Rozdział 12 - Sprawdzian do drużyny quidditcha

229 16 4
                                    

Latona i Dafne ze smutkiem przywitały koniec letnich wakacji. Ostatniego wieczoru były trochę zatroskane pakując swoje kufry na nowo, ale wspomnienia pięknego zamku Hogwart rozwiały ich wszystkie wątpliwości co do niechęci wracania do szkoły. Pani Demelza przygotowała im przekąski na kilkugodzinną podróż i wyprasowała ich czarne szaty. Kiedy dziewczyny opowiedziały rodzicom Dafne, co stało się w księgarni Esy i Floresy, i kiedy zobaczyli najnowsze wydanie "Proroka Codziennego" oraz magazynu "Czarownica" byli bardzo zadowoleni z Latony i zrugali Dafne oraz Astorię za to, że nie wcisnęły się w kadr.

O wpół do jedenastej Latona i Dafne pożegnały się z Astorią i panem Beniaminem i tradycyjnie przeteleportowały się wraz z panią Demelzą gdzieś w okolice dworca kolejowego. Wypożyczyły dwa wózki i ruszyły w kierunku peronów.

— Och, co za pospólstwo — fuknęła pani Demelza, obrzucając ciętym spojrzeniem kobietę otoczoną rozkrzyczanymi dziećmi. — Przeklęci mugole! Ruszajcie się, dziewczynki, nie oglądajcie czegoś takiego.

Zatrzymały się przy barierce pomiędzy peronem dziewiątym a dziesiątym i po kolei udawały, że opierają się o nią.

Metal ustąpił i Latona znalazła się w innym, tętniącym magią wymiarze. Niespodziewanie, gdzieś z tyłu głowy uderzył ją ostry ból, a zniknął tak szybko, jak się pojawił. Uświadomiła sobie również, że wiecznie boląca głowa, która przez wakacje była dla niej wielkim problemem, w końcu przestała jej doskwierać. Stres, stres, stres, jeszcze tego było mało.

— Zobaczcie — powiedziała Dafne. — To Weasleyowie! Ich ojciec pobił się z ojcem Malfoya tuż po tym, jak wyszłyśmy ostatnio z księgarni!

— Naprawdę spodziewałam się po Lucjuszu odrobinę więcej godności — westchnęła pani Demelza. — No dobrze, zmykajcie do pociągu. Dafne, ucz się pilnie, kocham cię. A ty, Latono — spojrzała na nią przymilnie, aż ją zemdliło — mam nadzieję, że jeszcze nas odwiedzisz. To był dla mnie zaszczyt cię spotkać.

— Mi również było miło — odpowiedziała Latona. Poczuła kłębiącą się w nie dumę, nie mogła temu zaprzeczyć. — Do widzenia!

— Pa, mamo! — zawołała Dafne.

Latona i Dafne wtaszczyły kufry do przedziału na końcu wagonu i wygodnie rozsiadły się na siedzeniach.

Podróż jak zwykle się dłużyła, ale przynajmniej miały co jeść. Możliwe, że w trakcie jazdy Latona na moment przysnęła, bo kiedy otworzyła ponownie oczy, na zewnątrz już się ściemniło.

W następnej chwili do naszego przedziału wpadł prefekt Slytherinu, Gemma Farley, która na widok Latony uśmiechnęła się przyjaźnie.

— Za pięć minut będziemy w Hogwarcie — oznajmiła. — I jak wakacje, Latono? Starzy się chyba nie zjedli, co?

— Nie mieli kiedy — odpowiedziała Latona. — Połowę wakacji przesiedziałam u Dafne.

Gemma wzruszyła ramionami i kontynuowała obchodzenie pociągu. Latona i Dafne wciągnęły na siebie czarne szaty i wyszły na korytarz, gdzie tłoczyło się już mnóstwo uczniów. Kiedy wyskoczyli na stację Hogsmeade, do ich nozdrzy wdarło się ciepłe, wieczorne powietrze.

— Wszystkich od drugiej klasy wzwyż proszę o udanie się do powozów! — rozległ się głos Hagrida gdzieś na początku wielkiej kolejki szkolniaków.

— No tak, całkowicie zapomniałam! — odezwała się Lavender Brown z Gryffindoru. — Przecież my już nie płyniemy łódką!

— Aleś ty mądra — żachnęła się pod nosem Latona, ruszając w kierunku ze stu bryczek.

Lesser evil || Harry Potter fanfictionWhere stories live. Discover now