13

82 14 74
                                    


Czy istnieje mniejsza cena za wolność?

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Czy istnieje mniejsza cena za wolność?

Było to pytanie, które Eutheemia ciągle sobie zadawała; które obracała w umyśle niczym monetę w ręku, próbując znaleźć odpowiedź. Było to również pytanie, które przypadkiem zasłyszał bezimienny skrytobójca, mający ją uczyć. Powiedział wtedy:

— Cena to cena. Wybory, nawet te, które są podejmowane za nas, zawsze są nią obarczone.

To było jednak kilka godzin wcześniej, które zdawały się być dla niej wiecznością. Teraz bowiem stała na mrozie paerletańskiej nocy, otulona szczelnie czarną odzieżą. Jedynie równie ciemne, obsydianowe oczy i skóra dokoła nich były odkryte. Kucali blisko siebie obserwując Iverona, przemykającego niczym cień między budynkami i zmierzając do tego, w którym miało odbyć się spotkanie. Eutheemia nie patrzyła jednak w ciemność, na niego, a na skrytobójcę znajdującego się niespełna pół metra obok. Z tej odległości widziała drobne zmarszczki wokół jego brązowych oczu, które pojawiały się, gdy je mrużył. Kosmyk jasnych włosów opadał na jego czoło, choć kaptur skutecznie przykrywał resztę fryzury. Mężczyzna nie pachniał już pudrem, a bardziej czymś, co faktycznie kojarzyło się z podziemiami teatru.

Eutheemia nadal nie wiedziała, czemu się tutaj znajduje. Czemu ktoś przygarnął ją pod swoje skrzydła bez żadnego powodu. Nie lubiła, gdy ludzie się nad nią litowali, ale czy po skrytobójcach można oczekiwać litości? Z założenia powinni to być bowiem bezlitośni mordercy z krwią lodowatą jak jezioro zimą i umysłami ostrymi niczym bronie, które dzierżyli. Musiał istnieć zatem inny powód, którego nie dostrzegała.

Jeszcze przed wyjściem, kiedy skrytobójca tłumaczył jej jak obwiązać czarne szaty, zaczęła jednak zauważać pewne korzyści z tego, co los jej zaoferował, bo mogła przyczynić się do śmierci ludzi takich jak Urthen. Mężczyzna ukrócił jednak szybko jej myśli. Spytała go wtedy:

— Kim są ludzie, których zabijacie?

On za to odrzekł z wyjątkowo skupionymi oczyma:

— Nie myśl o tym. Nigdy o tym nie myśl.

Więc nie myślała, a przynajmniej tak starała się robić. Po tych krótkich wymianach zdań straciła też niestety chęć na rozmowę z nim, bo czuła się tak, jakby wygrzebywał z niej najgłębiej zakopane sekrety, mimo iż uczucie to nie miało żadnego faktycznego poparcia.

Ale teraz, tu, na dachu, cisza stawała się nieznośna. Eutheemia nie potrafiła się już na niczym skupić. Kroki, stłumione rozmowy, brzdęknięcia naczyń i skrzypnięcia budynków zbijały się w jeden, nieustanny i powodujący piszczenie w uszach dźwięk.

— Ile to potrwa? — zapytała wreszcie. Skrytobójca nawet na nią nie spojrzał.

— Oczekiwanie czy sama rozmowa?

— Wszystko razem.

— Do diaska. — Westchnął. — Niecierpliwość to niedobra cecha — mruknął w odpowiedzi, a materiał zasłaniający jego usta poruszył się.

Obsesja Złotego KrólestwaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora