Rozdział 36 💓

29 4 2
                                    

Perspektywa Waneski

No dobra pora zacząć leczenie tego cholernego raka czy mi się to podoba czy nie. Właśnie jestem w szpitalu i czekam aż lekarz mi to poda dożylnie. Muszę przyznać, że trochę się boje jak to będzie przebiegać, jak będę wyglądać i się po tym czuć, a przede wszystkim czy Bill będzie chciał nadal ze mną być. Twierdzi cały czas, że tak, ale ja jednak gdzieś tam z tyłu głowy obawiam się, że może niepodołć temu wszystkiemu i uciec. Odkąd dowiedziałam się, że jestem chora to nie opuszczam praktycznie szpitala. Cały czas jest przy mnie Bill i bardzo się troszczy. Właśnie ma zaraz przyjechać żeby być przy tym jak biorę chemioterapię. Dziwi mnie, że chce przy tym być, ale kocham go za to.
- I jak skarbie gotowa na pierwszą dawkę chemioterapii? - nie chce.
- Nie bardzo, ale muszę - odpowiadam niechętnie.
- Nie martw się będę przy tobie - przytula mnie.
- Wiem kotek i kocham cię za to, ale jest mały problem - boje się mu powiedzieć.
- Jaki? - pyta.
- Pragnę cię i chciałabym się kochać z tobą dawno tego nie robiliśmy - mówię smutno robiąc się czerwona.
- Wiem skarbie, ale jak wyzdrowiejesz to obiecuję będziemy się kochać do rana - kusząco.
- Mrrr kocie brzmi cudownie - uśmiecham się.
Po naszej rozmowie przyszedł lekarz i czas na chemioterapię. Muszę przyznać, że na początku myślałam, że będzie bezproblemowo, ale niestety się myliłam. Już w następnej chwili zaczęło mi się robić słabo, kręcić w głowie i musiałam lecieć szybko do toalety, ale na szczęście był obok Bill i szybko mi pomógł.
- Kochanie przepraszam - mówię słabo.
- Skarbie nie masz za co cichutko - głaszcze mnie gdy wymiotuje.
- Nie chciałam cię w to wpakować - mówię w przerwie między puszczeniem pawia.
- Skarbie jestem twoim narzeczonym i będę obok ciebie zawsze w zdrowiu i chorobie - przytula mnie delikatnie.
Nic nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w niego. Dobrze, że mam go obok nie wiem co bym zrobiła bez niego. Tuląc się do Billa czułam jak zbierają mi się w oczach łzy on to niestety zauważył.
- Kotek nie płacz damy sobie radę - trzyma moją twarz w dłoniach.
- Obiecujesz? - patrzę mu w oczy.
- Przysięgam ci razem damy radę nie opuszczę cię nigdy - przytulił mnie i złożył na ustach delikatny lecz pełen uczuć pocałunek.
Brakowało mi jego ust, dotyku, bliskości no po prostu wszystkiego. Wiem, że pragnę przy nim być już zawsze.

Billy Love Forever 💜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz