29.

460 32 5
                                    


Czekał na nią w salonie. Nigdy nie będzie dobrego momentu na odpowiedzenie na pytanie o Laurę, dlatego wolał mieć już to z głowy. Siedział na kanapie i słuchał dźwięku szumiącej wody z prysznica. Alice dzisiaj wyjątkowo długo jest w łazience... Clintowi czas dłużył się niemiłosiernie. Niespokojnie bawił się palcami, opierając łokcie o kolana. Powtarzał sobie w myślach co mógłby powiedzieć.

Wokół niego czasem przechodziły różne osoby. Nie zwracał na nich uwagi. Nie było jeszcze tak późno. Dwudziesta druga właśnie dobiła. Dziewczyna siedziała w łazience już czterdzieści minut. Ile można? Pomyślał. Wstał, przeszedł parę kroków. Popatrzył się do okna, bez konkretnego celu. Od razu wrócił na wcześniej zajmowane miejsce.

– Co Cię tak dręczy, hmm? – Nat przyglądała mu się od dłuższej chwili.

– Hmm? – popatrzył na nią zaskoczony, nie do końca chyba słysząc pytanie.

– Co się dzieje? – zmarszczyła brwi.

– Alice przez przypadek zapytała o Laurę – musiał się wygadać – Chce jej odpowiedzieć teraz, bo wcześniej nie potrafiłem. – Oprócz tego dręczyło go też te niewypowiedziane, ukryte słowa dziewczyny, ale wolał o tym nie wspominać.

– Chcesz to mogę ci pomóc, Laura kiedyś była moją przyjaciółką... przez pracę kontakt się, można powiedzieć, urwał... – zaczęła.

– Byłbym wdzięczny – musiał mieć wsparcie, inaczej wycofałby się w ostatnim momencie.

Po paru minutach przyszła długo wyczekiwana osoba. Alice przyszła do kuchni żeby zrobić sobie ciepłą herbatę. Uwielbiała pić ją przed snem, przy książce. Wlewając wodę do czajnika, poczuła no sobie wzrok Nat i Clinta.

– Coś się stało? – zapytała niepewnie, ale nie uzyskała odpowiedzi. Zauważyła, że Natasha patrzy się na Clinta. Chyba chciała, żeby zaczął coś mówić.

– Pytałaś o Laurę i pomyślałem...– nie zdążył dokończyć, bo Alice mu przerwała

– Nie musisz odpowiadać. To było głupie z mojej strony – zrobiła się czerwona, czuła się strasznie niezręcznie. Chciała się zapaść pod ziemię – Przepraszam.

– Usiądź – Rudowłosa wskazała krzesło obok nich.

– Chcę ci odpowiedzieć na pytanie. Miałem świadomość, że kiedyś o to zapytasz. – widział zawstydzony wzrok Alice – Ale to nic złego, nawet lepiej, że o niej porozmawiamy. Dobrze jest chyba wspominać kochane przez nas osoby. – Uniósł nieznacznie kącik ust.

– Laura była agentką 19. w TARCZY – zaczęła Natasha.

– Niezwykle piękną agentką – dodał Clint, patrząc w jeden punkt. Musiał sobie przypominać spotkania z nią, bo zaczął się sentymentalnie uśmiechać. – Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. – Westchnął smutno.

– Za to ona na początku go nie cierpiała. Za każdym razem, kiedy miał ją na polu widzenia, próbował ją poderwać. – Zaśmiała się rudowłosa – Nieudolnie oczywiście. Teksty typu "gdybym był kotem, chciałbym spędzić z tobą wszystkie dziewięć żyć", lub „masz ładne oczy, ale nie przesadzaj! Nie patrz na mnie tak, jakbyś chciała mnie zjeść!".

Alice słuchała z niedowierzaniem. Po usłyszeniu prosiła Nat o kolejne teksty, w których działanie Clint wierzył.

– Emm, było coś w stylu: „Hej, Mała. Czas zapłacić czynsz za mieszkanie w moim sercu!" – próbowała zmienić ton głosu na niższy, co wyglądało komicznie – albo jeszcze: „Zrobię Ci zdjęcie, żeby Mikołaj wiedział, co chcę pod choinkę." – Raz przyszła do mnie, bo chyba Barton w końcu trafił do jej serca.

– Już jestem ciekawa co powiedziałeś – Alice z zaciekawieniem wpatrywała się w Clinta.

– Właśnie o to chodzi, że w końcu się zamknąłem. Nic nie powiedziałem.

– Laura mi powiedziała o tej sytuacji. Brzmi dziwnie, ale nie wymyślam. – Powiedziała od razu – Ona i Barton utknęli w windzie. Laura już przygotowywała się na kolejny podryw...

– Ale wiedziałem, że to nie ma sensu. – wtrącił się Clint – Poza tym byliśmy w windzie. Gdzieś na korytarzu, czy przed budynkiem, mogła po prostu sobie pójść, uciec. Nie chciałem, aby czuła się osaczona, bezbronna, dlatego postanowiłem się zamknąć.

– Powiedziała, że byłeś wtedy słodki. – Zwróciła się do Clinta. – Nerwowo się zachowywał, bojąc się, że zrobi coś czego będzie żałował – tym razem mówiła już patrząc na Alice. – Przez chwilę Laurze zrobiło się duszno i zaczęło się jej kręcić w głowie. Co prawda trwało to może parę sekund, ale Clint bardzo się przejął. Podał jej wodę, którą miał w torbie. Kazał jej na niej usiąść, żeby nie musiała tego robić na podłodze. Kiedy już siedziała, ten oto mężczyzna ukląkł obok niej i do momentu, w którym mogli już wyjść, czuwał nad nią.

– W każdym razie, zdobyłem jej numer i umówiłem się z nią na kawę – powiedział trochę zarumieniony. Nie był fanem tego jak ktoś odkrywa jego "romantyczną stronę".

– Piękna historia – powiedziała Alice. Ile by dała, żeby być wtedy na miejscu Laury. – Dziękuję.

– Nie to chciałaś wtedy powiedzieć, co nie? – odezwał się Clint, na co ona zdrętwiała.

– Umm... Nie, ale to nie ważne – próbowała się uśmiechnąć.

Do kuchni wparowało młody Barton.

– Tato chce do mamy – powiedział ze załzawionymi oczami i misiem w rączce.

Każdy domyślał się, że przyśniła mu się mama. Widok dziecko był rozbrajający. Clint od razu zabrał młodego na ręce, nic nie mówiąc. Nie wiedział co miałby powiedzieć. Można było usłyszeć tylko szloch dziecka i cicho wypowiadane "ciiii, już dobrze".

______________

Hejka! 

Tak czytam sobie te rozdziały i doszłam (znowu) do wniosku, że są one do bani. Niestety nie mam tego talentu... A szkoda, bo w mojej głowie ta historia nie jest taka płytka. 

Żeby nie było, nie kończę tego ff. Mam już wszystkie rozdziały i opublikuje je oczywiście, tak jak obiecywałam. Może akurat ktoś jest ciekawy dalszej historii.

Dziękuje wszystkim gwiazdkującym <3

_____

Polecacie jakieś ff z Clintem? :D

Zawsze tu będę || AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz