11. Christian

10K 264 25
                                    

Po godzinnym podtapianiu, nie miałem ochoty przerywać. Wczorajsze pięciogodzinne tortury, to dopiero początek. Krążyłem po piwnicy obserwując dwóch, zboczonych dziadów. Z tego co wiem, Elena i jej matka są już w Turcji, gdzie zostaną oddane do burdelu.

Podeszłem do stołu na którym leżały przeróżne rzeczy do tortur, i wziąłem obcęgi. Z tego powodu, że mężczyźni stracili palce u stóp i rąk już wczoraj, czas przyszedł na język.

Dziadek i Siergiej, nie jedli nic od czternastu godzin, byli wycieńczeni przez suchość w gardle i brak snu. Podwiesiłem ruska pod sufitem, z rozłożonymi rękami i nogami, wyglądał jak gwiazda, która niestety zaraz zgaśnie. Nafaszerowałem go kokainą aby był pobudzony. Poobijałem mu mordę, wyciąłem na klatce swoje inicjały, a później odciąłem wszystkie kończyny i czekałem aż się wykrwawi.

William przewiózł ciała nad rzekę aby zatrzeć ślady. Zabrał ze sobą też naszego potulnego dziadka bez jednej nogi.

Zaparkowałem swojego Bentleya w leśnej dróżce, i ruszyłem w stronę rzeki. Stanąłem za drzewem napawając się widokiem, błagającego o śmierć Alberta. Widok gdy próbował dogadać się bez języka, był kurewsko komiczny.

-Chcesz umrzeć? - ruszyłem w ich stronę. -Umrzesz, ale nie bezboleśnie. - kopnąłem go z całej siły w brzuch. Mężczyzna zakasłał krwią, zwijając się z bólu. -Powinieneś cierpieć tak samo, jak Victoria przez te lata. Na twoją korzyść, nie mogę znieść twojego okropnego ryja...- rozejrzałem się dookoła - więc zginiesz dzisiaj.

William podał mi karabin. Seria wystrzałów rozpoczęła się, wprost w klatkę piersiową Licallo, kończąc na jego kutasie.

***

Wracając do domu zajechałem do krawca, aby odebrać garnitur na jutrzejszą okazję. Równo za czternaście godzin i trzydzieści osiem minut, biorę ślub.

Była pierwsza w nocy więc wszedłem przez tylne wejście do pracowni krawca. Antonio miał zostawić klucz pod wycieraczką, oczywiście zapomniał więc musiałem wywarzyć drzwi.

Po moim powrocie dom był cichy, ciemny, bez życia. Wszedłem po cichu do sypialni i zamknąłem delikatnie drzwi. Złapałem pierwsze lepsze bokserki, i poszedłem pod prysznic.

Ciepły strumień wody otulił moje ciało jak puch. Złapałem żel pod prysznic, i dokładnie się umyłem. Cholera. Podniosłem ciężkie powieki, zauważając że trzymam butelkę z płynem Victorii. Zajebiście, będę pachniał jak owoce tropikalne.

Wróciwszy do sypialni napiłem się wody i położyłem obok Vi. Jej drobne ciało zadrżało gdy się do niego przytuliłem, mruknęła coś pod nosem i wtuliła we mnie. W końcu zostanie przy mnie moja pani Licallo.

Wife of the mafia king // Pierwsza część dylogii: Rodzina LicalloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz