Miasto

732 42 15
                                    

- Mamo, wychodzę! - zawołałam, zamykając za sobą białe drzwi. Spojrzałam z ukosa na niebo. Było przejrzyste, a słońce powoli wybudzało się aby przygrzewać nasze policzki.

- Hej! Stój Sheryl! - warknęła za mną - rozmawialiśmy już na ten temat. Masz mi mówić gdzie i kiedy idziesz, a nie z chwili na chwilę wychodzisz z domu - odparła, patrząc na mnie jak wyciągam rower.

- Oh! No dobrze - przewróciłam oczami, wsiadając na pojazd - jadę do miasta z Yoimiyą.

- Znowu? Byłaś tam przedwczoraj - zamyśliła się na pare sekund - zaraz.. z Yoimiyą? Czyli ten Xingqiu też będzie? Powiedziałam ci, że masz się z nim nie zadawać!

Bez słowa odjechałam, zostawiając ją ze swoimi przemyśleniami.

- WRACAJ MI TU!

Uśmiechnęłam się zwycięsko do siebie. Z chęcią przyjęłam uderzające we mnie poranne powietrze. Zaczerpnęłam go i zamknęłam oczy.

- No witaam Sheryl.

Przebudziłam się z euforii i spojrzałam na miejsce skąd dochodził głos. Była to moja ukochana osoba - Yoimiya, która również wpadła na pomysł z rowerem.

Yoimiya to blondynka z fikuśnymi kucykami oraz złotych oczach. Ubrana była w pomarańczową sukienkę z kwiecistym wzorem, a na niej miała dżinsową kurtkę. Wysokie białe skarpety oraz trampki wpasowujące się w sukienkę. Wyglądała jak zawsze, czyli cudownie.

- Hej, jak poranek minął? - zapytałam, uśmiechając się do niej.

- Nawet nie mów. Rodzice mnie prawie zjedli za to, że znowu jadę do miasta - powiedziała, ciężko wzdychając - A twój?

- Mój też nie był ciekawy. Moja mama ma problem do orientacji Xingqiu. Nie przepada za nim - spojrzałam przed siebie.

- Moi na szczęście akceptują go, ale nie trawią moich częstych wyjazdów. Co do Xingqiu, jedziemy po niego prawda?

- No jasne! Bez niego to nie to samo - zaśmiałam się, ponownie spoglądając na nią.

~~~

- No i jesteśmy. Napisze do niego, że ma wyjść już - powiedziała, wyciągając smartfon z kurtki.

Nagle z klatki schodowej wyszedł znany nam chłopak. Krótkie, granatowe włosy, brązowa torba na ramieniu w której zawsze nosi swoje notatniki i oczywiście wgapiony w telefon - czyli Xingqiu.

Długie, brązowe spodenki. Oversizowa, czarna bluzka i na to ciemnozielona bluza oraz wysokie, brązowe trampki.

- O witajcie - przywitał się, spoglądając z nad telefonu. Jego delikatnie zarumienione policzki wskazywały, że pisał z dobrze nam znaną osobą.

- Chongyun? - skierowałam wzrok do telefonu, a później ponownie w jego oczy. Chłopak wzdrygnął się na wypowiedziane przeze mnie imię i jego policzki stały się czerwieńsze.

- Co? Skądże - poprawił kosmyk granatowych włosów. Zaśmiałam się cicho, przez co Xingqiu uległ - dobra masz rację. Chon mi pisze, abym wpadł do niego wieczorem.

- Czyli idziesz? - spytała blondynka, podchodząc do nas.

- No właśnie nie wiem, ale chyba pójdę. Co myślicie? - spytał zmartwiony, spoglądając to na mnie to na Yoimiye.

- Moim zdaniem powinieneś iść - odparłam z uśmiechem.

- Ja też tak uważam - dodała - ale wybór należy do ciebie. To co? jedziemy dalej?

Przytaknęłam i wsiadłam na rower. Xingqiu wiedział już co ma robić i usiadł tuż za mną - na bagażniku. Położył ręce na moich barkach i ruszyłam dalej, a wraz ze mną Yoimiya.

~~~

W centrum byliśmy 20 minut później. Miasto było zatłoczone, odgłos aut szumiał w uszach, a liczne rozmowy odbijały się od ścian wieżowców.

Przeciskając się przez śpieszących się ludzi, przyglądaliśmy się ulicy. Wypadałoby coś zjeść, szczególnie że wyszłam bez śniadania.

- Nie daleko jest Starbucks. Przejedziemy się tam? Wypiłabym jakąś kawę albo zjadła coś - zaproponowałam, spoglądając na nich.

- A czy tam przypadkiem często nie chodzi ten słynny influencer imieniem Scaramouche? - spytała, z nutą zalotności.

- Daj spokój Yoi, chce tylko napić się kawy - odparłam, przewracając oczy. Zaśmiali się pod nosem i powróciliśmy do dalszej rozmowy.

Po chwili znajdywaliśmy się w owej kawiarence. Sporo ludzi odwiedziło ją o tej porze. Odłożyłyśmy rowery i weszliśmy do pomieszczenia.

Uderzył nas nie tylko zapach mocnej kawy ale również przyjemne ciepło.

Zajęliśmy wolne miejsce, a Yoimiya podeszła do lady. Powróciła z paragonem i usiadła obok Xingqiu.

- Nie uwierzysz kto tu pracuje - powiedziała szeptem, patrząc na mnie - pamiętasz tego chłopaka z takimi zielonymi włosami? On coś na X miał..

- Xiao?

- Tak, dokładnie. Nie spodziewałam się go tu. Wygląda w dobrym stanie - mówiła dalej, spoglądając na kasjera zza błękitnego fotelu.

- A nie był? - spytałam, unosząc brwi. Odwróciła głowę od lady i spojrzała na mnie nie wiarygodnie.

- Ty nic nie słyszałaś? Z tego co usłyszałam, ledwo co wyszedł z długów i dołka psychiczn-

Dalszą wypowiedź przerwał jej podchodzący do nas owy chłopak, który właśnie dostarczył nam zamówienia. Uśmiechnęła się do niego blado, a ten tylko spojrzał i odszedł.

- Boje się go trochę.. - powiedziała, przyglądając się mu. Zaśmiałam się pod nosem i powróciłam do dalszej konwersacji.

- Daj spokój Yoi. Dobrze, że chłopakowi nic nie jest - rzekłam, biorąc łyżkę. Wzięłam delikatnie bitą śmietanę z czubka kawy i rozpłynęłam się w jej smaku.

Spojrzałam na Xingqiu. Był zapatrzony w jeden ze swoich notatników. Co chwilę nerwowo w nim coś zapisywał, przy tym popijając mocną kawę.

- Dalej piszesz tą książkę? - spytałam, biorąc łyk napoju. Spojrzał na mnie z nad notatnika i przytaknął.

- Chciałbym mieć ilustratora ale tak ciężko znaleźć dobrego i taniego - oparł się o dłoń i spojrzał za szybę.

- Ilustratora? Znam jednego ale mieszka trochę daleko od nas - podrapałam się po szyi i ponownie wzięłam łyk smacznej kawy - mojego kuzyna.

- Twój kuzyn jest ilustratorem? - wyprostował się z nadzieją w głosie.

- Może nie do końca ilustratorem - błysk z jego oczu zanikł - ale zna się na rysunku. Spójrz - wyciągnęłam telefon, weszłam na messenger i szybko poszukałam konwersacji z Albedo. Otworzyłam galerie i podałam telefon Xingqiu.

Oczy niebiesko włosego się powiększyły. Co parę sekund przesuwał palcem po ekranie, przyglądając się zdjęciom jak oczarowany.

- Czy mogłabyś..?

- Spytam się go czy będzie miał czas bo ostatnio jest bardzo zapracowany - odpowiedziałam natychmiast, odbierając telefon i wkładając go do kieszeni.

- Byłbym bardzo wdzięczny - uśmiechnął się miło.

- Nie ma sprawy.

𝓎𝑜𝓊𝓇 𝒽𝑒𝒶𝓇𝓉 // Scara x Female reader // Genshin Impact PlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz