Podążyłem za dziewczyną krzycząc jej imię.
- Alice stój, poczekaj proszę! – krzyknąłem ale było już za późno, ona chce wiedzieć więcej a na dodatek mi nie wierzy, dlaczego? Wiem może nie byłem znany z dobrej sławy ale ona poznała mnie takiego jakim jestem i to była pierwsza dziewczyna, którą wpuściłem do swojego życia i to aż po 3 latach nadal nie mogę sobie wybaczyć.
Dziewczyna odwróciła się napięcie w moją stronę.
- Kocham cię Shawn – popatrzyła na naszyjnik, który dopiero co ode mnie dostała -- jednak jeżeli masz kłamać to przepraszam -- powiedział, wahała się widziałem to w jej oczach, nie wiedziała czy oddać czy zatrzymać naszyjnik który zdecydował by o wszystkim.
- Jeżeli mnie kochasz weź go, będzie ci o mnie przypomniał jeżeli – słowa ledwo przechodziły mi przez gardło – jeżeli jeszcze kiedyś będziesz chciała do mnie wrócić, jeżeli wszystko może się jeszcze ułożyć -- blondynka popatrzyła na mnie, a potem ścisnęła naszyjnik w ręce znów odwracając się i odchodząc, kochała mnie ale mi nie ufała czy to ma podstawę by przetrwać? Nie... Ale ja będę o nią walczyć, walczyć o jej zaufanie, bo jest dla mnie najważniejsza i zawsze będzie...
Alice
Nie wiem czemu ale wydawało mi się, że kłamie teraz mam wrażenie że mówił prawdę, kocham go całym sercem jednak nie wiem czemu nie potrafię mu zaufać, uratował mnie tyle razy ale wszystkie wydarzenia, które...które wydarzyły się przez ostatnie dwa i pół tygodnia sprawiły, że mija ufność do niego wyczerpuje się z każdym dniem a przecież zaufanie to podstawa związku, ci dwaj którzy chcieli nas, a raczej mnie, zabić już nie żyją a moją jedyną deską ratunku w tej sytuacji jest szczera i długa pogawędka z mamą...
-Ja tak naprawdę z nim nie zerwała i nie mam takiego zamiaru po prostu przechodzimy kryzys – powiedziałam do mamy, która słuchała każdej opowieści od samego początku, nawet niedoszły gwałt wszystko się ze mnie wylało, wszystkie smutki, wszystkie troski wszystko. Mama spojrzała na mnie pełnym zrozumienia wzrokiem.
- Wiem kochanie, jest ci ciężko nie zaufałaś mu w tej sprawie, powiem co szczerze że sama miałabym wątpliwości bo w końcu nie codziennie dowiadujesz się, że twój chłopak mógł kogoś zabić, nawet jeżeli miała to by być zabójstwo w samoobronie, jednak co ci szkodzi na spokojnie z nim pogadacie w tedy dojdziesz do wniosku czy nadal mu ufasz czy nie. Oczywiście jeżeli kogokolwiek zabił od razu mówię że jestem 100% przeciwna temu związkowi – ostatnie słowa mamy sprawiły że roześmiałam się serdecznie.
- Dziękuję mamuś kocham cię – powiedziałam wtulając się w rodzicielkę.
- Ale pamiętaj skarbie zawsze słuchaj co podpowiada ci serce – mama ucałowała czubek mojej głowy – a teraz do łóżka – westchnęłam posłusznie wstając.
- Dobranoc – powiedziałam uśmiechając się.
- Dobranoc – odpowiedziała mama odwzajemniając uśmiech. Długo w nocy nie mogłam zasnąć, cały czas po głowie chodziły mi słowa mamy i sytuacja z naszej dzisiejszej kolacji, najcudowniejszej kolacji jaką jadłam w życiu. Gdzieś koło godziny czwartej zasnęłam przepełniona myślami o moim kochanym brunecie...
Shawn
Całą noc nie spałem, myślałem jak wyjaśnić Alice że to nie ja zabiłem dziewczynę Darka, myślałem nawet o tym by Justin do niej zadzwonił i zapewnił, że to on ale w porę uświadomiłem siebie, że gdy tylko zadzwonię do niego z tą prośbą on bez najmniejszego drgnienia ręki zabije mnie, Alice nic by nie zrobił doszły mnie słuchy, że zanim mnie poznała byli bardzo dobrymi przyjaciółmi ale mnie zabił by bez krzty smutku. Ok. Godziny 7 postanowiłem wstać z łóżka, w końcu i tak nie zasnę po co się męczyć? Podniosłem się z łóżka od razu podchodząc do szafy, wyciągnąłem z niej byle jaką bluzę *Ulubiona bluza Alice * pomyślałem gdy wziąłem materiał do ręki, na twarzy pojawił się uśmiech a chwilę później do oczu napłynęły łzy, bałem się iż ona może mi już nie wybaczyć. Potrząsnąłem głową by wyrzucić z niej wszystkie myśli, naciągnąłem na siebie bluzę i dresy, pierwszy raz od dawna nie przejmowałem się jak wyglądam. Zbiegłam na dół, wszedłem do kuchni z lodówki wyciągając zimne piwo, wróciłem do salonu rzucając się na kanapę byłem załamany, żałuję że nie powiedziałem jej od razu po prostu chciałem by poznała mnie takim jakim jestem naprawdę...
Byłem już po 4 piwie w telewizji leciał jakiś mecz i była godzina 10 nic nie jadłem nawet nie miałem na to ochoty, większość dziennych czynności bez których nie wyobrażałem sobie życia jeszcze wczoraj, dziś całkowicie straciły sens no np. Robienie dzień w dzień śniadania, ale w tedy to miało sens bo miałem dla kogo robić to śniadanie a teraz znów mieszkam sam i nie opłaca się nie ma sensu tego robić. Miała kolejna godzina, a ja jedyne co robiłem to siedziałem, stolik kawowy wyglądał jak bym zrobił spotkanie z kumplami i każdy wypił by przynajmniej po 2 piwa, dzwoniła do mnie nawet obsługa z siłowni z zapytaniem czy będę dziś na treningu ale po co? Tak bardzo boję się, że ją straciłem...
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi, przewróciłem oczami, leniwie podnosząc się z kanapy, otworzyłem drzwi.
- Hej mogę? – spytała nieśmiało, widziała w jakim stanie jestem ona doskonale to wiedziała, jej widok mnie uszczęśliwił jednak nie miałem siły się uśmiechnąć.
- Hej wchodź, od razu mówię nie miałem siły posprzątać -- powiedziałem a nastolatka westchnęła zaraz gdy weszła do salonu.
-Gdzie Alice? – spytała – wątpię, że jakby tu była pozwoliła by ci wypić... – przystanęła aby policzyć butelki stojące na stole – 10 piw, ok tylko laska, której byś nie obchodził pozwoliłaby ci tyle wypić i jestem przekonana że Alice by ci nie pozwoliła – dziewczyna popatrzyła na mnie i umilkł.
- Nie ma jej Aaliyah i nie wiem czy kiedykolwiek będzie – powiedziałem znów rzucając się na kanapę.
- Coś ty jej znów zrobił? –spytała siadając obok mnie.
-Po pierwsze znów? A po drugie nic – odpowiedziałem dopijając piwo, chyba ostatnie piwo jakie miałem w domu no i pięknie.
- No ok pierwszy raz, jak nic jak byś nic nie zrobił to by tu była – powiedziała – ale ok nie przyszłam gadać z tobą o twojej przyszłej dziewczynie i mojej przyjaciółce tylko poinformować cię, że mama się o ciebie martwi – westchnąłem, tak Aaliyah bardzo zaprzyjaźniła się z Alice i była całym sercem abyśmy byli razem ale jak zawsze ja muszę coś spieprzyć jestem popierdzielonym palantem i tyle...
Alice :
Bardzo bałam się do niego iść, szczerze nie wiedziałam co tam zastanę, znam Shawn'a i wiem jak szybko potrafi się załamywać. Wiedziałam, że ma dziś do nas wpaść Aaliyah i ma wyjść tak ok 12, bałam się tej godziny bo zaraz jak ona wyjdzie ja mam tam iść i z nim pogadać na spokojnie, abyśmy sobie wszystko wyjaśnili. Była godzina 11: 30 a ja coraz mocniej ściskałam w dłoni naszyjnik od mojego bruneta. * Wdech wydech* pomyślałam wychodząc z domu, wsiadłam do auta jeszcze raz powtarzając w myślach co chcę mu powiedzieć, wiedziałam że to i tak się nie uda i powiem coś całkowicie innego ale lubię być przygotowana. Droga ode mnie z domu do domu mojego i Shawn'a zajmuje mi ok 25 minut, więc na miejscu powinnam być idealnie o 12. Wyjechałam z posesji, skupiałam się na drodze by uniknąć jakiejś kolizji, a o 12 byłam pod domem wysiadłam z samochodu i w tedy zobaczyłam brunetkę z niego wychodzącą.
- I jak? – spytałam witając się z dziewczyną.
- Szczerze nie wiem co ty w nim widzisz zachowuje się jak dzieciak, nie przestrasz się butelek po piwie na stole, a tak to raczej wszystko jest ok i kompletnie się ciebie nie spodziewa – powiedziała.
- Ok dziękuję – dziewczyna się tylko uśmiechnęła ruszając w kierunku swojego pojazdu, a ja zdenerwowana ruszyłam w stronę drzwi weszłam bez pukania ręce trzęsły mi się i nie mogłam opanować oddechu, weszłam głębiej i w tedy zobaczyłam jego...

YOU ARE READING
Light / S.M./ Zakończone/ POPRAWIANE
FanfictionWtedy gdy leżał tam, taki bezbronny, niczym dziecko. Gdy zdałam sobie spraw, że mogę już więcej nie zobaczyć jego przepełnionych blaskiem, ciemnych tęczówek, zrozumiałam, że to on jest moim światłem.