🧡💜💙

486 37 11
                                        

Q: Chamie i prostaku.
Skep(Skeppy): Możecie już się łaskawie zamknąć, poproszę?
Q: Ty umiesz mówić?
Skep: Ty głupi?
Q: Jeszcze jak.
Skep: Z głupimi się nie kłócę.
Q: Ok, ale odpowiedz na pytanie.
Skep: Nie możesz się sam domyślić?
Q: Nie umiem niestety.
Skep: Ależ smutne.
Q: Okropnie smutne nie powiem.
K: Możemy już kontynuować grę?
Q: Yeah.
S: Można.
G: Tak.

(Ah, tak, wiem, wręcz cudownie umiem pisać takie rozmowy. To ironia jak coś :b )

Kiedy większość się zgodziła George zakręcił butelką. Oczywiście muszę zbudować napięcie, więc wypadło na… Quackity'iego!

G: Pytanie czy wyzwanie?
Q: Pytanie.
G: Kuźwa. Czy podoba ci się ktoś?
Q: A co ty jakiś dziki shiper?
G: Nie taki jak ty.
Q: Zwalaj.
G: Musisz odpowiedzieć na pytanie.
Q: A jakie one było?
G: Nie pamiętasz?
Q: Nie.
G: Serio masz aż taką krótką pamięć?
Q: Niestety nie wiem.
G: Pytanie brzmiało "Czy podoba ci się ktoś?
Q: Tak.
G: A kto?
Q: Odpowiedziałem na pytanie, teraz ja kręcę.
G: Ale kto ci się podoba?
Q: Nie mam obowiązku odpowiadania na owe pytanie.

Quack nie zwracając uwagi na pytanie George'a zakręcił przedmiotem. Kiedy butelka się zatrzymała jej nakrętka była skierowana w kierunku Bad'a. (BadBoyHalo)

Q: Pytanie czy wyzwanie?
B: Pytanie.
Q: Jak smakuje wybielacz?
B: Skąd mam to niby wiedzieć?
Q: Naprawdę nie wiesz?
B: No nie wiem.
Q: Kuwa, a jak smakuje karton?
B: Hmm... Wydaje mi się, że jak naleśniki Skeppy'iego.
Skep: Moje naleśniki były pyszne!
Q: Czyli karton jest dobry?
Skep: Przepyszny.
Q: Kto pytał?
Skep: Ty.

Przez kilka sekund wszyscy siedzieli cicho. Quackity patrzący na dumnego z siebie przez to jaki jest z niego geniusz Skeppy'iego wściekłym wzrokiem nagle powiedział

Q: Ale ja nie pytałem akurat ciebie o zdanie tylko Daryl'a.
Skep: Ale ja miałem prawo wygłosić swoje zdanie chociaż pytanie nie było zadane do mnie.
Q: Co?
Skep: Było słuchać, a nie.
Q: Chodź na solo.
Skep: No chyba cię coś boli.
Q: Tchórzysz?
Skep: Nie, po prostu nie chce iść do więzienia za zabójstwo.
Q: Za samobójstwo jak już.
Skep: Można i tak, ale twoje.
Q: Nie jesteś za głośny jak na debila?
Skep: A ty niby cichy jesteś?
Q: Idź wciągać skrobię ziemniaczaną lub mąkę.
Skep: Nie jestem tobą żeby coś wciągać.
Q: OSZ TY KUŹWA CHAMIE…!
B: Ej, spokojnie tam bo się jeszcze pozabijacie.
Q: A żebyś wiedział.
B: Spuszczę na ciebie rat jak zabijesz mi Zak'a, to będzie długa śmierć przez męczarnie… Dobrze no więc, chcesz muffinkę?
Q: Może bym lepiej nie brał…
Skep: A ja chętnie zjem.
B: Smacznego.
Skep: Dziękuję.

Bad podał swojemu najlepszemu przyjacielowi jedzenie.

Pov. Sapnap

Quackity wyszeptał do Jacobs'a kilka nie zrozumiałych dla nikogo słów.

K: Co chcesz?

Alex powtórzył czynność ale tym razem trochę głośniej przez co mogłem usłyszeć następujące słowa

Q: Nie wydaje ci się, że … … … dziwny? … jestem pewien … Nick … … … trochę zakochany, co o tym myślisz?

Kolejnie Karl też to zrobił, lecz nie mogłem nic usłyszeć. Może i podsłuchuje czyjeś rozmowy ale usłyszałem swoje imię, więc jestem w to związany. Trochę zakochany… czy Quack myśli, że jestem zakochany w swoim własnym przyjacielu? Nie jestem gejem, a jak bym był to raczej nie mógłbym być z akurat nim.

K: Coś się stało Sapnap?
S: Ah, nic tylko się trochę zamyśliłem.
K: Oh, rozumiem. Nick musimy porozmawiać.
S: Teraz?
K: Tak, chodź.
Q: Też mogę iść?
K: Nie, nie możesz.

Jacobs wstał łapiąc mnie za rękę, gdy również się podniosłem on zaprowadził mnie do swojego pokoju.

S: Ale to teraz chcesz iść do łóżka? Jęz,cze goście nie wyszli. (  ͡° ͜ʖ ͡°)
K: Nie żartuj sobie teraz, musimy poważnie porozmawiać.

Na te słowa lekko się przestraszyłem, lecz nie wiem jeszcze czego właściwie.

S: Dobrze słucham cię uważnie.

Karl jaka na łóżku, a ja również to zrobiłem.

K: Ostatnio się dziwnie zachowujesz czy coś się stało?
S: Nie, nic się nie stało, dlaczego tak myślisz?
K: Jesteś czasami kompletnie inny, jeśli się martwisz o to, że mnie denerwowało tamto zachowanie to nie, wręcz przeciwnie twoja osobowość sprawiają u mnie uśmiech na twarzy. Teraz zauważam, że trochę mniej mówisz o sobie i swoich uczuciach tylko ciągle próbujesz mnie tak jakby poderwać.
S: Czyli jestem dziwny?
K: Nie o to mi chodzi.
S: Denerwuje cię moje zachowanie?
K: Nie powiedziałem nic takiego.
S: Ale tak czy nie?
K: Nie.

Wymamrotałem coś pod nosem, czyli "Jakbym ci to w jakikolwiek sposób powiedział byłbyś na mnie na pewno zły, nie chce cię stracić".

K: Powtórzysz?
S: Nic ważnego nie powiedziałem, więc myślę, że nie muszę powtarzać.
K: Chciałbym to usłyszeć.
S: Muszę powtarzać?
K: Tak.
S: Nic mi nie jest, po prostu jestem ostatnio trochę dziwny do zrozumienia, nie wiem dlaczego.

Skłamałem.

Chłopak położył swoją dłoń na moje ramię mówiąc
K: Pamiętaj, że zawsze możesz mi o tym powiedzieć, nie jesteś w tym sam.

Zrobiło mi się trochę żal Karl'a, ja go okłamuje, a on biedny się o mnie martwi. Wtedy niespodziewanie Jacobs pocałował mnie w policzek. Chciałem też go pocałować, lecz nie mogłem, ponieważ Karlos wstał i wyszedł z pokoju lekko zarumieniony.

//////////////////////////////////////////////////////////////////////
No więc tak, a końcu udało mi się dokończyć ten rozdział
Jest 4:05
Idę teraz spać dobranoc
Miłego dnia/nocy
862 słowa

Challenge... ~muFFinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz