Rozdział 23

154 16 1
                                    


Wszechojciec przyjął mnie dopiero po kilku godzinach w sali tronowej. Jak zawsze siedział na złotym tronie, w dłoni trzymał złote berło, a na oku miał złotą przepaskę. Zaraz obok stał Thor i Wojownicy Asgardu oraz, jak zwykle, straż.

— Leanna. A więc jednak udało Ci się opanować moce. Cóż za niespodzianka — powiedział władca Asgardu niby zaskoczony, choć jego głos podszyty był kpiną.

— Jak widać, Odynie. Nie cieszysz się? — zapytałam, uśmiechając się słodko.

— Bardzo się cieszę, moja droga — powiedział z niemal przez zęby. — Jednak zostawiłaś tam Friggę — zarzucił mi.

— Babcia już jest w pałacu — powiedziałam. 

Widziałam ją kilka chwil wcześniej, domyśliła się, co się stało i wróciła do pałacu, lecz od razu zastrzegła, że od jutra mam regularnie ją odwiedzać na zajęcia. Przeprosiłam ją za zniknięcie bez słowa i oczywiście zgodziłam się. Żal w moim sercu nie mógł zaćmić rozsądku. Frigga była od początku mi przychylna, w dodatku była silną boginią, Wszechmatką, drugą, najważniejszą w Asgardzie osobą. Nie mogłam ot tak zaprzepaścić naszych relacji, choć bez wątpienia nie będą już one tak ciepłe i bliskie.

— Przez ciebie mogło jej się coś stać. Na tej okrutnej, prymitywnej ziemi...

— Ziemia Nocy była niegdyś tysiąckroć piękniejsza od Asgardu — przerwałam mu stanowczo, zdenerwowana jego tonem.

— Słusznie zauważyłaś: kiedyś. Teraz to zimne i nieprzyjazne miejsce, splamione krwią, a żyjące tam stworzenia są nad wyraz groźne — powiedział, patrząc na mnie z wyższością.

— Ciekawe przez kogo? — mruknęłam pod nosem, rzucając mu spojrzenie spod byka. — Żadne zwierzę nie skrzywdziłoby Wszechmatki, jestem tego pewna— oddałam głośno.

Czy miałam tego stuprocentową gwarancję? Nie. Ale to była ziemia moich przodków. Ziemia mojej babci. Była bliska memu sercu. Czułam się na niej jak w domu. Pokochałam ją. Ufałam jej. Poza tym Frigga była tam przecież wiele razy i nic jej nie było.

— Dajesz za to głowę? — spytał chytrze.

— To ziemia, na której narodziła się moja matka i którą władała moja babcia. Ojciec wielokrotnie ją odwiedzał i nic mu się nie stało — powiedziałam zamiast odpowiedzi na poprzednie pytanie.

— Loki zawsze był szaleńcem — prychnął.

— A ty starym głupcem — syknęłam.

— Lea! Jak ty się zwracasz do Odyna?! Tak nie uchodzi! — zawołał Thor, ewidentnie oburzony moimi słowami.

Ślepiec. Naiwnie wpatrzony w Odyna. Mięśniak, który zamiast mózgu miał świeczkę. Nie dziwię się, że tata się go wyrzekł. Choć serce miał wielkie i dobre intencje, nie szło to w parze z inteligencją.

— Uchodzi, czy nie... Co mnie to obchodzi? — wzruszyłam beztrosko ramionami.

— Zawsze byłaś jak Loki. Uwielbiasz łamać zasady, wprowadzać chaos i zamęt — stwierdził Odyn lekceważąco.

— Być może taka jest właśnie moja natura.

— Na wszystko masz odpowiedź i czynisz naprawdę wiele, aby być w centrum uwagi — mówił dalej, próbując jak najbardziej oczernić mnie w oczach innych.

Teraz była właściwa pora na atak.

— Skoro już powiedzieliśmy o mnie może przyszła kolej na ciebie? — spytałam, unosząc brew.

Dziecko boga: Krew nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz