25.06.1979 r. - rano

1K 68 6
                                    

Przebudził się po długim i spokojnym śnie, leżał na materacu, a przez zasłonięte okno przebijały pojedyncze promienie słońca. Nie otwierając oczu uśmiechnął się. Ze spokojem się przeciągnął, po czym podniósł się do siadu. Dopiero po kilkunastu sekundach uchylił powieki i rozejrzał się po pustym mieszkaniu.

- Tempus - była 8:30, więc James właśnie zaczynał spotkanie aurorskie.

Regulus wstał, wziął ubrania z kufra i poszedł do łazienki. Szybko załatwił wszystkie swoje potrzeby, umył zęby - z radością zauważył, że Stworek wziął jego kosmetyczkę - więc w końcu skorzystał ze swojej szczoteczki do zębów. Później z uśmiechem przeczesał swoje włosy szczotką, która też tam była ukrywa i ruszył pod prysznic. Ustawił optymalną temperaturę, użył swojego ulubionego żelu pod prysznic, szamponu i odżywki. Po wymieszaniu się wszystkich zapachów w zaparowanej łazience można było czuć zapach mięty i malin. Black czuł, jak woda cienkimi strumieniami uderza w jego plecy. On zamknął oczy i wziął długi wdech i powoli wypuszczał powietrze z płuc. Powtórzył to kilkanaście razy, po czym przesunął się, tak by w całości stać pod strumieniem wody i zmyć z siebie wszystkie kosmetyki.

Wyszedł z kabiny, osuszył się ręcznikiem i sięgnął po wygodny strój. Przygotowany na nowy dzień ruszył w kierunku kuchni. Potrzebował zrobić sobie kawy, jednak przez chwilę stał w progu, poczuł się niezręcznie - nie chciał grzebać w cudzych szafkach. Przypomniał sobie wtedy wszystkie momenty gdy James udowadniał mu, że mieszkanie już jest ich wspólne, a nie tylko Pottera.

Pierwszy raz rzeczywiście rozejrzał się po tym pomieszczeniu. Równie jasne co reszta mieszkania i całkiem przestronne. Naprzeciwko drzwi było spore okno. Po lewej stronie stała lodówka, dalej były szafki przykryte blatem, oczywiście zlew i kuchenka zabudowana jak w mieszkaniu nr 4. Po prawej stronie był niewiele wyższy blat roboczy, przy nim dwa stoliki, a powyżej ładny, abstrakcyjny obraz, prawdopodobnie olejny, podpisany przez Syriusza. Na blacie po prawej zobaczył małą karteczkę zapełnioną ciasnym pismem.

Regulusie, mam nadzieję, że czujesz się swobodnie

w naszym mieszkaniu. W lodówce raczej nie ma zbyt

wiele, ale mam nadzieję, że coś na śniadanie znajdziesz.

Później możemy iść na zakupy. Miłego dnia

Rogacz

Regulus uśmiechnął się i zaczął przeszukiwać szafki w poszukiwaniu kawy i kubka, to było dla niego priorytetem. Kubki znalazł w jednej szafce wiszącej obok okna. Kawa stała obok czajnika w puszce podpisanej jako „sól". Chłopak szybko postawił napełniony czajnik na kuchence i czekał, aż woda się zagotuje. W tym czasie rzeczywiście zajrzał do lodówki. Złapał mleko, ono było niezbędne do kawy. Oprócz niego wypatrzył 2 ostatnie jajka i kawałek pomidora. Doszedł do wniosku, że jajecznica będzie najlepszą opcją. W jednej z szafek znalazł też koszyk z różnymi przyprawami i tylko niektóre były zwietrzałe.

Po kilku minutach miał przed sobą pełny talerz jajecznicy - talerz po prostu przywołał zaklęciem i okazało się, że był w szafkach pod wyższym blatem. Zaparzył kawę, uzupełnił kubek mlekiem i usiadł na stołku. Obrócił się twarzą do okna i podziwiał widok na las. Zwrócił uwagę na to jak korony drzew delikatnie się kołyszą w rytm wiatru. Jak słońce delikatnie pada na najwyższe gałęzie i liście. Jak strumyk znika w gąszczu drzew. Uśmiechnął się i sięgnął do talerza. Pochłonął w kilka minut przygotowane przez siebie jedzenie i nadal popijał ciepłą kawę.

Gdy dokończył napój, naczynia i patelnie przeniósł do zlewu rzucając zaklęcie czyszczące. Przypomniał sobie, że James mówił o konieczności prania, czego dzień wcześniej nie zrobili. Nie do końca wiedział, jak starszy chciał to zrobić pod prysznicem, więc stwierdził, że temat zostanie na później. Ruszył ponownie w kierunku swojego kufra. Stwierdził, że na dniach będzie musiał zorganizować sobie jakąś komodę do tego czasu jednak podzielił ubrania na spodnie, koszulki, swetry oraz bieliznę, każda z nich wylądowała w innym rogu kufra. A sam Regulus zaskoczył się gdy okazało się, że w różnych kieszeniach miał wrzucone monety. Okazało się, że ma przy sobie 4 galeony, 12 sykli i 3 knuty. Nie za wiele, ale na Proroka Codziennego oraz podstawowe produkty spożywcze wystarczy. Niewiele myśląc wpakował różdżkę do jednej kieszeni, zebrane monety do drugiej, wciągnął buty na stopy i wyszedł z mieszkania. Zamknął je kluczem oraz zabezpieczył zaklęciami i ruszył w kierunku miasteczka.

W słuszną stronę - JegulusWhere stories live. Discover now