Rozdział 35: Litość

169 21 2
                                    

Rano było jeszcze gorzej. Bolało jeszcze bardziej, czułem się jeszcze słabiej. Zapachy trzech Alf, mimo, że były daleko, sprawiały, że kręciło mi się w głowie. Nie miałem nawet siły się podnieść, żeby zjeść kilka jagód przyniesionych przez Takahiro. 

- Hiro... Woda... - wychrypiałem, a rudowłosy od razu pogłaskał mnie po włosach i zaczął grzebać w torbie. Mieliśmy mały zapas na czarną godzinę, a teraz zdecydowanie było czarno.

Może dlatego, że przed moimi oczami pojawiły się mroczki. 

- Już, już... Powoli... - mruknął, podnosząc delikatnie moją głowę i pomagając mi się napić. To przyniosło mi chwilową ulgę, ale nie na długo.

Kiedy rudowłosy ponownie ułożył mnie płasko na kocu, moim ciałem wstrząsnął zimny dreszcz, a brzuch zakuł nieprzyjemnym bólem. Jęknąłem cicho i skuliłem się.

- Lyiar... Gdzie byłeś w nocy? - zapytał Takahiro. Nie miałem siły odpowiadać, ale podświadomie czułem, że zna odpowiedź na to pytanie. Mimo wszystko zebrałem całe swoje siły i wykrztusiłem kilka słów.

- Sora... Jego zapach... - tylko tyle byłem w stanie wymamrotać, zanim znów poczułem okropny ból.

- Chciałeś... Przytulić się, prawda? Tylko się przytulić i zasnąć przy silnej Alfie, tak? - dopytywał, na co pokiwałem głową.

Wiedziałem do czego dąży. Chciał spytać, czy przez mój instynkt nie próbowałem dobierać się do bruneta.

- A teraz? Co byś zrobił, gdyby... Gdyby była tu Alfa? - zerknąłem na niego. Nie wyglądał tak, jakby chciał ze mną o tym rozmawiać, ale jednocześnie... Jakby musiał. Jakby od tego zależało czy przeżyję tą cholerną ruję, czy umrę z bólu czy czegokolwiek innego.

- Przytuliłbym się... I... Poszedł spać. Boli mnie... - odpowiedziałem drżącym głosem.

- I nie próbowałbyś... Jakby to powiedzieć... Nie próbowałbyś robić niczego dziwnego, tak?

- Hiro, nie mam siły... żeby się podnieść. Jak mógłbym...? - zacząłem. Nie musiałem kończyć, bo oboje wiedzieliśmy o co chodzi. Mój ogon nerwowo uderzał o podłoże, a uszy przylegały do włosów, kiedy tak patrzyłem w zagubione oczy Takahiro.

Był wyraźnie rozdarty. Tylko czemu? Co planował?

- W porządku, wybacz. Zrobię ci zioła, tym razem mocniejsze. Natrzemy też twoją szyję jakąś cuchnącą rośliną, żeby jeszcze bardziej zamaskowała twój zapach. Zrobimy też zioła dla Sory... To chwilę zajmie, ale później poczujesz się lepiej. Obiecuję.

I zabrał się do pracy. A ja leżałem i patrzyłem jak rozgniata listki, miesza je, dodaje wody, znowu jakieś roślinki i tak w kółko. W tym samym czasie zastanawiałem się nad sensem jego słów.

***

Roślina, którą Omega wtarła w moją szyję okropnie śmierdziała. Kichnąłem przez nią dwa razy i wciąż czułem jak kręci mnie w nosie.

Takahiro wyszedł. Powiedział, że zaraz wróci i mam zaczekać (jakbym się gdzieś wybierał). Nie wiem gdzie poszedł, ale jeśli dobrze go wcześniej zrozumiałem, poszedł porozmawiać z Sorą. Trochę się bałem co z tego wyjdzie, jednak starałem się nie tracić nadziei.

Usłyszałem kroki. Choć mój słuch nie był tak dobry jak wcześniej, bo ruja przyćmiła mi wszystkie zmysły, to jednak wiedziałem, że idą dwie osoby.

Czyli mogło się udać.

Już po chwili do jaskini wszedł Takahiro i uśmiechnął się do mnie łagodnie. Podszedł i kucnął obok, głaszcząc moje włosy. Zaskomlałem cicho i wtuliłem się w jego dłoń.

- Więc mam siedzieć z Omegą w rui i nie próbować absolutnie niczego? Czy ty zdajesz sobie sprawę, że jestem Alfą, a twoje napary, herbatki, cokolwiek mogą przestać działać w każdej chwili, a wtedy mój instynkt będzie kazał mi--

- Oh, Sora, zamknij się wreszcie. Będę tu cały czas, przygotuję ci "herbatkę" na zapas, a gdyby coś się działo, to od razu rozszarpię ci gardło. No, chyba że Aki usłyszy mój krzyk, to będę musiał rozszarpać jego gardło, bo pewnie on też poczuje... Nieważne, po prostu posiedź z nim.

Cóż, to trochę straszne, że Takahiro planuje zabić każdego kto dotknie mnie w nieprzyzwoity sposób, bo w końcu to nie będzie ich wina... Ale i tak jestem mu wdzięczny.

Brunet wciąż nie wydawał się przekonany, mimo to wszedł w głąb jaskini i usiadł pod ścianą. Odchyliłem głowę i spojrzałem na niego groźnie. W odpowiedzi rzucił mi gardzące spojrzenie, pod którym zadrżałem.

- Lyiar, dasz radę wstać? - Takahiro pomógł mi usiąść. Pokiwałem twierdząco głową, choć nie wierzyłem, że uda mi się stanąć na nogach.

Rudowłosy wstał i ostrożnie pociągnął mnie za sobą. Czułem się okropnie niepewnie, kiedy byłem w innej pozycji niż ta leżąca czy siedząca, ale musiałem to zrobić.

Bo Sora miał taki kaprys i oczywiście musiał usiąść na drugim końcu jaskini.

Z pomocą Takahiro podszedłem do bruneta. Usiadłem między jego nogami bokiem, tak, żeby móc wszystko widzieć. Mówiąc "wszystko" mam na myśli wejście do jaskini i Omegę, która usiadła gdzieś niedaleko nas.

Zapach Sory uderzył we mnie ze zdwojoną siłą, na co zamruczałem z zadowoleniem. Było ciepło, przyjemnie i miękko. Wtuliłem się w jego pierś, na co wyraźnie się spiął.

- Tylko spróbuj coś mi zrobić. - zagroził.

Jego głos był naprawdę niemiły i oschły, ale nie przeszkadzało mi to. Ból zniknął, a mnie ogarnęło zmęczenie i senność. Ułożyłem się wygodnie na jego torsie i zamknąłem oczy, słysząc bicie jego serca.

Ale wciąż mi czegoś brakowało.

Mruknąłem niezadowolony i otworzyłem oczy, zerkając na ciało bruneta. Jego dłoń była oparta o jego zgięte kolano.

Dlaczego by jej nie wykorzystać...

Złapałem ją swoimi małymi, drżącymi rękami, co wyraźnie nie spodobało się Sorze. Próbował ją zabrać, a ja nie chciałem mu na to pozwolić, dlatego siłowałem się z nim dopóki nie odpuścił i pozwolił mi ułożyć jej na moim policzku.

Ciepło. Było mi ciepło. Tak przyjemnie ciepło. Czułem się niesamowicie bezpiecznie, kiedy Sora pogładził moją skórę na policzku kciukiem.

Ponownie wtuliłem się w jego ciało i zaciągnąłem jego zapachem. Zamknąłem oczy i tym razem naprawdę zasnąłem.

If I Go With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz