Kruche więzi - Hermiona i Pansy

1.5K 36 7
                                    

Pansy zna tylko jeden świat. Świat, w którym centrum stanowi ona sama. Może to z powodu braku rodzeństwa, może z powodu faktu, że pochodzi z rodziny, gdzie wysokie mniemanie o sobie stanowi jej znak rozpoznawczy.

A może po prostu Pansy Parkinson ma taki charakter. Może po prostu jest trochę zepsuta.

Życie jest bardzo proste, gdy wychodzi się z założenia, że wszystko nam się należy, że jesteśmy panami, przed którymi cała reszta powinna klękać, ukazywać swoją niższość.

Życie jednak się komplikuje, gdy na naszej drodze pojawia się ktoś kto zdecydowanie ma w głębokim poważaniu wszystkie te żelazne zasady. Gdy ktoś nie chce uznawać naszej wyższości.

- Parkinson, zabieraj nogi z mojego biurka.

Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Hermiona Granger padłaby martwa na zimną posadzkę szkolnych lochów.

- Szlama do ciebie mówi, Pan. - Tracy Davies nie szczędzi jadu w swoim głosie, napawa się złośliwym chichotem gromadki dziewcząt otaczającej niechybną królową. Bo Pansy zachowuje się jakby nosiła pieprzoną koronę.

Na jej usta wkrada się zimny uśmiech, przesuwa ciężki but na środek blatu, mruży jadeitowe oczy, które doskonale pasują do karminowych warg.

- Znajdź sobie inne, Granger.

- Chodź, Hermiono, daj spokój... - Szept Pottera słyszalny jest dla wszystkich. Jest znany z łagodzenia konfliktów.

- Nie. - Stanowczy protest miesza się ze złością, brązowowłosa dziewczyna ostentacyjnie zajmuje swoje miejsce, wpycha torbę na wytarty stolik, zmusza Pansy do zabrania nóg, czym kontynuuje ich małą wojnę, która już trwa od jakiegoś czasu. Wojnę trudnych charakterów.

*

- Panno Parkinson!

Wzburzony głos wytrąca ją z sennego zadumania. Jest o krok od zabrnięcia w krainę snów, tak bardzo nudne są zajęcia z profesor McSztywną.

- Pani profesor...? - Zapytuje uprzejmie, ukradkiem wycierając ślinę z policzka.

- To niedopuszczalne! Dostaje pani szlaban!

- Za co?! - Pansy ogarnia gniew, irytacja, pulsująca wściekłość, która od razu przywraca ją do rzeczywistości.

- Za spanie na zajęciach! - Minerwa McGonagall łapie się za serce wytrącona z równowagi przez krnąbrną uczennicę.

Siedzący obok Draco parska śmiechem i dalej bazgrze na swoim pergaminie, bo on także znajduje się o krok od śmierci z nudów.

- Pan Filch jest zajęty w tym tygodniu... - Nauczycielka mruczy pod nosem nieprzytomnie, wyszukuje w umyśle najsroższą karę. - Już wiem, panna Granger pani przypilnuje na szlabanie!

Z dalekiego kąta rozlega się niekontrolowane prychnięcie i niedowierzające pytanie.

- Że co?!

- Tak. Pomożecie pani Pince katalogować książki w bibliotece.

Pansy przenosi spojrzenie na swoje nemezis i przeklina w duchu nocne pogaduchy z Dafne. Gdyby trochę więcej spała, może teraz nie musiałaby poświęcić wieczoru na grzebanie się w starych woluminach w towarzystwie potarganej nudziary.

*

- Wiesz, że nie możemy stąd wyjść dopóki nie skończymy? - Syk wydobywa się z różowych ust, a ich właścicielka wpatruje się w Pansy z chęcią mordu w oczach.

- Czeka nas zatem upojny wieczór...

Dobrze, że Pansy ma refleks. Jeden ruch różdżką ratuje jej twarz przed zderzeniem z wyjątkowo grubą książką.

Zabawa w One ShotsWhere stories live. Discover now