41

10 1 24
                                    

Nie spodziewałam się tego, to mało powiedziane. Gdy uklęknął przede mną ze złotym pierścionkiem z kilkoma malutkimi diamencikami, byłam w totalnym szoku. Patrzył na mnie z taką nadzieją w oczach, a ja nie byłam w stanie zdobyć się na nic więcej niż szeroko otwarte, zaskoczone do granic możliwości oczy i usta zakryte dłonią, próbującą ukryć moją szeroko rozdziawioną szczękę.

- Wiem że to głupie, że znamy się za krótko, ale to jedyne, co przychodzi mi do głowy, bym mógł tu zostać. - powiedział niemalże szeptem - Jeżeli się zgodzisz, uczyniłabyś mnie najszczęśliwszym facetem na świecie. Zostanę przy tobie tutaj i już nic nas nie rozdzieli. Będzie nam razem dobrze, zobaczysz... - zamknął moje spocone z nerwów dłonie w swoich, o wiele większych, malując przede mną naszą wspólną przyszłość z taką cieszącą serce radością w głosie, a ja tylko patrzyłam na niego, nie będąc w stanie wydobyć z siebie ani słowa.

Co ja mam zrobić?!

Czułam, jak wszystkie moje mięśnie się napinają, podczas gdy w głowie miałam kompletną pustkę. Jedyne, na co byłam w stanie się zdobyć, to tępe patrzenie się na Marco, który z nadzieją w oczach oczekiwał mojej odpowiedzi. Cała sytuacja ledwie do mnie docierała. Oświadczył mi się, znając mnie niecały miesiąc. Praktycznie w ogóle się nie znamy, co ja mam mu powiedzieć?! Jakby to miało wyglądać? Marco, mój mąż, wróci do domu po pracy, będziemy się kochać w naszym małżeńskim łóżku, a on po szczytowaniu będzie mnie pytać, jak minął mi dzień w szkole? Ta wizja była tragicznie śmieszna, jednak łzy, które czułam pod powiekami, nie były spowodowane rozbawieniem. Chciało mi się płakać, jednak nie mogłam dać tego po sobie pokazać. Na Boga, mogę mieć męża, a przecież jestem jeszcze w liceum...

A jakimś cudem nie są to pierwsze oświadczyny w twoim życiu...

Jak odmówienie Jerry'emu mojej ręki było łatwe, tak tutaj żadne słowa nie chciały mi przejść przez gardło. Boże, przecież ja mam tylko osiemnaście lat, a to już drugi raz, gdy jakiś facet mi się oświadcza. Niektóre dziewczyny w moim wieku nawet nie miały nigdy chłopaka!

Jakby pewne rzeczy potoczyły się inaczej, mogłabyś być już mężatką z dzieckiem

Ostatkiem sił powstrzymywałam się, by nie osunąć się na podłogę altanki i stać się dosłownym kłębkiem nerwów. Co ja mam zrobić? Przyjąć oświadczyny, udawać że wszystko jest okej i w niedalekiej przyszłości zostać żoną Marco? A co jeżeli bym go odrzuciła? Obraziłby się na mnie i już nigdy bym go nie zobaczyła?

Co robić, co robić?!

Zacisnęłam niepewnie wargi, próbując nie rozpłakać się z nadmiaru emocji. Lubię Marco, ale przecież nie jesteśmy nawet parą. W dodatku nie wiem, co on tak naprawdę do mnie czuje. Nie chcę się pakować w małżeństwo bez miłości; skoro z tego powodu pogoniłam Jerry'ego, dlaczego miałabym być przychylna Marco? Bo jest ładny? Ale co poza tym? Ładna buźka nie jest równoznaczna z dobrym partnerem. Czy to, co do niego czuję, jest na tyle mocne by zgodzić się na małżeństwo?

A może wolałabyś, by to był ktoś inny?

- Ja... - wydusiłam, próbując jakoś sensownie sformułować odpowiedź, jednak nierównomierny oddech stanowczo mi to utrudniał. Wzrok chłopaka sprawiał, że byłam coraz bardziej bliska łez. Nie chciałam mu odmawiać, ale też nie byłam pewna, czy pakowanie się w małżeństwo to dobry pomysł, jednak w tamtej chwili nie byłam w stanie powiedzieć aż tylu słów naraz - Daj mi dzień. - powiedziałam nieskładnie, po czym bez słowa wyjaśnienia wyszłam z altanki, szybkim krokiem udając się w stronę mieszkania Mel.

Biegnąc spowitą mrokiem ulicą nie byłam w stanie powstrzymać łez. Oświadczyny powinny być romantyczną chwilą, a dla mnie były o wiele bardziej stresujące niż przyjemne. Zamiast próbować się uspokoić, podświadomie brnęłam myślami w tamtą chwilę coraz głębiej i głębiej, co sprawiło, że z nadmiaru nerwów rozbolał mnie brzuch. Zwolniłam, ale ból tylko się nasilał. Nawet głębokie wdechy i wydechy, niby zawsze takie niezawodne, nie były w stanie mi pomóc. Czy moje życie mogłoby być choć trochę mniej stresujące?!

Dopiero w windzie wiozącej mnie na nasze piętro zdołałam uspokoić nerwy, jednak nadal nie byłam w stanie pozbyć się trawiącego mnie od środka poczucia winy, że zostawiłam go tam samego, bez odpowiedzi, na którą tak bardzo liczył. Bolało mnie to, ale przecież nie miałam innego wyjścia. Wiedziałam, że odmową zraniłabym jego, a przyzwoleniem siebie.

Years Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz