4.

681 27 24
                                    

-Ty chyba sobie żartujesz! Nie zrobisz tego! Nie ma mowy! Nie możesz Lena !- ujął w dłoń twój nadgarstek, zaciskając na nim swoje smukłe palce.

Gdy jego dotyk spotkał się z twoja skórą poczułaś dreszcz przebiegający wzdłuż twoich pleców. Zajrzałaś w głąb jego siwo-błękitnych tęczówek, ale nawet błaganie w nich zawarte nie było w stanie cię rozczulić. Lena Adamczuk zawsze była stanowcza i nie czyniła wyjątków. Chłopak, którego poznałaś ponad dwa tygodnie temu nie miał prawa się nim stać.

-Kariera jest dla mnie najważniejsza. - rzekłaś pewnie.- Nie chcę mieć dzieci, więc to dla mnie sytuacja podbramkowa.

-Też nie jestem gotowy na zostanie ojcem, ale damy radę. Słyszysz? Damy!- jego dłoń znalazła się na twoim ramieniu, które zacisnął, aby dodać ci otuchy.

-Zapomnij, Tomek. -pokręciłaś głową i wsiadłaś do samochodu, zostawiając siatkarza osamotnionego na parkingu.

Obserwowałaś jak bił się z myślami, przekręcając klucz w stacyjce. Przetarł twarz dłońmi i zaczesał ciemne włosy do tyłu, wypuszczając kłębek powietrza z rozchylonych ust, który uformował się w parę. Wsunął dłonie w kieszenie kurtki i powolnym krokiem ruszył przed siebie. Teraz wydawał ci się jeszcze bardziej nieobecny niż przed przysiadnięciem się do niego w kawiarni. Westchnęłaś cicho. Ta sytuacja nie była dla ciebie łatwa, ale musiałaś wybrać mniejsze zło. Wołałaś pozbyć się problemu i oszczędzić sobie zawieszenia kariery czy obarczania ciężarem w pomocy przy dziecku rodziców czy siostrę. Dobrze wiesz, że słysząc komunikat o twoim obecnym stanie wyśmialiby cię. Nie z powodu, że brakowało ci odpowiedniego podejścia do życia, środków na utrzymanie dziecka czy braku dojrzałości. Po prostu znali twój stosunek do dzieci. Pokreciłaś głową i w końcu dołączyłaś do ruchu ulicznego, starając się skupić jedynie na jeździe, co w obecnej sytuacji było dla ciebie wyczynem, bowiem kotłujące się w twojej głowie myśli nie dawały ci się skupić.

- Jak on to zniósł?- padło z ust przyjaciółki, gdy tylko przekroczyłas próg mieszkania.

- No cóż był w szoku i przyznał się, że on też się nie zabezpieczył, ale rozwiązałam nasz problem całkiem sprawnie.- mruknęłaś, podążając w kierunku kuchni.

- Czy ty dziecko nazywasz problemem? Dziecko jest błogosławieństwem! - żywo gestykulowała dłońmi blondynka.- No mów. -ponagliła cię.

- Aborcja. - zalałas kubek wrzącą wodą i spojrzałas z obawa na twarz Kairny.

- Zwariowałaś?! Lena do cholery! Ja wiem, że to nie spełnienie twoich najskrytszych marzeń, ale to dziecko jest niczemu winne!- oburzyła się twoja towarzyszka.- Nie jego wina, że jego rodzice są jakimiś jebanymi zwierzętami, którzy nie potrafią trzymać pożądania na wodzy!

- Zważaj na słowa!

- A co narzekałaś jak Tomuś ci ładował chuja do pizdy? Bo coś nie sądzę! On też pewnie myślał kutasem jak zobaczył cię bez ubrania zamiast głową! Siebie warci!

- Karina, trzeba było mówić, że potrzebujesz kogoś do porządnego bzykania, a nie się na mnie wyżywasz.- odparłas z przekąsem.

- Tu nie o to chodzi, Lenka.- zaprzeczyła momentalnie.- Powinnaś wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, a nie zachowywać się jak dziecko.

Chwilę później skrzywiłaś się na odgłos trzaśnięcia drzwiami. Westchnęłaś głośno, przykładając szklankę do ust i wpatrując się w obszar, za którym zniknęła Karina. Wyrwałaś się z letargu i zabrałaś za przygotowanie kolacji. Po pochłonięciu posiłku narzuciłaś na siebie kurtkę i zgarnęłaś z blatu torebkę, pragnąc jak najszybciej znaleźć się na lodowisku. Muzyka wydobywająca się ze słuchawek i powolne ruchy dopasowane do jej rytmu za pomocą, których poruszałaś się na tafli lodu sprowadziły dla ciebie odrobinę odprężenia i wytchnienia. Gdybyś tylko nie poznała Tomka twoje życie nadal byłoby takim samym. Od niego zaczęła się zła passa. Co też podkusiło cię, aby lądować z nim w jednym z krakowskich hoteli.

-Lena, co ty tu robisz o tej porze? Wszystko w porządku?- do twoich uszu dotarł znajomy kobiecy głos.

-Cześć Aniu. - odparłaś, wysilając się na lekki uśmiech.- Przyszłam pozbierać myśli, ale to nie takie łatwe.- opadłaś na krzesełko, aby zdjąć łyżwy ze stóp.

-Moja podopieczno proszę mi tu mówić co się dzieje.- potarła się ramieniu pokrzepiająco, zachęcając do wyżalenia się.

-Jestem w ciąży.- szepnęłaś, wpatrując się jej prosto w oczy.

-To ostatnia rzecz, której bym się u ciebie spodziewała.- przyznała oszołomiona trenerka.

~*~

Hello! ^^

Tomek na razie nie odwiódł Leny od aborcji, a ona ma mętlik w głowie jak widać. Nic fenomalnego się tutaj nie wydarzyło jak widać, ale takie rozdziały też są potrzebne :D Postaram się rozkręcać akcje z każdą kolejną częścią ;) Całuski i do zobaczenia niebawem ;*

Tafla lodu || Tomek Fornal Where stories live. Discover now