Rozdział 40 - Schadzka w sali wejściowej

201 12 13
                                    

Latona nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Christopher Callanté ciągle obserwował ją zza opasłej księgi do astronomii, którą czytał kilka stolików dalej. Kiedy odszedł, uprzątnąwszy jej biurko, wszystkie złe emocje wróciły do niej ze spotęgowaną siłą. Nie miała pojęcia, dlaczego poczuła nagłą potrzebę wybaczenia mu zrujnowania jej notatek, ale musiała je teraz przepisać, bo inaczej profesor Snape dobrałby się jej do skóry.

— Bez sensu — warknęła cicho, po raz kolejny czytając rozdział o czyrakobulwach. — Całkowite dno, paskudztwo...

— Potrzebujesz pomocy? — odezwał się Christopher. Latona już chciała posłać mu zimne spojrzenie za to, że ośmielił się jej przerwać, ale nagle zmieniła zdanie i westchnęła, kiwając głową.

Christopher zamknął encyklopedię i podszedł do jej stolika. Wyczyścił już swój bladoniebieski mundurek, chociaż wyglądałby w nim tak samo idealnie, nawet jeśli przeczołgałby się w nim przez grządki Hagrida. Spojrzał jej przez ramię, przeczytał to, co napisała, i zapytał:

— W czym masz problem? Masz tu wszystko dobrze.

— Nie umiem ubrać tego w słowa — powiedziała Latona, załamując ręce. — Nienawidzę zielarstwa.

— Daj mi to.

Latona posłusznie podała mu pergamin i pióro, coś tak czując, że profesor Sprout za żadne skarby świata nie uwierzy jej, że to wypracowanie wyszło spod jej ręki. Latona przyglądała się Christopherowi, podczas gdy on skrobał coś bardzo szybko na papierze, a po kilku minutach postanowiła przerwać pełną napięcie ciszę, która pomiędzy nimi zapadła.

— A więc... jak podoba ci się w Hogwarcie? Wrzuciłeś swoje nazwisko do czary?

— Och, to bardzo urokliwa szkoła — odpowiedział Callanté, nie odrywając wzroku od pergaminu. — I nie, nie wrzuciłem. Nie zdołałbym przejść przez Linię Wieku.

— Jak to? — zdziwiła się Latona. — Nie masz jeszcze siedemnastu lat?

— Nie — oznajmił. — Mam szesnaście lat. Przyjechałem tutaj tylko dlatego, że wygrałem konkurs z języka angielskiego i jestem najwyżej notowanym studentem mojego roku. Pracowałem bardzo ciężko, aby tu przyjechać. No i jestem tu ze starszą siostrą, Marinette. To ona się zgłosiła, chociaż myślę, że w obliczu tego, co się tu stało, jakoś nie jest bardzo zrozpaczona, że się nie dostała.

Uczniowie Beauxbatons i Durmstrangu przeżywali uczestnictwo Harry'ego Pottera w Turnieju Trójmagicznym bardziej niż wszyscy Puchoni razem wzięci. Alexander powiedział Latonie, że Fleur Delacour tak się na niego wściekła, że madame Maxime, która była nie mniej poruszona od niej, musiała uspokajać ją przez dobre dziesięć minut.

— To wyjaśnia twój piękny, angielski akcent.

— A ty? Ile masz lat?

Och, Christopher doskonale to wiedział.

— Czternaście — odrzekła Latona. Zaczęła coraz bardziej lubić tego chłopca.

— Słyszałem o tobie bardzo dużo — powiedział Christopher, odrywając wzrok od pergaminu. — Uczyłem się o tobie i Harrym na lekcjach historii. Nadal nie mogę uwierzyć, że z tobą rozmawiam — zaśmiał się szczerze, a potem, widząc, że Latona dumnie uniosła głowę, rzekł: — Pewnie bardzo to lubisz, co? Tę całą uwagę.

— Masz rację — odparła Latona. — Ale przez to, że nie umiałam się z nią obchodzić, straciłam wielu znajomych.

Bliźniaczki Patil, z którymi pierwszy raz jechała do Hogwartu, od dwóch lat nie powiedziały do niej ani słowa. Justyn Finch-Fletchley nadal obwiniał ją za ich petryfikację. Bliźniacy Weasley traktowali ją z góry i była pierwsza w kolejce po najprzykrzejsze kawały, takie, o jakich jej się nie śniło — Latona mogłaby wymieniać tak jeszcze przez bardzo długi czas.

— Myślę, że jesteś całkiem sympatyczna — powiedział Christopher, a Latona poczuła, że chyba się rumieni.

Profesor Sprout patrzyła Latonie prosto w oczy, kiedy wpisywała jej do dziennika "nędzny" z jej wypracowania o czyrakobulwach.

Na domiar złego Aurora i Alexander zdawali się mieć gdzieś jej wcześniejszy list, ponieważ nie otrzymała od nich żadnej odpowiedzi od prawie kilku tygodni. Z dwojga złego wiedziała jednak, że prędzej czy później jej ojciec zawita w Hogwarcie i będzie mogła spędzić z nim tyle czasu, ile tylko będzie chciała. Jej troski rozwiała informacja, że wszystkim uczniom od trzeciej klasy wzwyż pozwolono odwiedzić Hogsmeade w ostatnią sobotę przed Pierwszym Zadaniem, które miało odbyć się już za dwa tygodnie.

Pewnego dnia na śniadaniu szkolny gwar zagłuszył trzepot setek skrzydeł i Latona z radością dostrzegła sowę jastrzębią Gaję należącą do jej matki. Uniosła ramię, pozwalając, aby Gaja usiadła na nim i pogłaskawszy ją po główce, wyciągnęła z jej dzioba białą kopertę.

— Czy ona nie jest śliczna? — zapytała Latona Tracey, rozmarzonym wzrokiem przypatrując się Gai. Ułamała kawałek bułki i podsunęła jej. Gaja zagruchała leniwie, chwyciła ofiarowaną przekąskę i ponownie wzbiła się w powietrze.

Zanim otworzyła list od Aurory, Latona zapłaciła kolejnej sowie za doręczenie jej "Proroka Codziennego", a potem, może zbyt gwałtownie, rozerwała dokładnie zapieczętowaną kopertę i przeczytała:

Latono

Mamy nadzieję, że czujesz się już dobrze. To, o czym piszesz, jest bardzo niepokojące.

Spodziewaj się, że za niedługo ojciec przyjedzie do Hogwartu, w końcu pierwsze zadanie zbliża się wielkimi krokami. A tak bardziej między nami — porozmawiaj, z kim trzeba, i dowiedz się, jak Harry'emu Potterowi udało się wrzucić swoje nazwisko do Czary Ognia. Ty i Harry chyba się przyjaźnicie, prawda?

Pomijając fakt, że jestem tego niesamowicie ciekawa, myślę, że ktoś maczał w tym palce i coś czuję, że Syriusz Black wie na ten temat więcej, niż moglibyśmy się spodziewać.

— Latono, mogę pożyczyć "Proroka"? — zapytał Malfoy.

— Jasne, bierz — odrzekła, nie odrywając wzroku od pergaminu.

Śledztwo w jego sprawie nadal trwa. W październiku przesłuchaliśmy z chłopakami trzy osoby, które mogą wiedzieć coś na jego temat, niestety bezskutecznie. Nie znamy nawet jego lokalizacji. Latono, musisz w końcu uwierzyć, że Black jest winny, a to, co powiedział tobie i tym biednym Gryfonom świadczy o tym, że jeszcze myśli logicznie. Wiem, do czego jest zdolny.

Wracając do twojego problemu... nie wiem, co powiedzieć. Alex wspominał, że już z tobą rozmawiał. Myślę, że ma rację. Jeśli nic się nie zmieni, w wakacje pójdziemy do magomedyka. Jak na razie lepiej, żebyś nie opuszczała zajęć.

Lesser evil || Harry Potter fanfictionWhere stories live. Discover now