🍻😎✨👌

476 41 31
                                        

Otworzyłem oczy, a okazało się, że leżę na kanapie. Na mnie leżał Alex, czekaj… CO? Zajęło mi kilka minut żeby ogarnąć co się właściwie dzieje.

S: Co tu się dzieje?
K: W końcu się obudziłeś. Trochę się ostatniej nocy upiłeś i musiałem cię przenieść na kanapę, ciężki jesteś.
S: To by wyjaśniało ból łba. Czemu Quackity leży na mojej klatce piersiowej?
K: Nie chciało mu się iść na górę, a ty jesteś miętszy niż podłoga. Szczerze to nie dałby rady nawet na schody dojść bez zabicia się i innych na raz.
S: Gdzie jest Bad?
K: Poszedł koło pierwszej, ponieważ nie chciał się upić i przy okazji zabrał Skeppy'iego, który miał u niego dostać na trochę czasu.
S: A ty nie piłeś?
K: Piłem, ale nie tyle co inni, a tym bardziej Quack.
S: Ile on wypił?
K: Przestałem liczyć na chyba piątym lub szustym kieliszku.
S: A gdzie George i Clay?
K: Śpią w moim łóżku, bo nie mieli gdzie.
S: Czy mógłbyś mi pomóc zdjąć Alex'a ze mnie?
K: Sam tego chciałeś, to sam sobie radź.
S: Ja tego chciałem? Niby kiedy? To nie było tak jak wcześniej mówiłeś?
K: No nie do końca tak to wyglądało.
S: Byłem bardzo pijany… Myślę, że do niczego pomiędzy nami nie doszło.
K: Spokojnie, nic nie robiliście tamtej nocy, oprócz kilku namiętnych pocałunków…
S: Chciałbyś być na jego miejscu?
K: NIE! CZEMU TAK W OGÓLE MYŚLISZ?! No może trochę…
S: Ciszej bo go obudzisz.

Mój przyjaciel się zdenerwował, choć było widać na jego twarzy rumieniec.

S: Jesteś taki słodki, gdy się denerwujesz.
K: Nie jestem słodki, ale dziękuję?
S: Chodź się przytul!
K: Czy to rozkaz?
S: Tak.
K: A co mi zrobisz jak nie przyjdę?
S: Wyrucham cię, nie no spokojnie żartuje.
K: Jak ty chcesz się przytulić podczas, gdy Quack leży na twojej klatce piersiowej?
S: Trzeba go obudzić.

Jednym ruchem ręki zwaliłem nieprzytomnego chłopaka ze mnie.

Q: Daj mi spać.
S: Dobra, dobranoc.
Q: Buenas noches
S: Chodź Karl.
K: No dobra co mi szkodzi?
Q: Będzie chciał cię wyruchać.
S: No chyba ciebie, znaczy nie przepraszam!

Karlos podszedł do mnie omijając ledwo co żyjącego Alex'a. Stal przede mną przez kilka sekund, ponieważ się trochę zawahał. Nie wiedział jak się na mnie położyć żeby nie wyglądało to dwuznacznie. W końcu kiedy się na mnie położył, nasze głowy się spotkały kompletnie przy sobie.

S: Chcesz całusa?
K: Śmierdzi ci z japy alkoholem.
S: Chcesz całusa o smaku alkoholu?
K: Ale tak serio śmierdzisz nim.
S: Czemu ty zawsze musisz tak ładnie pachnieć?
K: Ja się myje w przeciwieństwie do ciebie.
S: O ty ciu—

Poczulem, że coś dotyka moich ust. Okazało się, że Quack przycisnął głowę Karl'a do mojej.

Q: Bądźcie cicho, bo mnie głowa boli.
S: A czy chcesz nas uciszyć akurat przez pocałunek?
Q: Tak, ponieważ wtedy jesteście wystarczająco cicho.
S: Co zrobisz, jak nic nie zrobisz?

Zamknąłem oczy i pocałowałem leżącego na mnie chłopaka. Położyłem swoje ręce na jego plecach, żeby go przytulić.

Q: Czyli jednak będziecie się lizać bez żadnych pretensji?

Chciałem coś odpowiedzieć ale Karl nie dał mi przerwać pocałunku. Owa czynność zajęła nam około 10 minut z kilkoma sekundowymi przerwami. Kiedy zakończyliśmy pocałunek chłopak lekko zawstydzony próbował wstać ze mnie lecz ja za każdą próbą przyciągnąłem go do siebie, co podwijało tylko moją koszulkę.

Q: HA ZBOCZUCH, PATTZY CI SIĘ NA KLATE!
K: TO NIE TAK JAK MYŚLISZ! JA TYLKO… Ja tylko… kreatywny nie jestem nie umiem się tłumaczyć.
S: On tylko podziwia moją cudowną koszulkę.
K: Ah, tak bardzo ładna koszulka!
G: Możecie być ciszej tam na dol- to ja może lepiej nie będę przeszkadzać, żegnam.
K: To nie tak jak myślisz George!
Q: Jeszcze się nie zaczęli ruchać, za wcześnie żeś przyszedł!
G: Nie chciałbym tego widzieć.
Q: Żałuj!
G: Co?!
Q: Co?

George wrócił do pokoju.

Q: Dobrze, więc wróćmy do tego jakim cudem twój wzrok trafił na jego klatę, nie uwierzę w tamto wytłumaczenie?
K: Ummm…
S: Magic.
K: A jak ty określiłeś kierunek w którym mój wzrok poleciał?
S: A no właśnie.
Q: Oh… instynkt?
S: Ta na pewno.
Q: Ja chociaż się nie liże z swoimi najlepszymi przyjaciółkami, gdy jest się pijanym!
K: Ale ty wiesz, że ty też to robiłeś?
Q: Kurwa. Ja chociaż nie chodzę na pół nago po domu swojego przyjaciela.
S: Ciesz się, że teraz mam ubraną koszulkę.
Q: Ale klatę i tak masz osłoniętą.
S: A co zazdrościsz?
Q: Czego niby?
S: Tego, że nie jestem flakiem, może?
Q: To może czy na pewno?
S: To na się ciebie pytam.
Q: Dobra, nie ważne kontynułujcie to co zaczęliście, ja chętnie popatrzę
K: Mógłbym już sobie łaskawie pójść?
S: Nie, rób se co chcesz ale nie złaź ze mnie bo jesteś taki ciepły. Znaczy nie chodzi mi o to o czym pewnie pomyślałeś!
K: Napewno?
S: Yep.
K: No dobra.

Karl już nie próbował wstać tylko położył się na mojej klatce piersiowej.

S: Wygodnie?
K: Może i wygodnie, ale przez ciebie znowu śmierdzę alkoholem.
S: Sam chciałeś się całować.
K: Zwalaj.
S: Co mam zwalić?
Q: Przecież wiesz co.
K: Zamknij się Quack.

Alex'owi zrobili się trochę smutno przez to, że nie ma prawa głosu, więc poszedł na górę to jakiegoś nieznanego mi pokoju.

S: Jesteś gejem?
K: Nie, jestem gejem.
S: Jesteś gejem.
K: Czemu tak uważasz?
S: Pomysł.
K: To nie jest tak jak myślisz, ja po prostu…
S: Ty po prostu jesteś gejem.
K: Nie jestem gejem!
S: Jesteś taki uroczy jak się wściekasz.
K: Nie kłam!
S: Jesteś taki wspaniały.

Teraz to już nie wiem czy robię to za pieniądze czy naprawdę czuję coś więcej do chłopaka. Może to zwykłe zauroczenie? Czy 100 dolarów jest tego warte? Co zrobi Karl gdy się o tym dowie?

K: Halo, żyjesz tam?
S: Ah żyje chyba. Tak mi się chociaż wydaje.
K: To chyba dobrze, co nie?
S: Nie wiem.
K: No dobrze.
S: Masz bardzo ładną twarz.
K: Dziękuję?
S: Ładnie pachniesz.
K: Pachne alkoholem.
S: Trudno.
K: Lubisz zapach alkoholu?
S:: Nie wiem, lecz ty pachniesz cudownie.
K: Czemu mnie wąchasz tak w ogóle?
S: Bo ładnie pachniesz.
K: Skąd byś wiedział, że ładnie pachne jakbyś mnie nie wąchał?
S: Wącham cię, żeby taką wiedzieć.
K: Kto normalny kogoś wącha?
S: Ty.
K: Co?
S: Ja wiem dużo rzeczy o tobie.
K: Skąd ty takie rzeczy wiesz?
S: Wiem to, bo cię kocham.
K: Też cię kocham, a jakoś nie wiem o tobie takich rzeczy.
S: Czy ty właśnie powiedziałeś, że mnie kochasz?
K: Znaczy nie chodziło mi o to, że cię kocham tylko jesteś moim najlepszym przyjacielem i to się nigdy nie zmieni!

To nie powinno mnie zaboleć, prawda?

S: Nigdy?
K: Nigdy.

Chłopak wstał i poszedł do kuchni. Również wykonałem ową czynność, lecz ja poszłem na górę do Quackity'iego. Otworzyłem drzwi bo żeś zapomniałem o pukaniu.

Q: PUKA SIĘ!
S: Tak pamiętam, przepraszam.
Q: Teraz sobie o mnie przypomniałeś, gdy Karl sobie poszedł?
S: Ciągle o tobie pamiętam.
Q: Co ci?
S: Nic, po prostu zmęczony jestem.
Q: Leżeniem?
S: Tak, a co to jest za pokój w ogóle?
Q: Nie wiem, ale jest fajny.
S: Bardzo.

//////////////////////////////////////////////////////////////////////
Taki trochę dłuższy niż zwykle rozdział bo mi się chciało pisać :D
Z góry przepraszam za jakieś błędy lub to, że jest to ciulowo wykonane.
Muszę wymusić gwiazdki, więc za 15 gwiazdek (w ciul dużo wiem, ale pewnie zajmie mi dość długo napisanie kolejnego rozdziału) wstawię następny rozdział
Śpij dużo 😎👌
Miłego dnia/nocy
1246 słów

Challenge... ~muFFinWhere stories live. Discover now