Rozdział 7

1.1K 120 121
                                    

od autorki: dziś trochę krócej, bo wolałam to zamknąć w jednym rozdziale, a inne sprawy załatwić w następnych (:

Rozdział 7

— Jak się czujesz?

Harry przełknął ciężko ślinę, czując rosnący ból gardła. Nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ gorączka odebrała mu zdolność racjonalnego myślenia, natomiast przez mocne bóle mięśni oraz stawów, nie miał siły otworzyć ust. Nie miał pojęcia, dlaczego wszystkie objawy pojawiły się tak nagle, ale był szczerze przerażony. Pragnął, by skończyło się to jak najszybciej, ponieważ przeważnie nie chorował, więc sama gorączka była dla niego czymś nie do przejścia.

Leniwie otworzył oczy i spojrzał na doktora, który uważnie mu się przyglądał. Mrugnął kilka razy, analizując zadane mu pytanie, ale ostatecznie zrezygnował z dania mężczyźnie jakiegokolwiek sygnału, że go słyszał. Był zbyt zmęczony, żeby się tym przejąć.

— Nawadniamy cię i próbujemy zbić gorączkę. Musisz dużo odpoczywać.

W tamtym momencie Harry nie był pewien, czy to się działo naprawdę, czy śnił. Słowa lekarza wydawały mu się bardzo odległe i niewyraźne. Mimo tego zamknął ponownie oczy i wciągnął powietrze do płuc, a chwilę później zasnął.

Budził się i zasypiał średnio co kilka minut, przez co był jeszcze bardziej zmęczony, niż gdyby w ogóle nie decydował się na sen. Słyszał ludzi chodzących po jego sali, głowa mu pulsowała ogromnym bólem, natomiast pośladki oraz uda paliły. Bóle mięśni i stawów nie minęły, a w gardle czuł dyskomfort. Kilka razy udało mu się otworzyć oczy i wtedy przeważnie widział swoje dłonie, na których znajdowała się wysypka.

Przełknął głośno ślinę i otworzył oczy. Światło w szpitalnej sali było dla niego zbyt jasne, więc przyzwyczajenie się do niego zajęło mu kilka następnych minut, podobnie jak poruszenie się. Jego mięśnie były drętwe, a on sam nie miał siły poruszyć najmniejszym palcem, dlatego dopiero po piętnastu minutach zmienił pozycję na wygodniejszą i utrzymał otwarte powieki.

— Dobrze, że się obudziłeś — powiedziała pielęgniarka, która przyszła zmienić mu kroplówkę. Spojrzał na nią nieprzytomnie. — Spałeś dwadzieścia dwie godziny.

Dwadzieścia dwie? — powtórzył w myślach. Musiał być naprawdę wykończony czasem spędzonym z Rickiem oraz wysoką gorączką, ponieważ przeważnie nie przekraczał dziewięciu. Poczuł się z tym źle, chociaż sen sprawił, że nie musiał myśleć i teraz nie był aż tak śpiący, więc mógł zadzwonić do Louisa.

Louis. Musiał do niego zadzwonić.

Spróbował się podciągnąć do pozycji siedzącej, jednak pielęgniarka zatrzymała go poprzez położenie dłoni na jego ramionach. Harry spojrzał na nią z niezrozumieniem i zmarszczył brwi, czym wywołał u kobiety śmiech.

— Naprawdę myślisz, że kogoś obchodzisz? Louis na pewno nie odebrałby od ciebie telefonu — zaśmiała się, na co Harry zacisnął usta w wąską linię. Nie rozumiał, co się działo i dlaczego kobieta powiedziała coś takiego. Skąd wiedziała o Louisie? — Jesteś żałosny. Nikt cię nie kocha i nikt nie chcę na ciebie patrzeć. Wszyscy się tobą brzydzą.

Wpatrywał się w nią z przerażeniem w oczach, a jego mięśnie odmówiły mu posłuszeństwa w momencie, w którym chciał się poruszyć. Otworzył usta, żeby powiedzieć jej, by go zostawiła, ale z jego gardła wydobył się jedynie głośny jęk.

— Widzisz? Jesteś zwykłą dziwką, nawet w szpitalu przy obcej kobiecie zachowujesz się jak szmata — szepnęła mu prosto do ucha i zacisnęła boleśnie palce na jego udzie. Harry chciał krzyknąć, jednak tym razem żaden dźwięk nie wydobył się z jego gardła. Tak bardzo się bał. — Przyniosłeś Louisowi wstyd. Nienawidzi cię.

Addicted | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz