Listy do H. - Draco i Hermiona

886 57 10
                                    

Scorpius Malfoy był człowiekiem ułożonego charakteru, który przede wszystkim cenił sobie ład i porządek.

Zasady te skutecznie kultywował w życiu, spychając na tę ułożoną ścieżkę także swoje niesforne, acz dość reformowalne, dorosłe już dzieci.

Cory ubierał się nienagannie, nieskazitelnie się wysławiał, a w jego gestach przejawiały się maniery wpojone mu jeszcze przez babkę.

Tak, zaiste, Scorpius Malfoy był typem osoby, która lubiła mieć kontrolę nad każdą sferą swojej egzystencji, począwszy od życia uczuciowego, poprzez zawodowe, skończywszy na materialnym.

I cholernie go bolało, że nie miał absolutnie żadnego wpływu na własnego ojca, który zdawał się istnieć tylko po to by uprzykrzać mu to ułożone życie.

Draco Lucjusz Malfoy był starym zgryźliwym pierdzielem, co do tego nikt nie miał ani cienia wątpliwości. Charakter starego zgreda podkreślały krzaczaste brwi, których nie pozwalał sobie przyciąć i ta reszta bialutkich włosków, która ostała się na niemal łysej czaszce pokrytej plamami wątrobowymi.

Draco daleki był od swojej dawnej urody, jednak pozostało mu coś z zamierzchłych czasów, co mimo upływu lat, zupełnie się nie zmieniło.

Jego oczy.

Szare, przenikliwe, pełne rezerwy i niewypowiedzianych myśli.

Och, Draco mówił wiele i na wiele rzeczy się uskarżał: na swoją magomedyk, na Scorpiusa, na jej pomocników, na skrzaty zajmujące się jego dużym domem, na jedzenie, które mu serwowano, na Scorpiusa, na eliksiry, które musiał przyjmować, na Scorpiusa, na telewizor, który uważał za przejaw czarnej magii, na Scorpiusa...

Tak, ojciec był wrzodem na tyłku, a rozmowy z nim zawsze wyprowadzały go z równowagi, bo mimo przekonania, że jest porządnym człowiekiem o dobrym życiu, Draco zawsze znalazł powód, żeby się do niego przyczepić.

I oczywiście wolałby inaczej spędzać swój wolny przedświąteczny czas, ale żona stanowczo nakazała mu udać się do domu ojca i pomóc w porządkach na strychu, na który nikt nie zaglądał od czasu śmierci Astorii Malfoy.

Scorpius w wieku trzynastu lat stracił matkę na rzecz klątwy krwi i bardzo ową stratę przeżył. Ojciec również musiał wciąż mierzyć się z jej stratą, bo mimo upływu kilku dekad, nikt nie postawił stopy na wspomnianym strychu, który niegdyś stanowił gabinet pani Malfoy.

A teraz Scorpius tu był, wielce rad, że ojciec był zbyt zmęczony by się kłócić i mu przeszkadzać. Tego ranka Draco uznał, że nie warto opuszczać wygodnego łóżka, nie mówiąc oczywiście nikomu, że czuł się słabiej i starzej niż zazwyczaj. Jego paskudny charakter skutecznie tłumił wszelkie niewygodne pytania, które mogły paść, bo jakoś nikt nie kwapił się by wdać się z nim w pogawędkę odnośnie stanu jego samopoczucia.

Wszyscy stali domownicy omijali go szerokim łukiem, a Scorpius zajęty był porządkowaniem strychu i miał nadzieję uwinąć się z tym szybko. Wszelkie rzeczy, które nie miały żadnej wartości skazane były na śmietnik, a cenne przedmioty w zależności od rangi sentymentalizmu, miały zostać odkurzone lub sprzedane.

Taki był plan.

Cory szybko pozbył się grubej warstwy kurzu i kilometrów srebrnych pajęczyn. Kilka machnięć różdżką i wszystko wylądowało w kartonach gotowe do katalogowania. Nie było tego dużo. Ot, kilka pudeł wypełnionych nikomu niepotrzebnymi gratami.

A potem w jego ręce wpadła puszka, dość stara sądząc po wyblakłej farbie i podrapanym wieczku. Puszka niegdyś musiała być złota, a resztki rysunków przedstawiających oblicza czerwonych bombek, były ledwie rozpoznawalne.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 18, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zabawa w One ShotsWhere stories live. Discover now