2

165 23 67
                                    

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.


Ta noc, mimo przyjemnego blasku księżyca, była równie okropna, jak ta sprzed dziesięciu lat, kiedy Eutheemia została zdradzona przez własną rodzinę. Straciła wtedy wszystko, zaś dziś wszystko zyskała.

Musiała tylko wytrwać do świtu, a nie było to łatwe. W przeciągu godziny całe miasto zostało wybudzone z pijackiego, błogiego snu i postawione na nogi. Wszyscy szukali tego, kto dopuścił się tak okropnej zbrodni jaką było zabicie wsławionego młodego Urthena. Eutheemia ukryła się w jakiejś karczmie, uprzednio kradnąc komuś ciemny płaszcz. Musiała czymś zakryć swój strój i twarz. W ten sposób mogła też podsłuchać absolutnie każdą rozmowę i umknąć każdemu strażnikowi, który zjawiał się, by przeszukać oberżę.

Co ciekawe, nikt nie szukał konkretnie jej — służącej Lary o długich, kręconych blond włosach. Szukali po prostu jakiejś kobiety, co oznaczało, że Gridela jej nie wydała. Albo w ogóle nie miała do tego okazji, bo uciekła. Chyba nie była na tyle tępa, by tam zostać?

Koniec końców, niezależnie od tego, kogo szukali, Eutheemia musiała się ukrywać do skutku. A konkretnie aż do świtu — aż do otwarcia sklepów i portów. Wtedy będzie mogła na zawsze zniknąć.

Modliła się, by wszystko się powiodło, choć nie była pewna, do kogo kieruje swoje prośby. Przecież jak dotąd nikt jej nie wysłuchał.

Około czwartej zdecydowała się na zamówienie kufla wywaru z ziół i porcji mięsa.

Było to bardzo dziwne doświadczenie, gdyż od dziesięciu lat jadła praktycznie to samo, jeśli nie liczyć przekąsek, które czasami podkradła na przyjęciach. Początkowo smakowała każdy kawałek wołowiny, ale jej żołądek przypomniał jej, by nie wystawiała go na takie próby. Zjadła wszystko na raz, nie bojąc się reakcji swojego organizmu.

Ona, bowiem, w przeciwieństwie do reszty niewolników, jadła czasami mięso, by nie zapadły jej się policzki i nie odstraszała gości swoim wyglądem.

Nie było jednak porównania do dania, które zjadła tutaj.

Z każdą kolejną minutą upewniała się, że nikt już jej nie znajdzie, jednak rósł w niej też strach, iż nie poradzi sobie wśród ludzi.

Pozostawała też kwestia opanowania paerletańskiego języka, gdy już tam dopłynie. Jak ma to zrobić? Przecież ten skradziony słownik nie wystarczy, by porozumieć się na obcym lądzie.

Zaklęła pod nosem i zawinęła wystające włosy pod kaptur, akurat w momencie, w którym arrayscy żołnierze wtargnęli do oberży. Po raz trzeci tej nocy.

Eutheemia popatrzyła na nich ukradkiem. Było ich sześciu, jeśli nie licząc dwóch, którzy zostali na zewnątrz. Śmiać jej się chciało, gdy zrozumiała, jak bardzo wszystkich wstrząsnęła śmierć tego łachudry.

Jeden gwardzista spojrzał w jej stronę, lecz nie patrzył konkretnie na nią, mimo że ona uważnie mu się przyglądała. Widziała go już wcześniej, przed paroma godzinami. Dziwne, że jeszcze był na nogach.

Obsesja Złotego KrólestwaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora