¤ IX ¤

121 7 6
                                    

1 sierpnia 2017

Yuuki kucała pod prysznicem. Rysowała na zaparowanej ścianie serduszka, ale ledwo je widziała przez spływającą po jej twarzy wodę.
Spojrzała na swój brzuch i małą fałdę, która się na nim pojawiła. Yuuki uśmiechnęła się do siebie.
"Przepraszam, że cię w to wplątuje, skarbie. To nie potrwa długo. Już niedługo wrócimy i wszystko będzie tak, jak powinno. Chcę poznać twoją przyszłość. Jak tylko wrócę, powiem mu o tym" pomyślała i rozprostowała się. Chwyciła ręcznik, wytarła się i otworzyła drzwi. Ku jej zdziwieniu, bezpośrednio przed nią stał Ranpo i patrzył na nią. 
– Coś się stało? – zapytała zmieszana.
Ranpo przytulił się do Yuuki, co ona odwzajemniła. Niespokojnie patrzyła mu przez ramię i zastanawiała się, jak dużo usłyszał
– Chodźmy jutro na randkę – mruknął tak, jakby prosił mamę o zabawkę.
– Jasne, ale mam mokre włosy. Przemoczysz sobie ubrania.
– Ach, tak. Masz rację. – Mozolnie odsunął się, a potem złożył pocałunek na jej ustach i z uśmiechem wrócił do kuchni.
"Chyba wybrał idealny moment na randkę. Naprawdę masz cholernie dobrą intuicję, kochanie" pomyślała z rozbawieniem.

Ubrała swoją piżamę i weszła do kuchni i od razu zauważyła, jak Ranpo ogląda ich ulubiony serial SAM.
– Wyjaśnij mi to – poprosiła ponuro.
– Za długo się myłaś – mruknął i zajadał chipsy.
– Aha – rzuciła.

Usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Zapauzował odtwarzany odcinek i spojrzał na zamkniętą sypialnie. Patrzył lekko zaniepokojony, wstał z krzesła i wszedł do środka.
– Jesteś zła? – zapytał niepewnie.
– Nie, ale znowu to robisz.
– Co?
– Dziesięć minut to nie jest dużo.
– Przepraszam – powiedział ze skruchą.
– Nie przepraszaj mnie. Wiele razy ci powtarzałam, że jeśli się na coś decydujesz, to bierz za to odpowiedzialność, a to wcale nie polega na przepraszaniu. Nie musisz przepraszać.
– Jasne. – Zasmucony wyszedł z pokoju i również zatrzasnął drzwi.
Yuuki długo nie zasnęła. Nie chciała być niemiła. Nie rozumiała, czemu powiedziała mu coś, co go zasmuciło. Nie rozumiała też tak prozaicznej rzeczy jak to, dlaczego leciały jej łzy.
Drzwi znowu się otworzyły i całkowicie się wyciszyła. Słyszała, jak Ranpo wszedł do pokoju i położył się po drugiej stronie łóżka. Leżeli w ciszy długo i żadne z nich nie mogło zasnąć.
– Śpisz? – zapytał wyraźnie Ranpo.
– Nie.
Edogawa od razu przysunął się do Yuuki i przytulił ją.
– Chcesz jutro iść w jakieś konkretnie miejsce? – zaciekawił się.
– Na plażę. 
Po chwili zrozumiała, że plaża wcale nie jest dobrym miejscem, ale wzbudzało u niej mnóstwo wspomnień, nawet tych ściśle związanych z jej planami.
– Plaża, co? Masz rację. Chodźmy tam – mruknął radośnie i wtulił się w pierś kobiety.

Yuuki gdy tylko się obudziła, przeciągnęła się. Od razu zauważyła brak swojego chłopaka obok, co zawsze zwiastowało kłopoty i wiedziała o tym z doświadczenia. Ostatnio zniszczył ekspres do kawy, gdy wstał przed nią. Spokojnie zawinęła się kocem i pociągnęła go ze sobą do kuchni. Czuła, że zachowuje się inaczej, odkąd w jej życiu pojawił się gość, który niszczył jej plany i nikt go nie oczekiwał ani się go nie spodziewał, ale nie miała mu tego za złe. Na pewno zamierzała kochać swoje dziecko i byłaby skłonna zmusić do tego Ranpo nawet siłą.
Zdziwiona spojrzała na mężczyznę, który właśnie skończył przygotować kawę w ekspresie. Czuła dumę, że tym razem nic nie zniszczył, a był to dopiero trzeci raz, gdy mu się udało.
"Lekcje używania ekspresu według Kunikidy nie poszły na marne" w duszy zapłakała w żartach.

Ranpo był tak pochłonięty wyciąganiem kawy spod ekspresu i pilnowaniem tostów, że nie zauważył Yuuki, która od dobrej chwili na niego patrzyła. Przyzwyczaił się już do jej nastoletniego spojrzenia, które powoli miało znikać przez rozwijające się w niej życie.
Może to, co przygotował Ranpo to nie było dużo, ale było tym istotnym małym kroczkiem dla tej dwójki. Edogawa starał się zachowywać jak przystało na dwudziestopięciolatka, a Yuuki robiła wszystko, by go wspierać i znosić jego drobne błędy.
– Dziękuję – powiedziała głośno z uśmiechem.
Ranpo przestraszony odwrócił się i patrzył zdziwiony na Yuuki. Uśmiechnął się i wrócił do wyjmowania tostów.
Położył je na talerzu na stole i zaprosił Yuuki do jedzenia.
– Patrz, udało mi się! Nic nie zniszczyłem! – mówił podekscytowany, chociaż czuł zażenowanie z tego, jakim ciężarem był dla niej.
– Widzę! Jestem z ciebie dumna. Wspaniale sobie radzisz – mruknęła przez łzy.
Płakała ze szczęścia i nie pamiętała momentu, w którym zaczęła. Ranpo ogarnęła panika. Podszedł do niej i schylił się, by spojrzeć jej w twarz.
– Coś się stało, kochanie? – zapytał zmartwiony.
– Nie. Jestem tylko taka szczęśliwa. – Szeroko się uśmiechnęła.
To było dla niej takie nietypowe. Zazwyczaj obdarzała wszystkich tylko krótkim i młodzieńczym uśmiechem, a w tym momencie nawet Ranpo zauważył w nim kobiecość i dojrzałość, której obu im zawsze brakowało.
Niespodziewanie objęła go.
Stali w ciszy, dopóki Yuuki się nie uspokoiła. Nie umiała wyjaśnić swojego zachowania, a Ranpo nawet nie drążył, co było dla nich po prostu wygodne.

мiissтery | Ranpo EdogawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz