3

8 2 0
                                    

Odległość.. jest to rzecz okropnie mnie dobijająca. Nienawidzę odległości.. Oczywiście większość pomyśli, że odległość pod względem trasy na wycieczki jest fajna, muzyka w samochodzie, rozmowy z bliskimi i te piękne widoki. Tak, to coś co nawet ja uwielbiam. Lecz odległość, której nienawidzę jest między najważniejszą osobą w moim życiu, a mną.. Nie znałyśmy się długo, a szybko stałyśmy się dla siebie ogromnie ważne. Pierwsze sto dni.. wysłanie codziennie do siebie wiadomości od serca, a nawet takich wiadomości bez sensownych. Wszystko to miało pokazać, że jest dla mnie ważna.. Upominek, który ode mnie otrzymała kiedyś na naszym pierwszym spotkaniu ma do dziś przy sobie, ale czy ja jestem ważna?.. Według jej słów tak.. Dostałam od niej piękne wiersze, przy których mogłabym płakać dniami i nocami ze szczęścia, dostawałam wiadomości, które znaczyły dla mnie wiele.. Wszystko co dała mi jest dla mnie ogromnie ważne.. Codziennie dziękowałam ci za pomoc, za to, że jesteś i za to, że dzięki tobie wyszłam z smutku i bólu, który czułam kilka lat.. Wystarczyło kilkanaście tygodni, aby sprawić, że poczuje się lepiej, czy sama stworzyłam sobie to złudzenie? Nie mam pojęcia.. Czułam się przy tobie najlepiej na świecie, ufam tylko tobie mimo znajomości internetowej.. Wiadomości, zdjęcia, głosówki, i świadomość, że jest przy mnie osoba, którą kocham.. Nigdy nie pomyślałam, że pokocham osobę, której nie znam tak długo.. A jednak się stało.. ale czy moje uczucia nadal trwają?.. Zauważyłam po długim czasie, że znowu moje problemy wracają.. Że nie pomaga mi nasz kontakt, który sprawiał, że jestem szczęśliwa.. Zwierzyłam się kolejnej najbliższej mi osobie z tego co czuje do ciebie, pociesza mnie do dziś mówiąc, że może to tylko chwilowe, a teraz? Szczerze, sama nie wiem.. Czuje, że mi nie ufasz i nie umiem cię przy sobie zatrzymać.. Nasz kontakt jest coraz gorszy, a ja?.. Jestem już bezsilna.. Tęsknie za tobą.. Jestem sama i cały ten czas byłam, twoja osoba była dla mnie narkotykiem, od którego się uzależniłam tylko dlatego, że czułam się lepiej.. Nie potrafię powiedzieć ci, że cię kocham i udaje, że jest wszystko w porządku, ale nie jest.. Czuje się źle widząc jak nasz kontakt jest bliżej dna niż szczytów, które razem osiągałyśmy, aby dotrzeć do nieba.. Wspólnego raju.. Nie potrafię udźwignąć dwóch osób próbując wspinać się.. Może kiedyś ci o tym powiem.. Może kiedyś na prawdę będzie lepiej, ale teraz dalej z łzami w oczach będę udawać, że wszystko jest w porządku.. Dziękuje, że byłaś, jesteś i może dalej będziesz w moim życiu.. Będę walczyć o to czego pragnę, ale nie wiem jak długo wytrzymam.. Ale chociażbym kilka lat miała wspinać się za dwie osoby.. Chociażbym miała spadać w dół coraz niżej.. Poddam się, gdy moja psychika osiągnie tego samego dna, w którym będziemy pusto tkwić w milczeniu.. Ty może w szczęściu.. ale ja pod gruzami w bólu i w cierpieniu, który sobie dołożę..


Jak się wam podobało? Ten rozdział jest chyba jedynym, który pisało mi się w jakiś sposób inaczej, ale nadal jest dla mnie bardzo ważny i może ktoś byłby w stanie się utożsamić? Przemyślenia co do tego, jak ta znajomość mogła się skończyć pozostawiam wam. Do następnego kochani!

no one stayed with meWhere stories live. Discover now