Rozdział 7.

1.7K 159 84
                                    

Adrenalina wciąż w nim buzuje, Ajax czuje wyraźnie rozsadzającą go energię. Dobrze, że Zhongli zgodził się na tę nagłą propozycję, bo chłopak po prostu musiał się ruszyć. Teraz biegnie równym tempem wśród gór i powoli się uspokaja. Mija bardziej zalesioną ścieżkę i wypada na kamienny chodnik, wiatr owiewa jego rozgrzaną twarz.   

Jest pewien, że droga do miasta nie zabierze mu dużo czasu, gdy nagle dopada go pewne przeczucie. Ajax ma świetną kondycję, jest przeszkolonym wojownikiem i posiada zmysł, który nabyć można tylko po treningach w Abyss. Jego unik jest perfekcyjny, lecz niewiele brakowało, by został ścięty z nóg. Jeszcze porządnie nie wyląduje, a słyszy dźwięk metalu odbitego od skały.   

Wzrok Ajaxa pada na drobny przedmiot o zaostrzonych krawędziach, który wyglądem i zastosowaniem przypomina shuriken, jest jednak ulepszony i nie służy jedynie do ranienia, lecz przede wszystkim do zabijania. Kolczaste ramiona są długie, a ich końce przypominają bardziej igły.

– Hm, Jej Miłość miała rację, faktycznie nie jesteś całkiem przegrany.   

Po plecach Ajaxa przechodzi dreszcz, bo zna ten melancholijny głos. Odwraca się i widzi mężczyznę tylko parę lat starszego od siebie. Jego blada skóra niemal zlewa się z długim, białym płaszczem i wyraźnie kontrastuje z wściekle różową muszką oraz niebieskimi włosami. Dottore patrzy na niego swoimi czerwonymi oczyma, a trzy czwarte twarzy zakrywa jego maska.

Nigdy jej nie zdejmuje. Ajax zna wiele teorii na ten temat. Jedna mówi, że został zraniony jeszcze przed wstąpieniem do Fatui. Inna dotyczy jego eksperymentów na dworze Tsaritsy. Raz Ajax nawet słyszał, że to podobno jakiś więzień potraktował go Pyro Vision. Cokolwiek sprawiło, że Dottore ukrywa swoją twarz, uczyniło go jeszcze bardziej niepokojącym i dziwnym.

– Dottore?   

Być może nie jest to elokwentna odpowiedź, lecz nic innego nie jest w stanie opuścić usta Ajaxa. Nie spodziewał się go. Już prędzej Pulcinella albo Signory, ale nie Dottore. On nie opuszcza swoich laboratoriów w katakumbach Pałacu Zapolyarny, a kiedy już to robi, to tylko po to, żeby odwiedzić którąś ze swoich fabryk. Przez chwilę Ajax nawet łudzi się, że to właśnie to sprowadza Dottore do Liyue – jego fabryka Strażników Ruin*.

– Aleś ty bystry – naukowiec uśmiecha się połową ust.

– Co ty tutaj robisz? – Ajax ignoruje jego przytyk.   

Dottore wzdycha i podchodzi bliżej. Jedenasty Harbinger przezornie odsuwa się od niego, ale Dottore nie jest nim zainteresowany. Przyklęka przy pseudo-shurikenie i ogląda go z bliska. Przez chwilę zdaje się testować po kolei wszystkie mechanizmy, po czym składa broń i chowa do kieszeni płaszcza.

– Naprawiam twój burdel – odpowiada w końcu.– Albo raczej twój i Signory. Jej Miłość nie była specjalnie zadowolona ulepszonym kontraktem.   

Owszem, Ajax czekał na jakąś ingerencję Tsaritsy, jakiś znak i pomoc, lecz myśl, że to Dottore odpowiada za tę misję niespecjalnie mu się podoba. Ten człowiek jest nieprzewidywalny i kompletnie odchylony od rzeczywistości. Kiedyś Signora powiedziała, że zamiast prowadzić badania nad wszystkim wokoło, sam powinien się przebadać i zacząć leczyć. To był jedyny raz, gdy Ajax otwarcie się z nią zgodził.   

Postanawia jednak zaufać swojej królowej, bo do tej pory nigdy go nie zawiodła.

– Pewnie, że nie była zadowolona! – zapala się, co Dottore kwituje prychnięciem.

– Nie podniecaj się – mówi z ironią. – Tu nie chodzi o ciebie, a o pokaz siły. Potrafisz sobie wyobrazić, jak Jej Miłość teraz wygląda w oczach naszych wrogów, kiedy Morax przywłaszczył sobie jej Harbingera? Zwłaszcza, że społeczeństwo nie ma pojęcia, że to Morax, tylko przeciętny prostak?   

Soterofobia - ZhongchiWhere stories live. Discover now