Rozdział 16

259 17 18
                                    

Westchnęłam, odkładają ołówek na trawę. W moim notatniku pojawił się kolejny zapis nut melodii nuconej przez ognistowłosego. Chłopak okazał się całkiem wytrwały w przekazywaniu mi wiedzy na temat utworu. Tonację musiałam ustalić sobie sama, ale większość zasług musiałam skierować do bruneta czy tego chciałam, czy nie. To on dzielnie przerwał po raz dziesiąty jeden i ten sam moment kiedy wciąż nie byłam zadowolona z efektu. Cierpliwość to on chyba miał anielską.

Przeleciałam nuty wzrokiem, sama nieświadomie zaczynając nucić pod nosem melodie. Zorientowałam się, że to robiłam dopiero w momencie, gdy zauważyłam niebieskie tęczówki, które przyglądały mi się z dziwną radością.

Odchrząknęłam speszona i powróciłam znudzonym wzrokiem, a przynajmniej mam nadzieję, że taki był, na swój notatnik. Zamknęłam go i odłożyłam obok ołówka.

Rozprostowałam kości ramion, ukradkiem patrząc czy chłopak przestał wlepiać we mnie swoje spojrzenie. Na moje szczęście tak właśnie było. Spoglądał on na swoje dłonie, uśmiechając się pod nosem. Wyglądał przy tym jak wariat, ale nie powinno mnie to już dziwić. Powiodłam za spojrzeniem niebieskookiego. Jego skóra w promieniach słońca wyglądała na jeszcze bledszą niż moja, a o to było już ciężko. W mojej głowie pojawiła się myśl, że mógł na coś chorować, ale prędko skarciłam się za swoje zainteresowanie. Nie było mi to do niczego potrzebne.

Zagryzłam policzek, ponownie na niego zerkając. Skoro przebywałam z nim ostatnio spory kawałek swojego dnia, to wypadałoby wiedzieć, czy na pewno nie stanowił dla mnie zagrożenia. Nawet jeśli Mark zapewniał mnie, iż nie musiałam się obawiać tego, że był łowcą. Z jakiegoś powodu wampir był do niego negatywnie nastawiony. To nie przez swoją ciekawość, a pragnie wiedzy, jak się bronić zaczęłam interesować się, kim był i dlaczego nie bał się mojej zdolności. W końcu ani razu jeszcze nie nawiązał do tamtej sytuacji.

Przyglądając mu się po raz kolejny, zauważyłam na jego palcach dwa pierścienie. Nie były to zwykłe, srebrne obręcze, coś było z nimi ewidentnie nie tak. Nie wyglądały, jakby miały służyć tylko do obrony. Szczególnie że jeden z nich znajdował się na kciuku.

Uniosłam wzrok, zatrzymując się na jego twarzy. Chyba był zamyślony. Często na takiego wygladał gdy nie chodził z uśmiechem na ustach. Mogłabym wręcz powiedzieć, że miał tylko te dwa wyrazy twarzy.

Kolejnym moim punktem zaczepienia były jego włosy. Od głowy kruczoczarne, znowu ich końcówki były pomarańczowo czerwone. Musiał się namęczyć, by zyskać taki efekt. Nie mówiąc o pozniejszym utrzymaniu go.

Chłopak poruszył się nieznacznie, a ja prędko odwróciłam wzrok, nie chcąc zostać przyłapana na przyglądaniu się mu.

— Zastanawiałem się ostatnio. Chodźcie z Kirą do jednej klasy, prawda? — Spojrzałam na niego, nie chcąc dać po sobie poznać, że jeszcze przed chwilą robiłam to bez najmniejszego skrępowania. — To moja siostra — wytłumaczył, widząc moje niezrozumienie do czego dążył. — Widziałem ostatnio, jak rozmawiacie — dodał po chwili.

No tak, czarnowłosa zatrzymała mnie na szkolnym korytarzu kiedy uciekałam przed brunetem. Skoro byli rodzeństwem, to jej musiał zadać to samo pytanie. Więc jaki cel miał w tym by i mi je zadać skoro znał już prawdę?

— Kira mówiła, że jesteś od niej starsza.

Po usłyszeniu jego słów spięłam się, widząc, że temat rozmowy zbyt bardzo przeszedł na moją stronę. Nie było mi na rękę to, że rozmawialiśmy o mnie. Im mniej wiedział, tym było lepiej. Nikogo o neutralnych zamiarach nie obchodziło życie drugiego człowieka.

Kolor Jej DuszyWhere stories live. Discover now