprzyjemnych. Odwróciłam się w tamtym kierunku, zobaczyłam go, a moje serce na moment się zatrzymało. Nadal potrafiłam poznać kontury jego sylwetki. Wstrzymałam oddech wpatrując się w ciemną postać.
-Wsiadaj – usłyszałam głos chłopaka, który już siedział na miejscu kierowcy. Potrząsnęłam głową odwracając od niego wzrok po czym wrzuciłam walizkę do bagażnika i szybko wśliznęłam się na miejsce pasażera – Widziałaś tam coś ? – spytał zwracając na siebie moją uwagę.
- Co? Nie, nie - odpowiedziałam zmuszając się do uśmiechu. Wiedziała, że mi nie uwierzył ale prosiłam tylko by nie zagłębiał się w ten temat, na szczęście nie kontynuował a ja mogłam w spokoju pomyśleć i napisać do przyjaciółki, która na szczęście była u Jussa i nie zamierzała stamtąd wychodzić gdy tylko szybko streściłam jej co się stało, pomijając wątki które były znane tylko mi...

YOU ARE READING
Light / S.M./ Zakończone/ POPRAWIANE
FanfictionWtedy gdy leżał tam, taki bezbronny, niczym dziecko. Gdy zdałam sobie spraw, że mogę już więcej nie zobaczyć jego przepełnionych blaskiem, ciemnych tęczówek, zrozumiałam, że to on jest moim światłem.