Rozdział 27: Zapach

164 17 2
                                    

Przyjemne ciepło zniknęło. Podobnie jak Takahiro.

Nie chciałem jeszcze wstawać. Spało mi się tak dobrze i miałem nadzieję, że jeśli znów wtulę się w chłopaka, to uda mi się dokończyć ten fascynujący sen o biegającym króliku.

Dlatego zacząłem macać przestrzeń obok mnie, gdzie wcześniej leżał Takahiro, a która teraz była pusta. Mruknąłem niezadowolony i wychyliłem się bardziej, wciąż nie otwierając oczu.

Znalazłem.

Uśmiechnąłem się i przeturlałem się, w końcu mogąc ponownie wtulić się w przyjaciela. Zamruczałem cicho z zadowoleniem.

Chwila.

Czemu Takahiro pachnie miętą?

Nie, to nie jest mięta...

Pachnie jak....

Sora.

Czemu Takahiro pachnie Sorą?

Oh.

Oh.

Odskoczyłem jak poparzony, czując rumieniec wkradający się na moje policzki. Brunet podniósł się do siadu i rzucił mi mordercze spojrzenie.

- Ostatni raz pozwoliłem ci spać dłużej. - wysyczał i wstał. Otrzepał swoje skrzydła i wyszedł przed jaskinię.

- Oh, Lyiar... Sora naprawdę się zdenerwował. - poczułem ciepłą dłoń na swoim ramieniu i spojrzałem smutno na Kaito. Wyglądał tak, jakby mi współczuł.

- Gdzie Takahiro? - zapytałem, przełykając ślinę. Musiałem zrobić mu wykład o pozostawianiu przyjaciół na łasce skrzydlatej bestii.

- Robi wianek. - oznajmił z uśmiechem. Moje oczy się zaświeciły, a ja sam w jednej chwili byłem odwrócony przodem do Kaito, ściskając jego przedramię.

- Serio? - zapytałem szeptem, jakbyśmy rozmawiali o nielegalnych rzeczach.

- Tak. Miał nadzieję, że zdąży zanim Aki wstanie, ale paskuda wyszedł do lasu jak tylko się obudził. Pewnie dalej jest niczego nieświadomym wilczkiem ze złamanym serduszkiem. - odpowiedział również szeptem, zerkając w bok.

Podążyłem za jego wzrokiem i natknąłem się na majsterkującego Takahiro. Siedział do nas plecami, a jego ogon uderzał o podłoże. Nerwowo, ale jakby też radośnie.

Moja złość wyparowała. Skoro porzucił mnie dla tak szczytnego celu, to mogę to jakoś przeboleć.

- Pomożesz mi ze śniadaniem? - zapytał skrzydlaty, a ja przytaknąłem i wstałem, idąc z nim do naszych zapasów na drogę. 

***

Siedziałem między Kaito a Takahiro i siorbałem swoją porcję ziół na wzmocnienie. Co jakiś czas zerkałem na Akihiko, który nie tylko wydawał się zły na cały świat, ale również smutny. To niesprawiedliwe, że rudowłosy nie czuje jego zapachu, od którego mnie kręci w nosie. 

- Ah, jakie to pyszne... - westchnął Takahiro i posłał mi ten swój typowy uśmiech. Odwzajemniłem go, mając jednak nadzieję, że moje oczy wyraźnie krzyczą "daj mu w końcu wianek, albo wepchnę ci go do gardła".

Cóż, to wszystko dla jego dobra... 

Uśmiech chłopaka stał się bardziej nerwowy i zmieszany. To oznaczało, że zrozumiał mój jasny przekaz. Odwrócił się i spuścił głowę, bawiąc się swoimi palcami, żeby zabić stres. 

Naprawdę myślałem, że Takahiro ma duszę romantyka i marzy o spokojnych, szczerych, romantycznych wyznaniach, na które mógłby odpowiedzieć w podobny sposób. Jak widać stres potrafi zrobić wszystko. Ale do ostatniej chwili miałem jednak nadzieję, że to nie dzieje się naprawdę. 

If I Go With YouWhere stories live. Discover now