Pan Zielony Szlak

7.7K 291 11
                                    

Apollo DiStefano

30 kwietnia 2018

Nie wiem czemu, ale już od trzech godzin zamiatają zielone liście, jakby chcieli, żeby miejsce wyglądało nieskazitelnie, nie pozwalając tym samym działać naturze.

Poza spaniem w tym samym łóżku z dwiema psycholkami, obie stopy mam przypięte do ramy łóżka. Czasami kłóciły się, którą z nich mam przytulać w nocy, ale i tak nikogo nie dotykałem, udając że śpię głęboko, a w rzeczywistości nie przespałem żadnej nocy odkąd mnie tu sprowadziły. Przyzwyczaiłem się do trzymania Arabelli w ramionach i bez jej ciała obok mnie, po prostu nie mogę odpoczywać.

Zadrapania, które na mnie zostawiła zaczynają znikać, czasami w środku nocy wbijała paznokcie w mój tors przez koszmary... Teraz muszą śnić się jej najgorsze z nich i to wszystko moja wina.

Nie wiem, jak spojrzę jej w twarzy, kiedy do tego dojdzie, a tak będzie, bo wydostanę się stąd. Co ja jej powiem? Musi mnie nienawidzić, powinienem obronić młodą Violę... To było moje jedyne zadanie tamtego dnia i spieprzyłem.

– Apollo. – Usłyszałem głos Gai.

Otworzyłem oczy. – Czego chcesz?

Zachichotała, wspinając się na mnie, ale szybko zrzuciłem jej ciało.

– Hej!

– Co? Nie zrobiłam nic złego.

Usiadłem i spojrzałem na mój goły tors; nie pozwalały mi nosić ubrań na górnej części ciała.

Alina weszła do środka ubrana w suknię ślubną; o mój Boże, nie proszę!

– Dziś jest nasz ślub! – pisnęła dziewczyna.

– Nie mogę wziąć ślubu, ja już jestem żonaty! – Pokazałem im moją obrączkę. – Jesteście ślepe czy głupie?! – Prychnąłem. – Obie odpowiedzi są poprawne, nie wiem nawet po co o to pytałem.

Alina tupnęła. – Zamknij się! Chcę, żebyś się dziś ze mną kochał.

– Kocham się tylko wtedy, kiedy kogoś kocham, ty pieprzona idiotko. – Ziewnąłem.

Gaia podeszła do Aliny. – Idź załóż welon.

Alina wybiegła podekscytowana, a Gaia zaczęła ściągać swoje ubrania. – Chcę urodzić twoje dziecko, Apollo. – Znowu się na mnie wspięła, jej ciało w ogóle na mnie nie działało.

Jestem wierny mojej żonie w każdy możliwy sposób i tylko ona mnie podnieca.

– Nie stanie mi. – Skrzyżowałem ramiona, patrząc jej w oczy.

Nachmurzyła się, schodząc ze mnie i zostawiła mnie samego w pokoju.

Zmarszczyłem się, kładąc się na łóżku i spojrzałem na zasłonięte kratami okno, na wszelki wypadek zastanawiałem się nad stłuczeniem go (nie udało się).

Muszę być przy niej, kiedy będzie rodzić nasze dziecko. Muszę znaleźć sposób na wydostanie się stąd.

Zasnąłem, myśląc o Arabelli i wyobrażając sobie wielkość jej brzucha. Moja żona musi wyglądać nieziemsko - jak zawsze - i maluszek już pewnie kopie. Nie chcę nic innego niż kłócić się z nią o imię... Kocham nasze kłótnie.

Czy wiedzieliście, że mam największego pecha? Nie? Cóż, ktoś mnie właśnie obudził za pomocą gorącej wody.

– KURWA!

Podskoczyłem i warknąłem na ochroniarza, który uśmiechał się zwycięsko.

– Zobaczymy, czy dalej będziesaaz się tak uśmiechał, kiedy wpakuję ci kulkę w odbyt.

Mrs. Mafia [18+] - Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz