Rozdział 4

52 5 0
                                    

Przymykałem oczy, gdy delikatnie przeczesywałeś dłonią moje włosy. Przez brak naturalnego światła pogubiłem się w porach dnia, nie potrafiąc określić, która z nich w tym momencie panowała. To ja nad nimi panowałem. Jeśli chciałem, mogła być to noc. Mógłbym zasnąć z głową na twoich kolanach, zmęczony przez kolejny dzień treningów i niańczenia cię. Jesteś moim pierwszym, prawdziwym uczniem i muszę przyznać szczerze, że nie tego się spodziewałem. Nie spodziewałem się, że będę czuł się niczym księżniczka, której za chwilę wplotą wianek we włosy. Jak to w ogóle się stało? Usiadłeś obok mnie, by bawić się moimi włosami.

- Masz takie długie i miękkie włosy... Jak Itachi - oznajmiasz. 

Jak Itachi. 

- No co ty nie powiesz - ironizuję, nie otwierając powiek. 

- Do połowy pleców... Takie, jak miał Itachi. - Znów powtarzasz imię swojego brata. Nie wybijesz sobie go tak łatwo z głowy. Nie takim tonem powinieneś o nim mówić. Jesteś taki łagodny i rozmarzony. Gdzie ten jad i nienawiść, które powinienem słyszeć? 

- Zawsze zastanawiały mnie dwie rzeczy. 

- Oświeć mnie, to może ja oświecę ciebie. 

- Dlaczego pomimo walki, podczas której wystawiacie je za działanie trudnych warunków, one nadal są takim idealnym stanie? 

- Dobre pytanie - ironizuję, jednak zastanawiam się przez chwilę. - Muszę przyznać, że nigdy o tym nie myślałem, ale pewnie to zasługa chakry. Zadajesz głupie pytania.

- Ciekawi mnie jeszcze czy one nie przeszkadzają wam podczas walki - udajesz, że nie usłyszałeś ostatniego wypowiedzianego przeze mnie zdania. 

- I tak, i nie - wzdycham głęboko, dalej nie otwierając oczu, czując, że za chwilę zasnę. - Przypomniałeś mi historię, której nie lubię sobie przypominać. Podczas wojny sięgały mi one do pasa, aż podczas walki, ktoś, kogo imienia nie było dane mi poznać, skrócił je o połowę. Miał taki śmieszny wyraz twarzy, kiedy go udusiłem - śmieje się gardłowo, czując, że gdzieś w środku się spinasz. - Czasem potrafiły się naprawdę poplątać, ale to kwestia przyzwyczajenia. 

Już prawie zasypiam, kiedy nudzą ci się moje włosy i postanawiasz przenieść dłonie na moją twarz. Dotykasz fragmentów skóry, która jest fioletowa, a ja mam szczerą ochotę cię pożreć. Powstrzymuję się jednak, bo czuję, że w takiej chwili mogę wyciągnąć od ciebie kilka przydatnych informacji. W tym momencie czujesz się przy mnie za swobodnie, dając mi czytać z siebie jak z otwartej książki. 

- Czy to pomalowane? - zadajesz kolejne głupie pytanie.

- Nie, ale mam ochotę cię pożreć, byś nie zadawał mi swoich kolejnych głupich pytań. 

- Itachi też miał...

W tej jednej chwili otwieram szybko i szeroko oczy. Wzdrygasz się, gdy widzisz moje żółte źrenice. Jednak nie potrafię inaczej, zaczynasz mnie wkurwiać. 

- Hej, Sasuke... Zacznij się mnie bać, co? - wzdycham. Podnoszę się do pozycji siedzącej, bo ucieka mi poduszka w postaci twoich kolan. Podchodzisz do komody, na której leży szczotka. Mimo iż nie posiadam Sharingana, dziś potrafię przewidywać przyszłość i doskonale wiem, co planujesz zrobić. Jednak dziś cię nie zjem, nie zrobię ci krzywdy. Pozwolę ci na wszystko, zostanę księżniczką, bo w głowie układał mi się pewien plan. 

Nie odzywam się, gdy zaczynasz przeczesywać moje włosy. Siedzę prosto zaintrygowany tym, co planujesz zrobić i nie poruszam się, by ci nie przeszkadzać. Nawet nie domyślasz się, że dajesz się wplątać w moją małą grę, która pozwoli mi sprawdzić twojego brata. Wykorzystam cię tak, jak ty w tym momencie wykorzystujesz mnie, zaplatając mi francuski warkocz na głowie. Niesamowite. Ciężko było mi wierzyć w absurdalność tej sytuacji. Tyle lat trenowania, wojen i wykonanych misji po to, by skończyć z takim gówniarzem i mieć czesane włosy... Wiedzałem, jednak, że nie zachowywałeś się tak dziwnie bez powodu i to wyraźnie mnie niepokoiło. Chwilami widziałeś we mnie swojego brata, co? Itachi cię trenował, miał długie włosy, spędzał z tobą każdą wolą chwilę, aż nagle zniknął, a to nie mogło skończyć się bez wyraźnego śladu w twojej psychice. W pewnym sensie byłeś od niego uzależniony. Uzależniony od tej jego pieprzonej siły i dziwnego zachowania. Twoje uwielbienie zmieniło się w obsesję, Sasuke...

Diacetylmorphine ~ Itachi x Sasuke (Itasasu)Where stories live. Discover now