Draco

2.3K 96 812
                                    

Dzień dobry!

Przed Wami słodka, komediowa i romantyczna miniaturka!

Jeszcze nie wiem, ile będzie miała rozdziałów, ale na pewno kilka przed nami.

Mam nadzieję, że się Wam spodoba.

Ja jestem w niej zakochana! 😍🍓💚🖤

Okładkę zrobiła wspaniała i wszechstronnie utalentowana Atramentova 💜

Wasza J.




5 czerwca 2010 roku

Wyszedłem z pracy wcześniej, ciesząc się tym, że następnego dnia nie będę musiał się tam pojawiać, bo nareszcie nadszedł weekend. Przed wyjściem ułożyłem na biurku wszystkie teczki, a ołówki i pióro wraz z kałamarzem włożyłem do szuflady. Miałem ochotę zetrzeć również ścierką kurz, który nagromadził się cienką warstwą na blacie, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem. Współpracownicy i tak posyłali mi zdecydowanie zbyt często dziwne spojrzenia przepełnione utajoną wrogością. I nie zamierzałem dawać im kolejnych powodów, żeby krzywo na mnie patrzyli.

Wszyscy wiedzą, że byłem śmierciożercą. Każdy, kto usłyszy moje nazwisko, wie, że pochodzę z rodziny, która otwarcie stanęła po stronie Czarnego Pana, i to przecież nie raz.

I wiem, że nigdy tego nie zapomną. Tak naprawdę nie muszą, bo ja się tym nie przejmuję. Przyzwyczaiłem się do mojej łatki i noszę ją z obojętnością.

Czasem tęsknię za dawnymi czasami, ale zbyt często staram się ich nie wspominać. Piastowanie niższego, niż się spodziewałem stanowiska urzędniczego w Ministerstwie, nie było szczytem moich marzeń, ale nie chciałem narzekać. Byłem umiarkowanie usatysfakcjonowany.

Właśnie dzisiaj kończę trzydzieści lat i chcę, żeby ten dzień nie był tak chujowy, jaki pewnie by się stał, gdybym się nie postarał.

Gdy wyszedłem na zewnątrz dusznego budynku przesyconego dodatkowo marnością codziennych, ludzkich problemów, które miałem gdzieś, poczułem wyraźną ulgę. Niezwykle przyjemny, ciepły, już prawie letni wiatr, który rozwichrzył moje ułożone włosy, pozwolił mi na oderwanie myśli od służbowych problemów. Przygładziłem je ręką i ruszyłem przed siebie w stronę Admiralty House.

Miałem w planach spacer, w którego trakcie miałem odwiedzić kilka miejsc. Trzymałem w jednej ręce skórzaną teczkę, a w drugiej marynarkę, którą zdążyłem zdjąć, gdy znalazłem się na chodniku. Zdziwiło mnie to, jak bardzo wtopiłem się w tłum mugoli, którzy ubrani podobnie do mnie, płynęli w obie strony wartkim nurtem, zmierzając pewnie do swoich domów.

Zatrzymałem się na chwilę i stanąłem przy ścianie szarego, nudnego budynku, aby nałożyć ciemne okulary, ponieważ słońce mocno raziło mnie w oczy, a dodatkowo czułem się dzięki nim lepiej, bardziej anonimowo.

Ruszyłem przed siebie, czując ciepłe powietrze, które przenikało przez moją jasną koszulę. Cieszyłem się, że wybrałem akurat tę, ponieważ dzięki niej się nie pociłem.

Mijałem mugoli i ich śmieszne, kolorowe samochody. Irytowałem się, gdy ktoś przede mną zwalniał, bo musiałem zmienić rytm kroków, wyminąć go i po chwili powrócić do tego, co mi odpowiadało.

Nagle zatrzymałem się wraz z tłumem, ponieważ zapaliło się czerwone światło na przejściu dla pieszych. Nauczyłem się, po tylu latach przebywania wśród niemagicznych, że lepiej stanąć razem z nimi, a nie pakować się przed maskę samochodów.

Krótka historia o zakochaniu 🍓💚🖤|| Dramione || Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz