Rozdział 50 💓

59 3 2
                                    

Perspektywa Klaudii

Końcówka ciąży zbliżała się wielkimi krokami.
Na samą myśl o tym, że zobaczę moją kruszynę uśmiech pojawiał się na mojej twarzy.
W końcu po kilku miesiącach męczarni zobaczę swoje maleństwo, moje ukochane maleństwo,
Któremu będę chciała dać wszystko co najlepsze.
Chcę być dla niego najlepszą mamą pod słońcem. Żałuję, że siostry ze mną nie ma, ale musiała już wracać do szpitala. Będzie ze mną duchowo.
- A co ty się tak patrzysz na tą ścianę ducha zobaczyłaś?- zaśmiał się Bill wchodząc do kuchni.
- Też się cieszę, że cię widzę drogi szwagrze.- prychnęłam.
- Co hormonki?.- zaśmiał się.
- Dostałeś kiedyś patelnią?- prychnęłam.
- Cooo kto dostał patelnią?- zapytał Tom wchodząc do kuchni.
- Wy!- krzyknęłam.
- Oj no nie złość się słodziaku.- powiedział Tom bawiąc się moimi polikami.
I my niby rodziną jesteśmy o boże ratunku.
- Obrzydliwy jesteś!- prychnęłam.
- Ale za to najprzystojniejszy.- powiedział.
- I to tego jaki skromny.- zaśmiała się Oliw całując go w policzek.
- Szczerze jakbym miała wybierać to wolę Billa - zaśmiałam się, a Oliw i Bill razem ze mną.
- Jezuu laska, ale ja ci zazdroszczę.- powiedziałam patrząc na Oliw.
- Niby czego?- zapytała opierając się o Toma.
- Że jesteś w 4 miesiącu i nic u ciebie nie widać też tak chcę.- powiedziałam oburzona.
- Haha no sorry geny Yamashitów.- powiedziała z uśmiechem.
- Po za tym bierz pod uwagę, że bierze się to też z tego, że mało je.- powiedział Tom patrząc na żonę.
- Jezuu możemy do tego nie wracać?!- prychnęła popijając wodę.
- A co, boisz się Dareczka?- zaśmiał się razem z Bilem.
- Wy to jednak głupi jesteście!- prychnęła.
- Oj no nie złość się.- powiedział Tom przytulając ją od tyłu i delikatnie gładząc po brzuchu.
- Widzisz? nie lubi cię - powiedziała ze śmiechem popijając wodę.
Nagle w pomieszczeniu zrobiło się strasznie duszno.
- Bill otworzysz okno?- poprosiłam.
- Oczywiście.- powiedział podchodząc do okna.
- A dobrze się czujesz ? - zapytał.
- Może chcesz się położyć?- zaproponowała Oliw.
- Nie, jest dobrze.- powiedziałam.
Co z tego, że wcale nie było i to chyba już pora.
- Och.- sapnęłam.
- Co jest?- zapytała Oliwka z Bilem.
- Nic młoda się wierci.- powiedziałam.
Co po część jest to prawdą.
Nagle poczułam jak spływa mi coś po nogach.
- O cholera! - zawyłam z bólu.
- Co jest?!- zapytali jednocześnie.
- Wo...dy auć!- jeknęłam.
Wody mi odchodziły ekstra. Neska gdzie jesteś pomyślałam. W tym momencie przybiegła Aniela rzucając zakupy w kąt.
- Boże moje kochanie już rodzi - odezwała się spanikowana.
- Wy laski wiecie jak zbudować gniazdo?!- krzyknęli Tom z Bilem.
- Gniazdo dobrze się czujecie!- prychnęła Oliw.- Chodź połóż się. - poprosiła.
Zrobiłam to co mi kazała i położyłam się na kanapie.
- Auu!- Zawyłam z bólu.
- Ciii maleńka jesteśmy tu.- powiedziała Oliw gładząc mnie po włosach.- A w tym czasie zadzwońcie do Neski - pogoniła ich.
- Aaa no tak Neska.- powiedział Bill wyjmując pospiesznie telefon.
Jedne sygnał drugi sygnał trzeci sygnał.
- Halo...- usłyszałam głos siostry.
- Auu!- pisnęłam.
- Klaudia czy ty...- przerwałam jej.
- Tak rodzę!.- mruknęłam.
- Dobra zachowajmy spokój połóż się będzie dobrze.-powiedział Bill przykrywając mnie kocem.
- Człowieku jest 30 stopni chcesz ich zagrzać!- prychnęły dziewczyny.
- Spokojnie. Tom dzwoń po pogotowie, Aniela i Ness wspierajcie Klaudię. Ty Ness oczywiście duchowo, Oliw w razie czego mi pomożesz, a ty Klaudia oddychaj spokojnie - wie jak zachować święty spokój.
- Yyy- powiedziały dziewczyny.
- Spokojnie wasz też odbiorę.- powiedział do Oliw i Anieli.
- Yyy nie...- powiedziały
Zobaczymy dziewczynki zobaczymy jak przyjdzie co do czego.
- Aniela...- wysapałam
- Ciii jestem kochanie wszystko jest dobrze spokojnie.- powiedziała całując mnie w czoło.
- Boli...- jeknęłam
- Ciii nie mów nic oddychaj.- szepnęła.
Bolało jak cholera.
- Wiem,że boli wiem Tom kurwa za ile będzie pogotowie? - zapytał zdenerwowany Bill.
- Za pół godziny - odpowiedział.
Po minie mojego szwagra wiedziałam, że będzie źle.
- Kurwa ona przecież do tego czasu udusi to dziecko. Ja odbiorę poród - oznajmił.
- Potrafisz? - zapytałam między oddychaniem, a zachowywaniem spokoju.
- Spokojnie wiem co robię, Oliw do roboty - będzie grubo.
Wszędzie krew, pisk i ból, ale nie poddawałam się. Tom oczywiście kilka razy zemdlał co będę mu wypominać. Po kilku męczących godzinach urodziłam cudowną dziewczynkę. Przyjechało również pogotowie i gratulując Billowi, że dał radę i zabrali mnie do szpitala. Zdążyłam tylko zobaczyć bladą twarz Toma, zmęczonego Billa oraz moją siostrę i Oliw, które były szczęśliwe. Ja i Aniela również byłyśmy.

Billy Love Forever 💜Where stories live. Discover now