10. Zazdrość

232 23 4
                                    


Przychodzi taki moment w ludzkim istnieniu, że nie do końca wiemy, co mamy zrobić, czego się nie dotkniemy, psuje się od razu na wstępie. Niekiedy jednak po długim czasie niepowodzeń, wszystko wraca do normy i wręcz  wszystko w nad rozkwita. Tak też i było w przypadku Lauren, jednego dnia umiera, a drugiego wstępuje do piekła i spotyka czarującego demona. Nie żywiła do niego jednak żadnych uczuć, przyjaźnili się, i to nawet bardzo. Jedyne tylko co miałaby mu do zarzucenia, to niepoświęcanie jej za dużo czasu. Nie były to dni bez rozmowy, a lata powoli zamieniające się w upływające dekady. Irytowało ją to z początku, po tem narastała w niej tęsknota, aż wszystkie te negatywne odczucia zbiły się w jedno i... odczuwała wobec niego nienawiść. Zaczęła go śledzić i wtedy czara goryczy się przelała. Wymienił ją na kogoś innego, na... anioła... Tego nie była w stanie pojąć, porzucić ją dlatego czegoś?

Chciała tylko porozmawiać i nic więcej... Czemu spaliła bibliotekę? Dlaczego zabiła anioła? Po co... pozbawiła go wzroku? Może sposób, w jaki ta dwójka na siebie patrzyła, zbyt bardzo ją dotknął?

Była zazdrosna, nawet bardzo... Kiedy go raniła, poczuła się lepiej. Ulżyło jej. Wróciła do piekła, zamknęła się w swoich czterech ścianach. Była taka szczęśliwa z tego, co zrobiła, po tylu latach dała mu przedsmak tego, co sama przeżyła. To było... takie... piękne.

Teraz mogła żyć w spokoju, wiedząc, że Crowley dostał to, na co zasłużył.

Jednak nie wszystko było takie piękne. Po szczęściu i rozkwicie, nadchodzi czas nieszczęść, dla zachowania równowagi, pomiędzy tym, co złe, a dobre.

Tak że i Lauren nie była w stanie tego ominąć. Po szczęściu, przypomniała sobie szczery uśmiech anioła, zrobił jej ciastka... pocieszył ją, mimo że krzyczała na niego i obrażała bez powodu. Serce Lauren nieprzyjemnie się ścisnęło, a diablica skuliła się w sobie. Chciała jeszcze raz z nim porozmawiać, czuła w tamtym momencie, że jak nikt inny dotąd... on potrafił ją zrozumieć i sprawić, że zapomniała na moment o tych wszystkich latach spędzonych w samotności. Czy wszystkie anioły sprawiają takie wrażenie? Jeśli tak... może wcale nie są takie obrzydliwe?

—Lauren może i była demonem, ale po spędzeniu tylu dni pod skrzydłami Crowleya i ona zaczęła się wtedy zmieniać, czuła od tamtego spotkania, że zbrodnia, jaką dokonała zażycia i nienawiść w sercu, z którą zmarła... Powoli znika i zastępuje je światło.

Przestała widzieć tylko zło tego świata. Nauczyła się patrzeć na nowo, dostrzegając również i dobre aspekty życia.

Co jeśli ona, Crowley i Aziraphal nie są jedynymi? Ile jeszcze dusz otworzyło oczy, aby porzucić przygotowany dla nich scenariusz? A może to od samego początku, była część boskiego planu...—

Sweet Night my star  •Aziraphal x Crowley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz