29

138 9 7
                                    

Chciałam tylko zwrócić uwagę na to przesłodkie zdjęcie Kirka. ❤️

Okayy, back to the story...
*****

Nie spałam chyba całą noc. Kręciłam się niemiłosiernie, od momentu kiedy Kirk przyszedł położyć się obok, po swoim jeszcze dodatkowym nocnym graniu. Obudził mnie i już nie mogłam spać. Im bardziej próbowałam, tym bardziej nie mogłam. Czułam się może i lepiej fizycznie, ale wciąż nie mogłam przestać myśleć o wszystkim. Zarzucałam się w głowie najróżniejszymi scenariuszami najbliższej przyszłości.

Po szybkim śniadaniu, nie czekając aż Kirk zje, oznajmiłam, iż wychodzę na spacer. Nie był do końca przekonany tym pomysłem, ale powiedziałam, że nie będę szła nigdzie daleko, w końcu mi pozwolił. Zabrałam torbę i nawet nie ubierając się zbytnio, wyszłam w dresach i podkoszulku.

Poszłam do apteki. Bo musiałam tylko coś sprawdzić, aby wykluczyć tą możliwość na sto procent. Po prostu musiałam. A Kirk wiedzieć nie musiał. Kupiłam ten test i wróciłam szybszym krokiem do domu.

Rzuciłam torbę na blat kuchenny, łapiąc z niej tylko telefon i test, który ukryłam do kieszeni dresów.

Pobiegłam do łazienki na górze, mijając Kirka po drodze, nie zaszczycając go żadną atencją. Zatrzasnęłam się w łazience i sięgnęłam do kieszeni po opakowanie testu. Zaśmiałam się panicznie, kiedy trzęsącymi rękoma próbowałam go otworzyć. W końcu mi się udało.

Przeczytałam uważnie instrukcję. Nasikać i czekać. Nie wydaje się być trudne. Ale co jak nie będę mogła nasikać z całego tego stresu?

Wyszłam zostawiając wszystko na blacie. Zeszłam do kuchni i wzięłam sobie wielką dwulitrową butle wody, którą od razu zaczęłam dudnić. Kirk gdzieś zniknął zapewne pochłonięty grą w setnej sypialni tego zamku.

Wróciłam do łazienki. Zamknęłam się na klucz. Usiadłam na toalecie, cały czas pijąc wodę jednym strumieniem. Poczekałam chwile.

W końcu nasikałam na to gówno. Wytarłam to i zaczęłam się wpatrywać.

Zanim pojawił się wynik, wrzuciłam to gówno do zlewu i wyszłam z łazienki.

Poszłam poszukać Kirka. Ja zapewne panikuje na zapas, ale musiałam go znaleźć. Po 10 minutach znalazłam go na jednym z tarasów. Chwyciłam go za dłoń i bez słów zaczęłam ciągnąć do łazienki. O dziwo o nic nie pytał. Wpuściłam go przodem i wskazałam na to białe gówno leżące w zlewie. Kirk spojrzał na mnie marszcząc brwi, a ja już czułam jak mi się łzy cisną do oczu.

- Wyjmij to i zobacz co mówi.- nakazałam, co pośpiesznie uczynił.

- Um...- zaczął wpatrując się w test.

- No... co jest?- spytałam zniecierpliwiona.

- To chyba znaczy, że jest negatywny...- westchnął głęboko, wyciągając go w moją stronę.

Odetchnęłam z ulgą zanim cokolwiek do mnie dotarło. Schowałam twarz w dłonie, czując się jak idiotka.

Tak jak stałam, tak usiadłam na podłodze, podkulając nogi pod brodę.

- Przepraszam...- szepnęłam.

Kirk kucnął obok mnie kładąc dłoń na moim kolanie. Uniosłam na niego wzrok.

- Nawet jakby był pozytywny... to nie koniec świata.- uśmiechnął się do mnie łagodnie.

- Nie wierzę, że nawet to rozważałam. Po prostu nie mogłam przestać myśleć, że może to to...

- Już się uspokój.- przyciągnął mnie do siebie.- Przecież mówiłaś, że bierzesz te... tabletki.

- Bo... możliwe, że ominęłam pare dni, ale nie wiem nawet kiedy...

- Ja na twoim miejscu bym nie brał tych tabletek i tak.- przerwał mi.

- Ale tak jest prościej. Co jak mnie ktoś na ulicy napadnie i...- zwróciłam wzrok na niego panicznie wyobrażając sobie, jak by to mogło wyglądać.

- Ale czekaj... jak to ominęłaś?- zmarszczył brwi.

- Nie wiem, nie wiem kiedy, naprawdę.- byłam gotowa się rozpłakać.

On tylko mocniej mnie przytulił, głaszcząc po włosach.

- Dobra.- powiedział nagle ocierając mi policzki.- Wstawaj. Nie będziemy się użalać nad sytuacją, której nie ma.- podniósł się do pionu, ciągnąć mnie za sobą.

Jak zarządził tak i zrobiliśmy. Przytuliłam go jeszcze raz mocno i ułożyłam uśmiech na twarzy. Wszystko jest tak, jak było i nic tego nie zmieni. Tak przynajmniej myślałam...

Chwile potem jednak zamknęłam się w pokoju, chcąc pobyć chwile sama.

A, że często bywam dramatycznie emocjonalna wewnątrz, to wsadziłam se w uszy słuchawki i włączyłam „Unchained Melody" i siedziałam patrząc się w pusta przestrzeń przed sobą, przytulając poduszkę. Jakby po chwili zdałam sobie sprawę, że ta muzyka chyba tylko pogarsza mi sprawę, ale zaraz wyobraziłam sobie scenę z Nagiej Broni i zaczęłam się śmiać pod nosem. Typowa ja.

Ale bym obejrzała teraz.

Rozejrzałam się po pokoju. Spojrzałam na telewizor.

„Kirk?"

Nie. Nie miałam nastroju go wołać. Ale mógłby mi włączyć.

„Jebać."

Wyszłam z pokoju i poszłam do niego. Usiadłam obok na kanapie i kazałam włączyć Nagą Broń.

Hawaii || Kirk HammettWhere stories live. Discover now