7.

657 18 19
                                    

Zagryzłaś kciuk, spoglądając przez szybę na rozciągającą się pod maszyną panoramę. Przymknęłaś powieki i westchnęłaś cicho, odczuwając falę stresu jaka zalała twoje ciało. Samolot powoli zbliżał się do lądowania, a ty do postradania zmysłów. Upiłaś niewielki łyk wody z kubeczka, który otrzymałaś od stewardesy, dziękując jej nikłym uśmiechem i wzięłaś głęboki oddech. Dałaś słowo. Obiecałaś mu, że tego nie zrobisz, ale postąpienie według jego oczekiwań wcale nie było takie łatwe. Po kolejnym treningu, na którym nie przypominałaś siebie z przed zajścia w ciąże miarka się przebrała. Siedziałaś do późnych godzin nocnych w salonie i błądziłaś we własnych myślach. Po twoich bladych policzkach ściekały słone łzy, a ty sama czułaś się cholernie słaba. Przygniótł cię ciężar macierzyństwa.  Nie wyobrażałaś sobie siebie jako matki i to sprawiło, że lada moment zapadła ostateczna decyzja.  Kolejnego dnia wymknęłaś się na balkon i umówiłaś na wizytę w klinice aborcyjnej w Czechach, kilka km od granicy. Nie powiedziałaś o tym nikomu, nawet Karinie, która przecież zrównałaby cię z ziemią za takie posunięcie i oznajmiła o tym Tomkowi. Siatkarz swoją mozolną pracą wypracował sobie u ciebie zaufanie i pozostał w twoim życiu na dobre. Chodź na początku tego przecież nie chciałaś.  Jednak do końca nie wiedziałaś jakie zarysy ma wasza relacja.  Pewna natomiast byłaś tego, że uwielbiałaś przebywać w jego towarzystwie i po mimo, że nic mu o tym nie wspomniałaś to naprawdę doceniałaś to, że potrafił wykrzesać ze swojego przepełnionego treningami, meczami życia odrobinę czasu właśnie dla ciebie. Nie jednokrotnie łakałaś mu do telefonu, a on lada moment pukał do twoich drzwi i porywał cię w swoje ramiona. Jego siwo-błękitne tęczówki potrafiły wpatrywać się w ciebie z takim ciepłem i troską, że nigdy wcześniej nie pomyślałabyś, że ktoś może w sobie mieć takie pokłady uczuć względem ciebie. Fornal jak przystało na przyszłego ojca zapewniał ci bezpieczeństwo i komfort, kiedy tylko tego potrzebowałaś. Wykazał się niezwykle dojrzałym podejściem, ale czasami widziałaś też w nim beztroskiego dzieciaka, który czerpię z życia ile się da i delektuje się każdą najmniejszą pozytywną drobnostką. Te cechy sprawiały też, że naprawdę go polubiłaś. Znosił twoje ciągłe zmiany nastroju naprawdę wzorowo. Zdarzyło wam się też przekroczyć granicę przyjacielstwa i zawędrować do sypialni, aby spełnić twoje fantazje. Tłumaczyłaś to sobie ciążą, zmianami hormonalnymi, ale czy to, aby na pewno było wyłącznie to'?

-Dziękujemy państwu za lot i życzmy miłego pobytu! - usłyszałaś miły, kobiecy ton głosu, który wyrwał cię z letargu. 

Poprawiłaś na ramieniu pasek od torby i podążałaś w kierunku wyjścia z maszyny. Opuściłaś pokład i powędrowałaś przed siebie. Do zabiegu miałaś jeszcze trochę czasu, dlatego też zawitałaś do jednej z pobliskich kawiarni. Opadłaś na miejsce przy szerokim oknie i po chwili z parującym kubkiem w dłoniach obserwowałaś Czechów śpieszących się do pracy. Upijałaś raz po raz gorący napój, zerkając co jakiś czas na zegarek, aby śledzić upływ czasu i ten pozostały ci do zabiegu.  Twój telefon nagle zawibrował, a po kawiarni rozniosła się znajoma melodia służąca ci za dzwonek. Tomek. Te pięć liter wprawiło cię w ogrom wyrzutów sumienia i jeszcze większe podenerwowanie. Doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego, że powinnaś odebrać, ale nie potrafiłaś teraz racjonalnie myśleć. Nie umiałabyś go okłamać, słysząc jego przyjemny dla uszu głos. Gdy zamykałaś za sobą drzwi lokalu tym razem twoja komórka zakomunikowała ci, że próbę kontaktu z tobą podejmuje Karina. Przełknęłaś głośno ślinę i wyciszyłaś telefon. Oni wyczuwali, że coś się dzieje, że coś zostało zaburzone. Miałaś jednak na celu postawić ich przed faktem dokonanym, dlatego też przyśpieszyłaś kroku, chowając dłonie w kieszeniach długiego płaszcza, aby nie się nie spóźnić. Po przedostaniu się na drugą część miasta autobusem zjawiłaś się w środku wysokiego budynku i podeszłaś do rejestracji.  Wypełniłaś podane ci przez brunetkę dokumenty, a następnie postępowałaś zgodnie z ustaleniami pielęgniarki, która miała przygotować cię do dotarcia na salę. Nim zauważyłaś, a spoczywałaś na fotelu i po raz ostatni pogładziłaś się po delikatnie zaokrąglonym brzuchu. 

Tafla lodu || Tomek Fornal Where stories live. Discover now