Nie Bywałe

94 5 0
                                    

Pov : Five
Byłem szczęśliwy gdy zobaczyłem że ją zaczipował ale troche się przestraszyłem bo pokazywało mi że jest w lesie. Stwierdziłem że jutro tam pójde a raczej się tam teleportuje.

Pov : Y/n
Gdy siedzieliśmy na kanapie do domu weszli Abel, Dorian i Denwer. Byli troche jakby zmęczeni?
- kurwa te jebane czarne zmiene wilki.
Powiedział Denwer
- czemu akurat czarne?
Spytałam
- w sęsie ty jesteś git ale tamci nie i to bardzo nie.
Powiedział
- emm a może problem nie leży w nich tylko w was?
- co?
- odrazu uciekacie a tacy jak ja odrazu na takich polują.
- aha ciekawie ejjj a może ty chcesz z nimi porozmawiać?
- wy jesteście bardziej szarawi my całkowicie carni lub jak ja... z lekkimy odmiankami.
- to chcesz?
Spytał
- moge spróbować dajcie mi tylko namiary.
- ale że ty tak od tak chcesz tam iść?
- jutro pujde i z nimi pogadam na spokojnie.
- okej.
- to to jest tak troche na w schud.
- okej.
Po tem oglądaliśmy coś nawet nie wiem co bo po nie długiej chwili usnełam. Gdy się rano obudziłam chłopacy coś oglądali ja się rozciągnełam i ruszyłam do wyjścia ale Kain mnie zatrzymał.
- śniadanie.
- nie jestem głodna.
I wyszłam ruszyłam na wschud nie mylili się ale było coś dziwnego wszyscy byli całkowicie czarni ale nie atakowali uważnie się przyglądali trafiłam w samo ich gniazdo przemieniłam się teraz to już w ogóle się na mnie lampili. Nagle jeden z nich się przemienił.
- nie samowite...
Powiedział
- co?
- jesteś wilczycom.
- no jak bym nie wiedziała.
- czarnom wilczycom... czarno białom.
- i co w ziązku z tym?
- i jesteś dziewczynom.
- no łał.
- nie ty chyba nie rozumiesz.
- czego?
- ty jesteś jedynom czarnom wilczycom w zasadzie to troche zmieszanom z białym.
- jak jedynom?
- normalnie.
- dobra bo ogólnie to ja tu w celach pokojowych.
- w sęsie.
- bo wy chcecie moich kolegów zjeść w sęsie ja wiem że oni są totalnym idiotami bo odrazu spierdalają ale po prostu prosze was byście ich nie zjedli.
- to niech nie uciekają bo zabardzo żucają się w oczy.
- no ja wiem ja im tłumaczyłam ale oni twierdzą że w tedy prędzej ich zjecie.
- powiedz im że jak nie będą uciekać ani nie będą atakować to my nie będziemy na nich polować.
- dobra postaram się im to objaśnić ale nie obiecuje że zrozumieją więc tak w razie czego to ich nie jedzcie.
- postaramy się ich nie uszkodzić tyle powiem.
- okej, tak właściwie to czemu wy jesteście całkowicie czarni?
- nie zbyt umiem to wyjaśnić ale przeważnie tylko dziewczyny mają białe odmianki.
- aha.
- nie bywałe myśleliśmy że też zginełaś podczas tam tej nocy.
Powiedział starszy mężczyzna skupiłam się by sprawdzić czy kojarze tego faceta ale miałam tylko lekie prześwity.
- możliwe że kojarzysz mój zapach ale nie do końca wiesz kim jestem.
Powiedział
- tato skąd ją znasz?
- to córka Drzonsów.
- że co?
- mam lekkie prześwity.
Powiedziałam
- tak też myślałem, jakim códem przeżyłaś?
- wychowała mnie mafia... którą troche uszkodziłam podczas ucieczki.
- odrazu widać że córka Blecka.
Nagle usłyszałam nie zbyt znany ale jednak znany krzyk i to był Five lub Klaus. Szybko się zmieniłam i ruszyłam to był Five leżał a jakiś wilk był na nim i na niego warczał ale po chwili to ja byłam na wilku.
- o Y/n nigdy się tak nie cieszyłem na twój widok.
- tylko go nie uszkodź to najlepszy łowca jest najszybszy.
Powiedział jakiś typ, puściła go i się przemieniła.
- to niech on nie uszkadza mi przyjaciół.
- nie bywałe jesteś bardzo oddana jeśli chodzi o poszcze gulne osoby.
Powiedział męszczyzna
- ta jego nie powinnam ratować aleee w pewnym sęsie to on mnie wychował.
- a przepraszam bardzo czy ja uciekam z domu?
Spytał brunet
- ymm tak w sumie to tak... jak ty mnie kuźwa znalazłeś?
- kiedy niby? no nie wiem czy jesteś świadoma ale masz czip czyli na luzie moge cię znaleźć choć byś w drzungli była.
- no na przykład do swojej byłej w tedy uciekałeś.
- to tylko czasami i po za tym już tego nie robie.
- no ale to nie oznacza że nie robiłeś.
- wracamy do domu.
- w twoich snach chyba ja się świetnie bawie.
- a ja nie, prawie mnie jakiś wilczur by zjadł.
- daj spokoju Five wracaj do domu obaj wiemy że mnie nie namówisz a po za tym nawet jak nas przeniesiesz to i tak tu wróce.
- upartość ma po matce ewidentnie ale te oddanie nie pasuje ani do matki ani do ojca.
Powiedział mężczyzna
- idziemy do mojego towarzystwa Five przekazać im wiadomość.
- eee musimy?
- ty nie ja tak jak chcesz możesz z nimi zostać.
- o nie dobra wracam do domu masz za dwa dni w domu być.
- postaram się.
Teleportował się a ja zmieniłam się w wilka i ruszyłam do chłopaków przekazać im to co miałam im przekazać od tam tego stada.

Nie warto - Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz