CZĘŚĆ PIĄTA

5.5K 162 45
                                    



Wiedziała, że w tej kwestii będzie mogła liczyć na Pansy. Suknia była prosta, ale piękna. Długa do kostek, kremowa, z koronkowymi rękawami i idealnie ukazująca jej kształty. Pansy powiedziała, że to po to, by wykorzystać fakt, że nadal miała płaski brzuch – łatwiej będzie wszystkim uwierzyć, że w czasie ślubu nie była jeszcze w ciąży, jeśli będzie to tak wyraźnie widać na zdjęciach.

Zdjęcia... Hermiona nie spodziewała się, że będą musieli je zrobić, ale przecież wcześniej, czy później będą musieli dać ogłoszenie do prasy o tym, że są małżeństwem. Nawet nie chciała sobie wyobrażać, jakie poruszenie to we wszystkich wywoła.

Spojrzała w lustro i poprawiła luźny lok. Pansy uparła się, by zostawić jej włosy rozpuszczone, a Hermiona nie miała siły protestować. Za wszelką cenę starała się zachować spokój, nie panikować i nie zwymiotować przypadkiem na pana młodego, gdy już przed nim stanie.

Usłyszała skrzypniecie drzwi i była pewna, że to Harry przyszedł po nią, by móc zaprowadzić ją na taras. To już za chwilę miało się stać...

Odwróciła się i zamarła na chwilę, widząc przed sobą Dracona, ubranego w elegancki smoking, który pochlebnie podkreślał jego doskonałą formę.

- Nie wiesz, że to przynosi pecha? – spytała cicho, przyglądając mu się uważnie.

- Myślałem, że nie wierzysz we wróżbiarstwo – mruknął, patrząc na nią z delikatnym uśmiechem.

- To nie wróżbiarstwo, tylko zabobon – Hermiona uśmiechnęła się do niego delikatnie.

- Pięknie wyglądasz – powiedział, przeciągając po niej wzrokiem.

- Dziękuję, choć większość słów uznania należy się za to Pansy – Hermiona poczuła, jak wzruszenie łapie ją za gardło.

- Przyszedłem ci powiedzieć... - Draco wziął głęboki oddech. – Że jeśli nie chcesz, to nie musisz tego robić.

Hermiona poczuła, jak oplata ją obręcz paniki. Czyżby on chciał ją prawie dosłownie porzucić przed ołtarzem? Na Merlina! Przecież miała już na sobie suknie ślubną!

- Chcesz wszystko odwołać? – Ze wszystkich sił, starała się pohamować swoje łzy.

- Nie chcę, ale jednocześnie nie mogę znieść myśli, że cię do tego zmuszam – Draco delikatnie ujął jej dłoń. – Myślałem, że to będzie właściwe, ale... Dręczy mnie świadomość, że zrobisz to wbrew samej sobie. Powiedź słowo, a przerwiemy to teraz. Później możemy po prostu usiąść i spróbować wymyślić coś innego.

Hermiona przyjrzała mu się uważnie. Wyglądał na zupełnie szczerego.

- Nie robię tego wbrew sobie – powiedziała to wyraźnie. – Robię to dla dobra naszego dziecka.

Po raz pierwszy nazwała dziecko ich wspólnym i poczuła, jak jej serce zalewa od tego fala ciepła. To było właściwe.

- Hermiono...

- Jak również dla naszego dobra – dodała. – Miałeś rację mówiąc, że tak będzie najlepiej. Jesteśmy dorośli i powinniśmy podejmować racjonalne decyzję – Hermiona mocniej uścisnęła jego dłoń. – Zróbmy to, a później zobaczymy co dalej, dobrze? Bez żadnych umów i dat.

- Jesteś pewna? – zapytał szeptem, lecz jego oczy dziwnie błyszczały.

- Tak – odpowiedziała i naprawdę poczuła, że to prawda. To było rozsądne... Ale też trochę ekscytujące.

Dramione - Dysfunkcja [Zakończone]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin