-7-

69 5 3
                                    

Harry's POV

W poniedziałek ostatni raz zawiozłem Oli do szkoły. Nie było łatwo zostawić ją, ale nie miałem większego wyboru. I tak już zrobiłem sobie większy urlop niż planowałem. Musiałem wrócić do pracy. 

Powtarzałem sobie to wszystko, kiedy dojechaliśmy pod jej szkołę, ale dalej nie byłem do końca przekonany. Oli chyba także, bo kiedy zaparkowałem nie wykonała żadnego ruchu tylko dalej patrzyła się przed siebie. Ja też milczałem, ale po chwili spojrzałem na zegarek i wiedziałem, że musiała już iść, żeby się nie spóźnić. W przeciwnym razie znowu obwiniałabym mnie o problemy w szkole.

- Jest już późno - powiedziałem cicho, jakby mając nadzieję, że mnie nie usłyszy i dalej będzie siedzieć. Tak się jednak nie stało i przeniosła swój wzrok na mnie. Nie wiem czy tak było naprawdę, ale miałem wrażenie, że nie była zbyt zachwycona moim wyjazdem. Jeśli serio było jej przykro, że muszę pojechać to oznaczało to, że mój pobyt tutaj zakończył się sukcesem. 

- Tak, pewnie powinnam już iść - przyznała, ale dalej się nie ruszyła. W pewnym sensie mnie to cieszyło, bo każda kolejna sekunda z nią była bezcenna. Nieważne, że widziałem ją przez pół weekendu. 

Spędziliśmy ze sobą pół niedzieli. Nie było opcji, żeby wyszła ode mnie w nocy kompletnie pijana, więc namówiłem ją, żeby została i na szczęście nie oponowała. Ostatkiem racjonalnych myśli napisaliśmy wspólnie smsa do jej mamy, żeby się nie martwiła, więc nie było problemu. Grzecznie odstąpiłem jej łóżko, a sam przespałem się na niezbyt wygodniej kanapie. Nie miało to jednak większego znaczenia, bo jeśli była u mnie to mogłem chociażby spać na podłodze. Rano obydwoje obudziliśmy się z kacem, więc trochę zajęło zanim udało jej się ogarnąć na tyle, żeby nie straszyć ludzi w drodze do domu. Zjedliśmy też razem śniadanie, które zamówiłem do pokoju.

Pomimo wielkiego bólu głowy spowodowanego nocną libacją, był to jeden z najlepszych poranków jakie pamiętałem. Choć pewnie przez to jeszcze trudniej było się rozstać. Miałem wrażenie, że ta noc zmieniła nasze stosunki i to zdecydowanie na lepsze. Nie chciałem tego zaprzepaścić przez początek trasy.

Olivia dalej nie wysiadła, a ja wiedziałem, że musiałem ją w końcu wyrzucić. Nie ważne jak bardzo tego nie chciałem. 

- Oli, musisz iść - powiedziałem, kładąc rękę na jej dłoni. Jej skóra była tak miękka, że najchętniej nigdy bym jej nie puszczał.

Dziewczyna kiwnęła głową, pokazując, że jest tego świadoma, ale jedyne co zrobiła to odwróciła rękę tak, że mogliśmy spleść palce. Miałem wrażenie, że moje serce wykonało potrójne salto i szpagat. Delikatnie potarłem kciukiem wierzch jej dłoni. 

- Mówię serio - odezwała się. - Spróbujesz nie oddzwonić choć raz, a będziesz trupem. 

Roześmiałem się, choć daleko mi było do wesołości. 

- Będę oddzwaniał, dzwonił, pisał - obiecałem. - Mogę wysyłać nawet sygnały dymne, jeśli chcesz.

Kąciki ust Oli się trochę podniosły, ale szybko spoważniała i spojrzała mi w oczy.

- Nie zrozum mnie źle - powiedziała poważnym głosem. - Dalej uważam cię za dupka, ale teraz stałeś się dupkiem, z którym chcę utrzymywać kontakt. 

- To więcej niż śmiałbym marzyć.

Nie kłamałem. Kiedy przyjechałem do Dublina byłem pewny, że złamie mi jakąś mniej lub bardziej ważną część ciała, a w najlepszym wypadku wyśmieje i zatrzaśnie drzwi przed nosem. Tak się jednak nie stało i zamiast tego pogadaliśmy, a nawet spędziliśmy razem czas. Nie łudziłem się, że mi wybaczyła i zapomniała o wszystkim, bo do tego potrzebny był czas, ale na pewno udało nam się znaleźć nić porozumienia, która z każdym dniem wydawała się być coraz silniejsza i grubsza. To naprawdę było znacznie więcej niż planowałem. Nie żebym narzekał. 

Twisted PL | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz