17. Przeszłość

811 75 27
                                    

Draco starał skupić się na treningu, jednak myśli o Harrym nie odstępowały go na krok.

Nienawidził tego, jak Gryfon wyglądał jak cień siebie, snując się po korytarzu.

Z daleka widział cienie pod jego oczami, które idealnie pasowały do jego własnych. Najwyraźniej jedyne co ich teraz łączyło to brak możliwości spania.

Kiedy mijali się na korytarzu serce Draco przyspieszało boleśnie.

Ich spojrzenia często odnajdywały się w tłumie, sprawiając, że Draco miał ochotę podbiec do niego i wtulić twarz w materiał jego miękkiego swetra, jednak jakąś jego część wciąż wolała trzymać się na dystans.

Wolne chwile poświęcał na trening. Czy go potrzebował? Możliwe. Czy robił to, by odwrócić swoje myśli od Harry'ego? Pfff nie- TAK OCZYWIŚCIE.

Stres zżerał go od środka z każdym mijającym dniem i nie wiedział, czy gorsza była myśl, że nie może podzielić się tym z Harrym, czy fakt, że wybaczył mu w chwili, w której na niego spojrzał po raz pierwszy?

Wiedział, że sam postąpiłby podobnie. W końcu, jeśli jego ojciec dowiedziałby się o tańcu zdecydowanie by go wydziedziczył. Jednak nie mógł powstrzymać tej cichej myśli, która była pewna, że w końcu, by mu powiedział.

Prawdopodobnie podczas jednej z ich randek w pobliskiej kawiarni. Na Merlina jak on tęskni za tą kawiarnią i uśmiechem Harry'ego, kiedy zamawiał gorącą czekoladę i brudził nos bitą śmietaną tylko po to, by Draco ściągnął ją pocałunkiem.

Draco zatrzymał się gwałtownie przed ścianą, w którą prawie wszedł. Cholera.

Zamknął oczy, biorąc głębszy oddech. Jego mięśnie napięły się, kiedy usłyszał jego śmiech na korytarzu.

Nie brzmiał na szczęśliwego. Bardziej jakby uprzejmie śmiał się z czyjegoś nudnego żartu, co w rzeczywistości mogło być prawdopodobne, zważając, że szedł obok Weasleya.

Weasley.

Westchnął.

Chciałby móc przestać czuć tej iskry gniewu, kiedy tylko o nim pomyślał. Gdyby tylko nie powiedział mu o jego rodzinie. Gdyby tylko Draco porozmawiał z nim jako pierwszy. Gdzie byliby teraz? Na pewno nie na dwóch końcach korytarza, przestając oddychać, kiedy na siebie spojrzą.

Draco wiedział, że to wszystko było na jego życzenie i Harry wypełniał jego prośbę, jednak jakaś część niego liczyła, że Gryfon się nie podda i spróbuję zająć mu chodź kilka minut każdego dnia.

Przeliczył się.

Za każdym razem, kiedy widział Harry'ego, wyglądał jak pobity szczeniaczek, który wzrokiem błaga cię o oddanie mu twojego śniadania. Mimo to Gryfon zawsze odwracał się lub skręcał w najbliższy korytarz, z chwilą, w której ich spojrzenia się krzyżowały.

Będąc szczerym Draco miał dość po pięciu minutach, ale w głębi wiedział, że potrzebuje czasu. Musiał skupić się na Turnieju. Jego pierwszym marzeniu. W końcu przed Harrym poznał taniec.

Dlatego też wytrzymał już pięć dni. W większości zamykając się w dormitorium lub salach ćwiczebnych klubu, ale przetrwał i zamierza wytrwać jeszcze te dwa dni, a potem Potter się go nigdy nie pozbędzie.

***

— Sev! Szybko! On chodzi!

— To jest niemożliwe, by w tym wieku-

Snape urwał, patrząc, jak chłopiec podbiega do niego z uśmiechem i przytula się do jego nogi. Spojrzał na Jamesa podejrzliwie.

Just dance | Drarry✔️Where stories live. Discover now