7

870 43 2
                                    


Dziewczyna nie wiedziała co o tym myśleć. W końcu Tony nie znał dziewczyny tak dobrze, żeby pomagać jej bez zastanowienia. A to co zaproponował babci nie było błahostką i musi z nim na ten temat porozmawiać. Z drugiej strony nie miała innego wyjścia, chyba, że wróciłaby do swojego dawnego życia, co nie wchodziło w grę,  po kilku minutach namyślenia. Jej przeszłość nie należała do łatwych, mimo wielu dobrych chwil spędzonych z babcią. Od 9 roku życia podejmowała się różnych prac, żeby znaleźć pieniądze na podręczniki do szkoły, jedzenie... często była oszukiwana przez swoich "pracodawców"... bo to przecież mała smarkula, jak się wystraszy to nic nie powie... Poza tym sama emerytura nie wystarczyła aby utrzymać trzy osoby. Nawet nie wiedzieli ile tak naprawdę zarabia jej ojciec. Nie pokazywał im tych pieniędzy, w większość i tak przeznaczał na papierosy czy alkohol. Po "pracy" często był już kompletnie pijany, a Sophia robiła co w jej mocy, żeby mała Alice nie zobaczyła taty w takim stanie. Znowu dziewczynka, robiła wszystko aby babcia nie dowiedziała się, że jest ona wyśmiewana przez rówieśników przez to w jakiej rodzinie żyje. Ale czy ona miała na to wpływ? Czy w ogóle ktoś ma wpływ na to w jakiej rodzinie się wychowuje? 

Z zamyślenia wyrwał ją głos tłuczonego szkła. Kto o tak późnej porze jeszcze nie śpi? W końcu była 2 w nocy. Z zaciekawieniem na twarzy, odłożyła i tak nie czytaną książkę na szafkę nocną. Założyła kapcie i skierowała się do kuchni, skąd wcześniej słychać było owy dźwięk. Będąc już blisko kuchni, zauważyła, że światło jest zgaszone. Może po prostu jakaś szklanka, sama od siebie spadła. Albo jej się przesłyszało. Bez namysłu stwierdziła, że to sprawdzi i najwyżej posprząta bałagan, żeby rano nikt sobie nie zrobił krzywdy. 

Jednak przez to co zauważyła w pomieszczeniu, myślała, że dostanie zawału. Jak najciszej przybliżyła się do ściany, aby osoba, której ciemną sylwetkę oświetlaną przez światło księżyca zauważyła przy oknie jej nie usłyszała. Nie miała pewności kto to jest i czy to nie jest jakiś włamywacz. Po kilku sekundach uświadomiła sobie, że jest to nie możliwe. Co jak co, ale do takiej wierzy nie da się tak łatwo włamać, poza tym Happy powiedział jej, że FRIDAY cały czas "pracuje na wysokich obrotach". Nie możliwym było by więc, aby nie zawiadomiła nikogo o tym. 

Już trochę spokojniejsza, odetchnęła cicho i zaświeciła światło. Od razu zmrużyła oczy, nieprzyzwyczajone do jasnego światła. Pierwszym co zauważyła była rozbita szklanka i rozsypana kawa. Kawa? Kto o tej porze miał ochotę na kawę? Jednak jak jej oczy przyzwyczaiły się już do jasności, spojrzała na postać przy oknie, która dalej była odwrócona do niej plecami.

- Clint? - Bardziej spodziewała się Tony'ego, który, jak dowiedziała się z opowieści Nat, bardzo często zarywa nocki, żeby dopracowywać swoje wynalazki. Nie spodziewała się Bartona. - Coś się stało? Jest bardzo późno, a kawy nie powinno się pić o takiej porze. - nie myśląc za wiele złapała za miotłę z zamiarem posprzątania bałaganu.

- Idź, sam to zrobię. - Usłyszała nieprzyjemny głos, wypruty z emocji. Zaczęła się zastanawiać, czy nie powiedziała czegoś złego.

- Ale to żaden probl...

- Powiedziałem idź! - na chwilę gwałtownie odwrócił się do niej i wskazał palcem na drzwi. Przestraszona nagłym wybuchem złości Clinta, znieruchomiała, zatrzymując się wzrokiem na czerwonych oczach mężczyzny. Nie chciała jednak, bardziej go denerwować. Nie rozumiejąc za bardzo o co chodzi, odłożyła miotłę i powoli wyszła z kuchni, zatrzymując się na chwilę przy drzwiach.

- Przepraszam jeżeli coś źle powiedziałam. - odwróciła się. Jednak nie otrzymała żadnej odpowiedzi zwrotnej, dlatego skierowała się do swojego pokoju. 

Usiadła na łóżku i rozmyślała nad tym co się przed chwilą stało. Wiedziała, że jest coś nie tak. Już na kolacji mężczyzna zachowywał się dziwnie. Nie rozumiała tylko dlaczego tak zareagował na pomoc. Wiedziała, że ta noc nie będzie dla niej łatwa. Miała dość wrażeń na ten dzień, poza tym, była to jej pierwsza noc w nowym łóżku, a jak wiadomo, trudno jest zasnąć z takim jednodniowym doświadczeniem, w nieznanym miejscu. 


__________

Heyka!

Czytając od początku moje wypociny, stwierdzam, że nie mam talentu do pisania XD... A szkoda, bo w mojej głowie ta historia jest naprawdę ciekawa. Nie potrafię tego przelać na papier... albo ekran. 

Macie jakieś rady? Wiem, że wszystko dzieje się za szybko i brakuje głębszych opisów... w tym rozdziale starałam się to poprawić...

Jeżeli masz dla mnie jakieś cenne rady to podziel się nimi w komentarzu :D

Dziękuję wszystkim, którzy dotarli do tego momentu, dziękuję również tym, którzy zostawiają po sobie jakiś ślad, to serio motywuje i przypomina o tym, żeby pisać dalej!


Za wszelkie błędy językowe, ortograficzne, interpunkcyjne itd. bardzo przepraszam :P

Zawsze tu będę || AvengersWhere stories live. Discover now