Rozdział 3.

248 8 4
                                    


!NIEPOPRAWIONE!



Na kolejny dzień tak jak wczoraj byłam równo o 12 pod pizzerią i zaczęłam swoją zmianę.Tak jak zawsze, stałam oparta o kąt pomiędzy wejściem na salę główną, gdzie znajdowało się wejście do budynku, a wejściem do sal urodzinowych, gdzie znajdowała się średniej wielkości scena, wystarczająca żeby pomieścić trzy animatroniki. Nie przepadałam za nimi za bardzo. Zawsze jak na nie patrzyłam zdawało mi się, że dopiero co na mnie patrzyły. Przerażały mnie czasami swoim zachowaniem.


Przez pierwsze 2 godziny nic się tak naprawdę nie działo. Później przyszedł Scoot i od razu do mnie podszedł z uśmiechem na twarzy tak jak za każdym razem gdzie mnie widział.

- Dzień dobry [t/i]. Dziwne, że jeszcze nie zrezygnowałaś.. - ostanie zdanie wypowiedział trochę ciszej, a jego uśmiech trochę zbladł. Opowiedziałam mu krótkie "cześć" nie dopytując się o jego ostanie zdanie.

- Tak w ogóle to, wczoraj jak byłam w Safe Room' ie to spotkałam jakiegoś mężczyznę ubranego na fioletowo. Znasz go może? - postanowiłam w końcu ruszyć temat fioletowego. Naprawdę chciałam wiedzieć coś więcej na jego temat niż to jak się ubiera.

- Vincent. - odpowiedział Scoot z lekką pogardą w głosie

Vincent.. Nie spodziewałam się aż tak szybkiej odpowiedzi. Widać było, że Scoot chyba za nim nie przepada. Nie chciałam zadawać jakoś dużo pytań na jego temat, żeby zaraz sobie nie pomyślał, że się w nim zakochałam czy coś, ale moja ciekawość brała górę.

- Proszę cię, uważaj na niego [t/i].. - I tu mnie zaskoczył. Dlaczego niby miałam na niego uważać? Nie wyglądał na niebezpiecznego ani na takiego co zaraz miałby mnie zaatakować.

- Znam go dłużej niż ty, nie dość, że w swój własny sposób będzie chciał mieć nad tobą kontrole, to jeszcze - kontynuował swoją wypowiedź, której i tak nie dokończył ponieważ coś mu przeszkodziło.

- Scootie.. - Albo raczej ktoś.

- Nie uważasz tego za niekulturalne tak kogoś obgadywać za czyimiś plecami? - Vincent bardzo szybko pojawił się koło mnie i Scoot'em. Wyglądał na podirytowanego co nie świadczyło dobrze.Vincent stasował nas wzrokiem, a kiedy tylko zobaczył ramie Scoot'a oplatające mnie, skrzywił się lekko w grymasie.

- I kto to mówi.. - Scoot brzmiał na niezadowolonego z jego nagłej obecności.

Nie miałam pojęcia co zrobić ani co powiedzieć. Totalnie nie spodziewałam się obecności Vincenta w tym momencie. Żadne z nas nie odezwało się przez kolejne 6 minut, aż w końcu Vincent nie wytrzymał. Złapał mnie za ramie, wyrywając mnie od Scoot'a. Syknęłam z bólu iż jego uścisk nie był za delikatny. Musiał to zauważyć bo dość szybko zmienił miejsce z ramienia na nadgarstek, a jego uścisk się trochę poluzował. Popatrzył się ostatni raz na Scoot'a obojętnie i wyszedł z pomieszczenie ciągnąc mnie z nim za nadgarstek. 


Nadal byłam w szoku ale widząc jego wkurwienie postanowiłam się mu nie wyrywać i iść posłusznie za nim.

~~~~~~~~~

454 słów

Jedyne co chce tutaj dodać to przeprosiny za moją nieobecność i za tak krótki rozdział.

Szkoła daje w p!zde sprawdzianów i kartkówek przez to trochę ciężko mi jest skupić się na książce i na nauce jednocześnie.

Postaram się dzisiaj o 17:30 wrzucić kolejny rozdział.

Do następnego.



Burn me [William Afton x Reader 18+] ||| NIEAKTUALNE |||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz