-18-

60 2 50
                                    

Dni mijały i zdałam sobie sprawę, że Harry miał rację. Wszyscy się w pewnym stopniu uspokoili, a ja przestałam się bać wychodzić na ulicę. Nie musiałam się już tak bardzo martwić czającymi się na mnie fotoreporterami. Jedynie czasem słyszałam za sobą szepty, jeśli ktoś mnie rozpoznał na ulicy, choć nie zdarzało się to aż tak znowu często. Jednak nie była to zbyt wysoka cena za to jak szczęśliwa byłam. A, Boże, czułam się najszczęśliwsza na świecie, a już zdecydowanie najszczęśliwsza w moim życiu.

Harry z powodu pracy, nie mógł przesiadywać cały czas w Nowym Jorku, ale starał się być w mieście jak najczęściej, a kiedy przyjeżdżał spędzaliśmy razem czas, zachowując się jak zakochani nastolatkowie. Zaczynałam wątpić czy kiedykolwiek nam to przejdzie i nie byłam pewna czy chciałam, żeby tak się stało.

Fakt, że nasza, a może bardziej moja tajemnica wyszła na jaw miał także swoje pozytywne strony. Największa z nich był fakt, że już nie musiałam ukrywać Harrego. Mogliśmy spokojnie razem chodzić na miasto i na randki, na które czasem nawet zbyt chętnie mnie zabierał. Poznał także Vivian, z którą o dziwo złapał dobry kontakt. Miałam niezwykłą frajdę, obserwując jak wzajemnie sobie dokuczają i droczą się ze sobą. Niezwykle mnie to też cieszyło, bo bardzo się zbliżyłam z moją współlokatorką, choć ona pewnie nigdy by tego ba głos nie przyznała. Taka była Vivian i między innymi to w niej uwielbiałam.

W czasie przerwy wiosennej pojechaliśmy do Dublina, odwiedzić moją mamę i przy okazji mogłam poznać Harrego z Clarie i Bradem, których związek cały czas kwitł. Blondynka z początku była dość podejrzliwa co do Harrego, ale ostatecznie chyba się przekonała do chłopaka, widząc, że dobrze mnie traktuje. Brad, jak to Brad zaprzyjaźniłby się nawet z kozą, więc z nim nie było większego problemu.

Byłam przeszczęśliwa, że najważniejsi ludzie w moim życiu dogadywali się ze sobą. Jedyne czego żałowałam, to tego, że nie mogłam już do tej grupy zaliczyć Stacy. Rudowłosa niestety okazała się zbyt podekscytowana moim związkiem z Harrym i cały czas się tym jarała i zadawała pytania na temat naszego związku. Po pewnym czasie stało się to nie do zniesienia. Przestałam się w jej towarzystwie czuć jak oddzielna osoba, a stawałam się jedynie dziewczyną Harrego Stylesa. Co prawda uwielbiałam być z Harrym w związku, ale po pierwsze dla mnie był tylko Harrym, a nie wielką gwiazdą, a po drugie nie chciałam, żeby tylko to mnie określało. Ja sama uważałam, że stać mnie na bycie kimś więcej niż dodatkiem do drugiej osoby. Z tego powodu zaczęłam się od niej coraz bardziej odsuwać, aż doszłyśmy do momentu, kiedy jedynie uśmiechałyśmy się do siebie na korytarzu. Było to przykre, bo razem spędziłyśmy początek studiów, ale czułam, że tak będzie dla mnie najlepiej. Moje życie i tak się w sporej części skomplikowało, więc nie miałam zamiaru sobie go jeszcze bardziej utrudniać.

***

– Nie wierzę, że dopiero teraz zobaczę, jak mieszkasz – prawie wykrzyknęłam w stronę Harrego, który prowadził samochód, podczas gdy ja siedziałam na fotelu pasażera. Jechaliśmy z lotniska Heathrow w stronę centrum Londynu. Zaczęły się wakacje, ale ruch i tak był spory, więc byliśmy dopiero w połowie drogi. To, że jechaliśmy dość długo sprawiało, że była coraz bardziej podekscytowana.

– Przecież nie raz byłaś w moim mieszkaniu. Prawie tam mieszkasz – roześmiał się chłopak, przelotnie na mnie zerkając. MÓJ CHŁOPAK. Czasem musiałam sobie to powtarzać parę razy, bo nawet po takim czasie nie zawsze do mnie to docierało.

Nie mogłam jednak zaprzeczyć, że to co mówił to była prawda. Spędzałam w jego mieszkaniu więcej czas niż w akademiku. Czasem nawet kiedy go nie było, bo dostałam swoje klucze, a jego łazienka i sypialnia były zdecydowanie przyjemniejsze niż te w akademiku. Harry nie wyglądał jakby mu to przeszkadzało. W każdym razie nigdy nie narzekał na to, że go nawiedzam.

Twisted PL | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz