-15-

71 3 23
                                    

Z dedykacją dla mnie, bo mogę.

W piątek punktualnie o czwartej po południu stałam przed wielkim budynkiem z czerwonej cegły przy 443 Greenwich St. Przed tym jak tu przyszłam wygooglowałam go i okazał się on być XIX–wieczną fabryką przerobioną na luksusowy apartamentowiec. Miało to zdecydowanie swój urok, ale fakt, że aktualnie był zamieszkiwany przez jedne z największych sław świata, takich jak Jennifer Lawrence czy Justin Timberlake, był trochę zwalający z nóg.

Cholerny Justin Timberlake.

Na tym etapie mojego życia zdecydowanie bardziej na miejscu czułabym się, gdyby budynek dalej był fabryką. Znacznie bliżej mi było do klasy robotniczej niż do gwiazd światowego rozmiaru. Także przypomnienie, że moje życie tak bardzo się różniło od życia Harrego i tak bardzo odstawałam od jego otoczenia, nie był najprzyjemniejszy. Prawdę powiedziawszy stałam przed budynkiem ubrana w ciuchy z second-handu i zastanawiałam się czy mnie ochroniarz nie wyrzuci jak tylko przekroczę próg. To byłoby tak upokarzające, że nie wiem czy nie odwołałabym spotkania, więc naprawdę liczyłam, że się to nie wydarzy.

W końcu zebrałam się w sobie, ścisnęłam mocniej ramię mojej torebki, zrobiłam głęboki wdech i weszłam do środku.

Moim oczom od razu ukazał się jasny hol, utrzymany w stylu industrialnym, który prawdopodobnie miał nawiązywać do przeszłości budynku. Idąc korytarzem wyodrębnione przez czarne, kwadratowe kolumny dochodziło się do podwyższenia, na końcu którego znajdowało się duże, industrialne okno. Wychodziło ono na wewnętrzny dziedziniec, którzy przypominał bardziej ogród. Ceglane ściany ładnie kontrastowały z jasnym, drewnianym sufitem i podłogą, pokrytą białymi kafelkami w stylu retro. Innym wyróżniającym się elementem były szare schody.

– Czy mogę w czymś pomóc? – usłyszałam uprzejmy głos po swojej prawej i kiedy się tam odwróciłam, zobaczyłam niskiego mężczyznę stojącego w garniturze za drewnianą ladą. Odetchnęłam chwilowo z ulgą, ponieważ nie wyglądał jakby miał zamiar mnie wyrzucić. Jego niewielka postura też pozwalałaby mi sądzić, że nawet gdyby próbował to nie byłoby to dla niego takie łatwe. Aż się zdziwiłam, że budynek zamieszkiwany prawie w całości przez celebrytów nie był lepiej strzeżony. Przecież każdy psychopatyczny fan mógł tu wpaść i ich skrzywdzić. Mógł skrzywdzić mojego Harrego. Na razie jednak postanowiłam tego nie roztrząsać i niepewnie podeszłam do portiera, który dalej się na mnie patrzył z uprzejmym wyrazem twarzy.

– Dzień dobry. Nazywam się Olivia McMillan i przyszłam do Harrego Stylesa – powiedziałam, mając nadzieję, że wpuści mnie bez problemu. Wolałabym, żeby Harry uprzedził kogokolwiek, żeby nie uznali mnie za wariatkę, nachodzących ludzi w ich domach. Choć gdyby za moimi plecami pojawił się nagle Justin to moje szanse na wpuszczenie mnie gdziekolwiek ległyby w gruzach. Cóż mogę rzecz, jestem tylko kobietą.

Mężczyzna spojrzał na swój monitor i w skupieniu pokiwał głową, a następnie ponownie wrócił do mnie wzrokiem.

– Tak, pan Styles uprzedzał, że pani przyjdzie – powiedział w końcu, a ja odetchnęłam z ulgą, że „Pan Styles" nie postanowił mi zrobić nieśmiesznego żartu. – Proszę podejść do końca korytarza do windy i wjechać na trzecie piętro. Pan Styles panią wpuści.

Grzecznie podziękowałam i ruszyłam we wskazanym przez niego kierunku, po drodze sprawdzając smsa, w którym Clarie życzyła mi miłej zabawy, a następnie wsiadłam do eleganckiej windy.

Kiedy wjeżdżałam na trzecie piętro serce biło mi coraz szybciej, a dłonie pociły się tak mocno, że musiałam wytrzeć je w dżinsową kurtkę, którą miałam na sobie. W ostatnich chwilach spojrzałam jeszcze w lustro w windzie i wygładziłam swoje rozpuszczone włosy. W następnej sekundzie drzwi się rozsunęły, a ja miałam możliwość zobaczenia mieszkania Harrego.

Twisted PL | h.s.Where stories live. Discover now