Alice, Kochanie...

82 0 0
                                    


Shawn:

Zaczęliśmy już przygotowywać wszystko po kolei, zanim pojadę po Alice trzeba to wszystko ogarnąć.

- Na pewno masz wszystko? – spytałem przyjaciela, lubił o czymkolwiek zapominać.

-Ta... – zaczął szukać czegoś w bagażniku – hmm a zabijesz mnie jeżeli powiem, że zapomniałem róż – uśmiechną się nerwowo.

- Stary... – załamałem ręce – to jest jeden z najważniejszych szczegółów! – zdenerwowałem się – no dobra ja to załatwię – powiedziałem wyciągając do niego rękę, aby oddał mi kluczyki do jego samochodu, chłopak westchną, przewrócił oczami a chwilę później miałem przedmiot w swojej dłoni.

- A co ja mam przez ten czas robić? – spytał lekko poirytowany.

- Zacznij tu wszystko przygotowywać i jak jedzenie przyjedzie to zajmij się nim – powiedziałem wyciągając z kieszeni pięć banknotów – powinno wystarczyć, jak nie to ci potem wrócę – chłopak kiwną tylko głową dając do zrozumienia, że się zgadza a ja wsiadłem do samochodu chwilę później odjeżdżając. Gdy byłem w połowie drogi mój telefon zawibrował, z przyzwyczajenia odebrałem nawet nie patrząc na wyświetlacz.

Rozmowa :

- Halo

- Shawn, kiedy wrócisz? Nudzi mi się

- Za niedługo, obiecuję

- A właśnie co znaczy to pudełko u mnie w sypialni

- Eh to miała być niespodzianka, ale jak już odkryłaś jeden z prezentów, to zabieram cię dziś gdzieś, będę po ciebie o 18:30

- Heh no dobrze , do zobaczenia

Koniec rozmowy

Dziewczyna rozłączyła się a ja westchnąłem, mam nadzieję że niczego nie podejrzewa, była godzina 16 mam też wielką nadzieję że się wyrobię, ostro wyjechałem w zakręt ostatnia prosta i jestem na miejscu. Otworzyłem drzwi od mieszkania kumpla, wszedłem do salonu gdzie na stole leżało 200 róż. Wziąłem je wszystkie jakoś powoli umieszczając je w bagażniku samochodu, zakluczyłem drzwi od mieszkania, kluczyk chowając do "Tajemnej" skrytki. Po 45 minutach byłem z powrotem na miejscu. Jedzenie już było a wszystko było przygotowane zgodnie z planem.

- Jestem – powiedziałem do kumpla, który oczywiście podjadał – a ty co swojego żarcia nie wziąłeś – podskoczył jak zając.

- Nie strasz ludzi – odpowiedział odbierając ode mnie klucze od swojej bryki.

-Hajsu starczyło? – pogrzebał trochę w kieszeni oddając mi resztę – dzięki – powiedziałem.

-Nie ma za co, poradziłeś sobie z różami? – spytał ruszając znacząco brawami.

-Tak a teraz łaskawie mi z nimi pomóż – po chwili płatki 100 róż były rozsypane w dróżkę prowadzącą do prze pięknego miejsca a drugie 100 róż było schowane i zabezpieczone dla blondynki wszystko było idealnie teraz czekało mnie najtrudniejsze...

Alice :

No to teraz mam jakieś 2 godzinki na przygotowanie się na tą tak jakby randkę, w sumie nawet nie wiem jak to nazwać co to w ogóle będzie, zaraz gdy rozłączyłam się z brunetem poleciałam na górę, nie zaglądałam do tej paczki no ale teraz by się nawet przydało, szczerze ciekawość mnie zżerała. Powoli podeszłam do łóżka, usiadłam na rogu i delikatnie podniosłam pokrywę, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to różowa koperta, wyjęłam ją, wyciągnęłam list.

Light / S.M./ Zakończone/ POPRAWIANEOù les histoires vivent. Découvrez maintenant